Pov.Harry
Powietrze w podziemiach Gringotta było gęste. Nie chłodne – choć kamienne ściany ziały wilgocią – ale nabrzmiałe jak przed burzą. Czułem napięcie. Może dlatego, że gobliny patrzyły na mnie dziś inaczej. Z większym szacunkiem. Z większą... ostrożnością.
Giphook, który poprzednio był raczej rzeczowy, teraz stał wyprostowany jak generał na placu raportowym. Ubrany w ceremonialny płaszcz z herbami rodów, które miały zostać dziś wymienione. Nie wiedziałem, czy to miało mnie onieśmielić, ale działało.
Zostaliśmy sami w ogromnej komnacie – Komnacie Dziedziców, jak ją nazwał – gdzie ściany lśniły magicznym metalem, a w powietrzu unosił się zapach pergaminu, świeżej krwi... i pradawnej magii.
— „Krew pamięta, dziedzicu." – Giphook podał mi ciężki zwój.
Pieczęć sama się rozsunęła, gdy tylko dotknąłem pergaminu. Giphook zaczął czytać. I z każdym słowem miałem wrażenie, że ziemia pod moimi stopami przestaje być taka sama.
„Veritas Sanguis – Dziedzic Potterów, Peverellów, Cadeyrnów"
Znałem nazwisko Potter – oczywiście. To był mój ojciec, James. Dziedzictwo magiczne, pełne. Magia bojowa, zdolności przywódcze, zdolność do formowania patronusa.
Ale potem...
— „Linia Peverellów – wykryta, choć uśpiona. Aktywacja możliwa przez kontakt z Insygniami Śmierci."
Serce zamarło mi w piersi. Peleryna Niewidka, Kamień Wskrzeszenia, Czarna Różdżka – wszystkie te historie... to moja historia?
— „Po stronie Lily Potter – magiczne pochodzenie. Czysta krew. Urodzona jako Lily Cadeyrn, wychowana jako Evans."
Giphook mówił dalej, ale ja ledwo go słyszałem. Tylko jedno słowo dźwięczało mi w głowie – Cadeyrnowie. Dawno wymarły ród, związany z magią ochronną, zaklęciami runicznymi i... przysięgami krwi.
Na koniec podał mi sygnet. Trójdzielny herb: jeleń, czarny kamień i srebrne runy. Poczułem, jak sygnet pulsuje lekko pod palcami.
To nie był tylko symbol. To był klucz.
— „Musisz wiedzieć, dziedzicu," — Giphook zniżył głos, a w jego oczach pojawił się cień niepokoju, — „że dziedzictwo krwi to nie tylko dar. To również dług. Obowiązek."
Powiedział mi o przysiędze Lily. Że w dzieciństwie – prawdopodobnie przed adopcją – złożyła magiczne przyrzeczenie, że jeśli umrze, jej potomek przywróci imię Cadeyrnów i wypełni ich misję. Przysięga została zapieczętowana u goblinów. A teraz – teraz należała do mnie.
Goblin wręczył mi księgę rodową – zamkniętą, pozornie pustą. Otworzy się dopiero wtedy, gdy aktywuję sygnet rytuałem Dziedzica Krwi.
— „Ale ostrzegam – każda linia ma nie tylko sprzymierzeńców. Ma też wrogów. Niektórzy uznali Cadeyrnów za zdrajców. Jeśli ich rozbudzisz, możesz wywołać lawinę."
Skinąłem głową. Już nie mogłem się wycofać.
Fred czekał na mnie przy kominku. Kiedy wszedłem, jego spojrzenie od razu powędrowało do mojej dłoni.
– To on? – zapytał, wskazując sygnet.
Kiwnąłem głową. Uśmiechnął się szeroko, ale jego oczy były poważne.
– Mam klatkę – rzucił, a potem wyjął spod peleryny przedmiot wyglądający jak skrzyżowanie sejfu i klatki transportowej.
– W Nokturnie?
– Taki jeden gość miał – mruknął. – Dla „problemowych animagów". Uodporniona na transmutację, teleportację i zaklęcia otwierające.
– Parszywek?
Fred westchnął.
– Ron się niepokoi. Mówi, że szczur się dziwnie zachowuje. Ale ja wiem, co to za typ. I on wie, że coś się zbliża. Schwytam go w sobotę, w nocy kiedy wszyscy będą spać.
Rozwinęliśmy mapę domu Weasleyów zrobioną przez Freda. Zaznaczyliśmy potencjalne kryjówki szczura. Zrobiliśmy plan. Cichy. Precyzyjny. Bez świadków.
Wieczorem usiadłem w wynajętym pokoju nad Dziurawym Kotłem. Rozwinąłem pergamin, wziąłem pióro do ręki i napisałem List.
Szanowna Pani Bones,
Nazywam się Harry James Potter.
Piszę jako dziedzic trzech linii czarodziejskich, wnosząc formalne roszczenie o sprawiedliwość w sprawie Syriusza Blacka, niesłusznie uwięzionego w Azkabanie. Posiadam świadka, dowód, oraz wiedzę, którą z chęcią przedstawię w bezpiecznych, niepublicznych warunkach.
Proszę o spotkanie.
H.J. Potter
Podpisałem się sygnetem. Atrament błysnął na czerwono, potem złoto — pieczęć uznana. Sowa bankowa poleciała jeszcze tej samej nocy.
CZYTASZ
Harry Potter Echo Cieni
Fanfiction|Zawieszone| Harry Potter umiera... ale to nie koniec. W miejscu poza czasem czekają na niego zmarli - bliscy, wrogowie... i prawda, która nigdy nie miała wyjść na jaw. Śmierć daje mu wybór: jedna dusza może wrócić z nim do przeszłości. Harry wybier...
