#TeachersPetwatt na twitterze
Aaron
Wkurzony do granic możliwości czekałem w bibliotece na przyjście Mer. Wiedziałem, że to się tak skończy. Mogłem się oszukiwać, że jakoś to będzie, że Susan nie spróbuje mącić i knuć, że zostawi mnie w spokoju. Oczywiście, że nie. Ta kobieta urodziła się, knując i mącąc.
Włożyłem dłonie do kieszeni i oparłem się o jedną z półek, gdy nagle usłyszałem odgłosy zbliżających się kroków. Kochałem ten dział biblioteki, choć nie uczęszczało tu zbyt wiele studentów. Właśnie dlatego wybrałem go na nasze spotkanie. Musiałem uniknąć świadków.
Po chwili moim oczom ukazała się najpiękniejsza kobieta, jaką spotkałem. Była zdenerwowana podobnie jak ja. Mordowała mnie wzrokiem.
Była gorąca i co najważniejsze moja.
Zbliżyła się do mnie, aż zatrzymała się tuż przede mną i skrzyżowała dłonie na piersi. Oczekiwała, że to ja zacznę. Spod tej złości wyzierał ból, który łamał mi serce.
– Mer...
– Jak mogłeś, co? – wtrąciła się. – Serio właśnie tak chcesz sobie ze mną pogrywać? Nic dla ciebie nie znaczę?
– Co ty pleciesz? – Wyjąłem ręce z kieszeni i oparłem się jedną z nich o półkę. – Chcesz mi może powiedzieć, o czym szeptałaś i chichotałaś z Masonem?
Odbiłem piłeczkę, co tylko ją wzburzyło. Ja nie miałem prawa do swoich uczuć, ona tak.
– Nie chichotałam z nim! Rozmawialiśmy, bo jest moim przyjacielem. Mam ci przeliterować to słowo? To ty flirtowałeś z makaroniarą po włosku! To wy chichotaliście! Czy ta sala jest pusta? – zapytała, zmieniając głos, aby pasował do tego Susan. – Podobnie jak twoja głowa – dopowiedziała.
Bezczelna.
Nadal cholernie gorąca, ale bezczelna.
Zdusiłem w sobie chęć roześmiania się, bo jej komentarz był komiczny, ale wciąż próbowałem grać poważnego. Ja miałem tutaj rację.
Patrz teraz.
– Rozmawiałem z nią po włosku, bo nie chciałem, żeby inni studenci mnie zrozumieli. Powiedziałem jej, że ma się wynosić, a ona roześmiała mi się w twarz i dodała, że chętnie pozbyłaby się was wszystkich i porządnie mnie zadowoliła, żebym się rozluźnił. Kazałem jej spierdalać. Tyle. Wiedziałabyś, gdybyś nie wyszła z sali jak królowa.
Zatkało kakao?
Mercy wpatrywała się we mnie z tym samym ogniem w oczach co na początku. Widziałem, że zrobiło jej się trochę głupio, jednak dalej zamierzała udawać, że to ja byłem w błędzie.
– Odgryzę jej głowę – rzekła po chwili, na co już nie wytrzymałem. Zaniosłem się donośnym śmiechem i odpuściłem sobie poważny wyraz twarzy. Nie mogłem się na nią złościć. Po prostu nie potrafiłem.
– Smacznego, kochanie.
– Nie chichotałam z Masonem – uparła się i tupnęła nogą. Wyglądała teraz przekomicznie. – On ma jakiś problem i chciał się poradzić. Tyle.
– A głowa na ramieniu? – spytałem znienacka, wytrącając ją z równowagi.
– Podglądałeś mnie? – oburzyła się.
– Byłem na korytarzu.
– Och, boli mnie dzisiaj głowa i chciałam ją odciążyć – zamarudziła jak pięciolatka. – Zapomniałam się ze zmęczenia.
