Prolog

3 0 0
                                        


Witraże zadrżały.
Krzyk. Jeden. Rozdzierający. Niczym sztylet wbity w samo serce ciszy.
Na sali zapanowało poruszenie. Szepty przebiegły po sali tronowej niczym gwałtowny wiatr.
— Książę Luceryon... nie żyje.
Głos, niski i pewny rozniósł się w powietrzu . Należał do Mistrza Ostrza.
Słowa spłynęły po kolumnach, uniosły się ku sklepieniu, a potem opadły, ciężko.
Król zbladł. Królowa upadła na kolana.
A młodszy brat, teraz jedyny, tylko patrzył. Bez łez. Bez drżenia.
W jego oczach tlił się ogień. Nie smutek. Nie strach. Decyzja.
Teraz wszystko było możliwe.
Cienie poruszyły się. Jakby oddychały razem z nim.
A gdzieś w mroku Żniwiarz przymknął oczy. I szepnął:
— Zaczęło się.

Memento moriWhere stories live. Discover now