-Wróciłam - oznajmiłam zdejmując buty i płaszcz w korytarzu.
-Nie krzycz - usłyszałam jęknkięcie w okolicach kanapy.
Zalegał na niej Niall (albo raczej jego zwłoki) z głową schowaną pod poduszkami.
-Ow, czyżby kogoś bolała główka? - pochyliłam się nad oparciem i spojrzałam na moje małe nieszczęście.
-Nie znęcaj się nade mną tylko chodź tu, chcę się do ciebie poprzytulać.
Okrążyłam kanapę i usiadłam na jej brzegu, a już chwilę później leżałam w mocnych objęciach chłopaka.
-Widzę, że świetnie się wczoraj bawiłeś - parsknęłam patrząc na jego zbolałą minę.
-Nawet nie mów.
-Twoja mama już poszła? - z góry nie dochodziły żadne odgłosy, więc dziewczynki najprawdopodobniej spały.
-Tak, jakoś przed chwilą. Gdzie właściwie byłaś?-W szpitalu - mruknęłam wymijająco.
-A to nie tak, że jesteś na urlopie?
-Tak, ale musiałam podpisać jakieś dokumenty, no wiesz - wzruszyłam ramionami, udając, że nic wielkiego się nie działo.
On tylko wymamrotał coś pod nosem i zostawił pocałunek na mojej szyi.
Czułam się okropnie z myślą, że kilkanaście minut temu w tym samym miejscu całował mnie Justin.
-Wiesz, chyba pójdę do dzieci, mogą być już głodne - wyplątałam się z jego ramion.
-Nie dostanę całusa? - spytał robiąc minę szczeniaczka, zanim zdążyłam wyjść z salonu.
Nachyliłam się do niego i dałam mu szybkiego buziaka.
-Tylko tyle? - udał wielkie rozczarowanie.
-Nie bądź taki pazerny, twoje dzieci właśnie głodują - przewróciłam oczami uśmiechając się lekko.
-Ej, ja też jestem na głodzie - krzyknął za mną, kiedy wchodziłam już po schodach.
-Chyba wiesz, gdzie jest lodówka - odkrzyknęłam udając, że nie zrozumiałam podtekstu.
Weszłam do pokoju Rose i Carmen, gdzie panował przyjemny półmrok.
-Dzień dobry - nachyliłam się nad łóżeczkami, obie nie spały.
-Czy słoneczka mamusi są głodne? - lustrowały mnie uważnie niebieskimi oczami.
Na szafce stały dwie puste butelki.
-Czyżby babcia już was karmiła?
W sumie to całkiem możliwe, bo gdyby faktycznie były głodne, już dawno dałyby o tym znać krzycząc.
-No cóż, dlaczego w takim razie nie chcecie spać, hmmm? - dotknęłam palcem małej rączki zaciśniętej w piąstkę - niedługo zaczniemy chodzić na spacery, co wy na to? Musimy tylko poczekać, aż zrobi się trochę cieplej.
-Melody! Twój telefon dzwoni - zawołał Niall z dołu.
-Powiem tatusiowi, żeby do was przyszedł - mruknęłam w ich kierunku i szybko zaszłam na dół.
-Idź do nich - nakazałam Niallowi, który tylko zwlekł się z łóżka i poczłapał na górę.
-Tak? - odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Hej Melssy - ucieszyłam się słysząc w słuchawce głos Ashley.
-Hej, co tam? - podeszłam do lodówki otwierając ją, żeby sprawdzi, co możemy zjeść na obiad.