Witam po długiej przerwie i zapraszam do czytania <3
Taehyung dotarł do mieszkania przyjaciół około siódmej nad ranem, idealnie, żeby się przebrać, zjeść śniadanie przygotowane przez Jina i pobiec na wykłady, na których prawdopodobnie umrze z braku snu. Do domu Kimów miał bliżej niż do siebie, a skoro i tak miał wracać w nocy, to mężczyźni zaproponowali, żeby po pracy przyszedł do nich, bo tak będzie bezpieczniej. Dodatkowym plusem było pójście na zajęcia z Jeonggukiem, na którego wpadł w korytarzu. Chłopak wiązał długie, sięgające pasa, fioletowe włosy w warkocz, żeby odsłonić wygolony lewy bok głowy, na którym widniały tatuaże z roślinnymi motywami. Cienkie, zgrabne gałązki z drobnymi listkami niknęły z tyłu, na karku pod kołnierzem czarnej koszuli, łącząc się z tatuażami na linii kręgosłupa. Chłopak zmierzył go zdziwionym spojrzeniem, trzymając niesforne kosmyki jedną rękę, żeby nie zmarnować już wykonanej pracy.
— Taehyung? — spytał zdziwiony, jakby widział przyjaciela po raz pierwszy w życiu.- Dlaczego masz na sobie wczorajsze ubrania?
— Dopiero wróciłem — odparł nieśmiało Tae. Młodszy sapnął z niedowierzaniem.
— Czyś ty zdurniał? Dlaczego wróciłeś tak późno, w dodatku sam?! Mogłeś po któregoś z nas zadzwonić?! — Jeongguk podniósł głos, podchodząc do przyjaciela.
Włosy były dla niego aktualnie najmniej istotną sprawą. Musiał się upewnić, że Tae nic się nie stało. Wciąż miał w pamięci, jak rok wcześniej kilku pijanych studentów na niego napadło, ponieważ byli zazdrośni, że chłopak przyciąga do siebie przedstawicielki płci pięknej, jak magnes. Kim nie protestował. Wiedział, że chociaż jest starszy od Jeona o dwa lata, to wciąż młodszy wykazywał wobec niego ogromne pokłady troski godne hyunga.
Głośna rozmowa wywabiła z kuchni Jina, który nawet w zwykłym białym T-shircie z różowym napisem „Barbie" i pudrowo-różowych dresach, prezentował się, jakby dopiero zszedł z wybiegu dla modeli. W prawej dłoni trzymał drewnianą szpatułkę, którą jeszcze przed chwilą mieszał warzywa w woku.
— Co to za hałasy? Taehyung, czemu masz na sobie ubrania z wczoraj? — spytał spokojnie, opierając się o framugę drzwi.
— Dopiero wrócił! Już go opierdzieliłem, że po żadnego z nas nie zadzwonił — powiedział Jeongguk i obrócił się do jednego ze swoich partnerów, nie dając przyjacielowi dojść do głosu. Jin pacnął go delikatnie w głowę, przez co najmłodszy w towarzystwie spojrzał na niego zdziwiony.
— Język Ggukie — powiedział Kim, śmiejąc się pod nosem, gdy Jeon zmarszczył z niezadowoleniem nos. — Mimo wszystko, masz rację. Taehyung, mówiliśmy ci, że masz po nas dzwonić za każdym razem, jak przyjdzie ci wracać w nocy.
— Przepraszam — mruknął ze skruchą Tae. Jin zawsze zachowywał się, jakby wciąż był odpowiedzialny za ich wychowywanie, a przecież byli dorośli.
— No nic, najważniejsze, że nic ci się nie stało. A teraz zapraszam na śniadanie — powiedział z ciepłym uśmiechem na ustach. — Ggukie, weź grzebień i spinki, to zrobię ci w międzyczasie jakiegoś warkocza.
Chłopcy z ochotą ruszyli w stronę kuchni, nie mogąc się już doczekać pyszności przygotowanych przez ich hyunga. Jeongguk zabrał ze sobą jeszcze potrzebne rzeczy, a Taehyung szybko umył ręce, zanim usiadł przy stole. Do pomieszczenia wszedł jeszcze jeden mężczyzna, który w przeciwieństwie do reszty, ubrany był elegancko, w białą koszulę i czarne, garniturowe spodnie.
— Co to za harmider od samego rana? — zapytał ze śmiechem Namjoon, podchodząc najpierw do Seokjina po buziaka na przywitanie, a następnie kradnąc całusa Jeonggukowi.
VOCÊ ESTÁ LENDO
Please, talk with me
FanficTaehyung jest studentem i wielkim fanem znanego na całym świecie Agusta D, który zasłynął szczerością swoich tekstów, surową manierą, chłodną prezencją i ogniem na scenie. Pewnego wieczora drogi obu młodych mężczyzn krzyżują się. Okazuje się, że agr...
