Rozdział 10 - Żywioł, Męstwo i Cienie

162 12 0
                                        

Pov.Harry


Budząc się, odczuwałem ciężar ostatnich zajęć. Antioch nauczył mnie, że różdżka to przedłużenie duszy — że trzeba z nią rozmawiać, nie tylko rzucać zaklęcia. Poczucie odpowiedzialności rosło.

Asmodaeus... był bardziej skomplikowany. Eliksiry wpływające na umysł były jak przekraczanie granicy między prawdą a kontrolą. Imponowało mi, że tak otwarcie mówi o niebezpieczeństwach – ale to właśnie ta świadomość czyniła go równym nam, a jednak odległym.

Teraz pora wrócić do czegoś prostszego, a jednocześnie... równie potężnego. Nadszedł czas na Aestrię Cienistą i Godryka Gryffindora.


Sala Aestrii była otwarta – jeden bok ściany zastępowało ogromne okno, przez które wpadało powietrze i widok mgły nad morzem. Aestria stała tam sama, lekka jak pyłek, długie włosy powiewały za nią.

— Żywioły te są jak myśli — mówiła miękkim głosem. — Zmieniasz esencję, a wszystko się przestawia.

Ćwiczyliśmy manipulację wodą i powietrzem. Lekko machnąłem różdżką i uniósł się strumień mgły. Fred stworzył mini tornada między dłońmi. Aestria obserwowała nas z zainteresowaniem.

— Zbyt gwałtowny ruch – ostrzegła gdy próbowaliśmy zbyt wiele. — A to nie siła. To harmonia.

Nauczyła nas synchronizacji oddechu ze światem – jak zrównać własny rytm z rytmem żywiołu.


Godryk był oddechem historii – wołali go w legendach, a dziś stanął przed nami w zbroi z lekkiego metalu, ale z sercem pełnym ciepła i determinacji.

— Pojedynek to nie pokaz — zaczął. — To rozmowa z drugim. Magia naturalna nie musi być cicha – ale musi być sprawiedliwa.

Ćwiczyliśmy obronę, sztylet zamiast różdżki, zaufanie do własnego ciała. Uczył też, jak czerpać siłę z otoczenia – roślin, kamieni, zwierząt.

— Magia żyje. Czasem szepcze, czasem krzyczy – ale zawsze reaguje na szczerość, serce i wolę walki.

Fred i ja regenerowaliśmy przy nim ducha – tu magia stała się życiem.


Po kolacji znów zasiedliśmy wszyscy.

— Aestria zmusiła mnie do słuchania ciszy — powiedziałem, opowiadając o zajęciach. — A potem do bycia częścią jej rytmu.

Tonks zamrugała.

— To brzmi... jak medytacja.

— Często cisza naucza więcej, niż hałas — dodał Fred.

— Godryk... pokazał nam, jak działać bez agresji — kontynuował. — Jak bronić, a nie atakować.

James uśmiechnął się.

— Od zawsze mówiłem, że walka to czasem świadome milczenie – a najgłośniejsze jest serce.

Regulus skinął głową.

— Użyłeś słowa „fair". Magiczny świat chyba o tym zapomniał.

Moody dodał:

— Świetnie. Ale pamiętajcie – każdy pojedynkowy cios to informacja. Musicie ją wykorzystać.

Lily, siedząc obok, dodała:

— Zastanawiam się... możesz zastosować magię powietrza w Hogwarcie, Harry? Albo walczyć ... dyskretnie, tylko by chronić?

Myślałem o tym cicho.

— Chcę, żeby to było dopasowane, a nie narzucone – odpowiedziałem.


Po rozmowie, w kąciku zapalono kilka świec. Spojrzałem na Moody'ego, jego oko błyszczało w blasku ognia – twardo, ostrzegawczo.

— Nie bądźcie miękcy — powiedział. — Ale nie bądźcie też głupi.

Regulus i James rozmawiali spokojnie o planach, które dawno powinni by opracować – z ich wiedzą i waszym potencjałem, wszystko mogło się urzeczywistnić.

Severus Snape zjawił się nieoczekiwanie, zatrzymując się przy nas. Jego chłodne spojrzenie przeszywało ciepło sali.

— Uważajcie z Aestrią. Woda potrafi... osłabić lub utopić. Zasada Greenwood.

Ktoś wspomniał Syriusza Blacka, którego od dawna szukano . Tym razem usiadł obok i przytaknął.

— Harry, nie zapominaj – magia naturalna to związek. A każdy związek może cię splatać – i uwolnić.


Gdy inni poszli spać, udałem się do Biblioteki. Tam znalazłem Nagini — stoi pod półką z zapieczętowanymi księgami.

— Szukasz odpowiedzi — powiedziała. — A może... pytasz, czy zdążymy.

Jej słowa były enigmatyczne, ale znałem to w sercu. Zostawiła mnie z... półką ksiąg i notatkami, które zdradzały jej obecność w wielu momentach historii Zakonu — a nigdy nie była śmierciożercą.

Później znalazłem Toma Riddla w kącie czytających starożytne pisma. Spojrzał na mnie z chłodnym zainteresowaniem.

— Woda i ogień. Walka i pojedynek. Jesteś hybrydą chaosu i harmonii. I to jest twoja siła – powiedział cicho.

Nie wiem, czy doceniłem tę wypowiedź odwewnątrz — ale chłód w jego oczach znów sprawił, że poczułem własne serce bijące trochę szybciej.


Wróciliśmy do pokoju wyjąc z milczenia.

— Dziś chyba zrozumiałem, co Merlin chciał powiedzieć — zaczął Fred. — Wszystko to wiedzieliśmy, ale tu to staje się rzeczywistością.

— Tak — odpowiedziałem. — Ale to także ciężar. Odpowiedzialność.

Fred przymknął oczy.

— Ale z takim ciężarem... może da się coś unieść, jeśli wiesz, dlaczego go niesiesz.

Uśmiechnąłem się lekko.

— A jeśli ktoś pyta, powiemy, że chcemy ocalić przyszłość – zanim przyjdzie po nas historia.

Harry Potter Echo CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz