Rozdział piąty

6.3K 643 28
                                    

  Jejciu♥ 

  Mamy szesnaste miejsce ♥ 

  14k wyświetleń ♥ 

  2k komentarzy ♥ 

  i jestem mega z Nas dumna ♥

  ***

  Wieczorem usiedliśmy na podłodze w moim pokoju. Siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, więc postanowiłam się odezwać.

  - Dobra, ludzie. Musimy zrobić burzę mózgu. Każdy z nas pewnie myślał nad tym jak można pomóc Krzyśkowi i o zupełnie innych, przyziemnych rzeczach. Więc zapiszemy wszystkie nasze pomysły na kartkach, a później wybierzemy ten najlepszy. 

  Podałam im kartki papieru, które trzymałam w dłoni. Żadne z nich nie za bardzo wiedziało co ma napisać. Długo wpatrywali się w kartki, jakby tym sposobem miały na nich pojawić się jakieś zdania, które podpowiedziałyby nam najrozsądniejszą opcję. Spojrzeli na mnie niemalże w tym samym momencie błagalnym spojrzeniem. Pokręciłam głową stanowczo. Musieli mieć jakiś pomysł, musieli też o tym pomyśleć, musieli czymś zajmować sobie głowę... Przecież tak naprawdę to przez to, że Klara była w niebezpieczeństwie, zatrzymali Krzyśka, a gdybym ja puściła go przodem, wtedy nie byłoby mnie co jest lepszą opcją, a Ted... mógł go w to nie wplątywać! Byłam zła na wszystkich, a najbardziej na siebie, że próbowałam obarczyć kogoś odpowiedzialnością, chociaż doskonale wiedziała, że to nie była niczyja wina, że jego tutaj nie było. Po prostu tak się stało, a my musieliśmy zrobić co w naszej nocy, żeby to naprawić.

  Spojrzałam na chłopaka i dziewczynę, którzy siedzieli po turecku z kartką i długopisem w ręce. Niczego nie robili, żeby pomóc Krzyśkowi. Klara nawet się do nas nie odzywała za często. Rozumiałam, że większość czasu siedziała w odosobnieniu, ale żeby aż tak odzwyczaić się od towarzystwa ludzi? Nie śmiała się, nie płakała, nie oddychała zbyt głośno, jadła bo jadła, spała przez większość dnia, zachowywała się jakby jej tutaj nie było, jakby jej to nie dotyczyło. Była wrakiem człowieka.

  Ted natomiast potrafił tylko dużo gadać. Chciał oddać Klarę, może już mniej po naszej dosyć niemiłej wymianie zdań, ale jednak. Krzysiek był także ważny dla niego, więc dlaczego nie miał żadnego innego pomysłu? Czytał moje zapiski w notesie codziennie i nadal niczego ze sobą nie połączył, nie starał się chociażby spróbować coś wymyślić czy zadziałać.

  Wstałam gwałtownie i spojrzałam na nich z góry.

  - Jesteście beznadziejni! - krzyknęłam i wyszłam z pokoju głośno trzaskając drzwiami.

  Zeszłam do kuchni, w której mama przygotowywała kolację. Widząc mnie zdenerwowaną, wyciągnęła w moją stronę ręce. Przytuliłam się do niej i poczułam się jak mała dziewczynka, która coś nabroiła.

  - Mamo... Nie daję sobie już rady... - szepnęłam przez łzy.

  ***

  I jak myślicie? Dojdą w końcu do porozumienia?

  Wasza Kejti xx


Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz