ROZDZIAŁ I Część 2- ZAPROSZENIE OD ŚMIERCI

273 21 1
                                        


Dumbledore:
„Zabezpieczamy przyszłość, Molly. Ginevra będzie miała opiekę, status, majątek. A Harry... cóż, będzie tam, gdzie go potrzebujemy."

Molly (ściszonym, ale pewnym głosem):
„Ufam, że zostanie to odpowiednio zabezpieczone magicznie?"

Dumbledore:
„Oczywiście. Zaklęcia więzi, pieczęcie lojalności, a gdy przyjdzie czas — eliksir wzmacniający uczucia."

Tu Molly skinęła głową z satysfakcją.

Molly:
„Ginevra wie. Jest gotowa. I szczęśliwa. Dziecko zawsze marzyło o życiu jak z bajki."

Dumbledore wziął pióro.
Bez emocji.
Bez zawahania.

Dumbledore:
„Podpiszmy to zatem."

Najpierw Molly. Potem on.

Kiedy atrament dotknął pergaminu, z umowy wystrzeliło światło — intensywne, zimne. Magiczne pieczęcie zawirowały w powietrzu.

Zamrugałem. Nie oddychałem. Nie mogłem.
Fred obok mnie aż się cofnął.

 A ja właśnie wtedy zrozumiałem coś potwornego.

To nie Voldemort mnie zniszczył.
To nie on złamał moje dzieciństwo.
To nie on podsunął mi Rona, Hermione, Ginni eliksiry, manipulację i ślubne umowy.
To zrobił Dumbledore.

Zrobił to... z uśmiechem na twarzy.

„Oni... wydali cię jak rzecz." — wyszeptał.
„Moja matka...?"

Spojrzał w pustkę, jakby sam próbował pojąć, co właśnie zobaczył. W jego oczach pojawiła się mieszanina gniewu i załamania.

Syriusz krzyknął pierwszy:

„TO JEST CHORE! TO BYŁ DZIECIAK! ON MIAŁ JEDENAŚCIE LAT!"

Lily zatkała usta dłonią. Jej twarz była blada jak śnieg.

„Nie... nie pozwoliłam na to... nie mogłam..."

James nie mówił nic. Stał sztywno, z zaciśniętą szczęką. Jego ramiona drżały.

Tonks płakała. Łzy leciały ciurkiem. Remus objął ją, ale sam patrzył na Dumbledore'a z wyrazem grozy.

„Nie mogę uwierzyć, że ufałem mu z naszym dzieckiem..." — szepnął.

Snape... Snape był blady. Milczał. Ale jego dłoń była zaciśnięta tak mocno, że kostki palców zbielały. Patrzył w przestrzeń, jakby widział własne grzechy w lustrze.

„Tak wygląda kontrola. Tak wygląda Dumbledore." — powiedział cicho Regulus. — „A my się na to godziliśmy."

Nawet Voldemort, ten potwór, ten zimny drań, zmrużył oczy.
Jego głos był cichy, ale zaskoczony:

„To... nie była moja zbrodnia."

Nie potrafiłem nic powiedzieć.
Czułem się... pusty.

Nie, gorzej. Czułem się wystawiony. Sprzedany. Nie przez wrogów. Przez ludzi, których kochałem. Którym ufałem. Których broniłem, nawet wtedy, gdy wszyscy mówili, że są tacy sami jak reszta.

Fred spojrzał na mnie z bólem.

„Harry... jeśli chcesz krzyczeć, zrób to."

Nie krzyczałem.

Wyszeptałem tylko:

„Jeszcze nie."

„Miłość, której szukałeś... była towarem."

„Zaufanie, którym obdarzyłeś ich wszystkich... zostało spisane na pergaminie."

„Ale twoja wola, Harry... twoja wola wciąż należy do ciebie. I to wystarczy, by zburzyć cały ich świat."


==========================================================

Masz teorię? Podejrzenie? Komu Harry powinien naprawdę ufać?
💬 Podziel się przeczuciem — ja już wiem, co nadchodzi... :)

===========================================================

Harry Potter Echo CieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz