Rozdział 27

3.6K 342 112
                                        

#TeachersPetwatt na twitterze


Mercy

Zachowanie Aarona wykroczyło już kompletnie poza normy, dlatego o późnej porze kierowałam się do jego mieszkania. Miałam już wszystko przygotowane. Ułożyłam w głowie taką kłótnię, że hej.

Byłam już pod samą kamienicą, gdy nagle drogę zastąpił mi Kane. Zmarszczyłam brwi, bo nie wiedziałam, że był do tej pory u Aarona.

– Hej – zaczął niepewnie, zerkając na znajome okno.

– Hej – odburknęłam i poprawiłam torbę na ramieniu. Nie przewidywałam przystanków, ale w sumie to chciałam się dowiedzieć od niego czegoś na temat Aarona. – Już z nim lepiej?

– Hmm, cóż... To skomplikowane. Będzie lepiej, gdy sam ci to wytłumaczy.

– Okej. – Przewróciłam oczami na jego kręcenie i spróbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za rękę.

– Mercy?

– Tak? – odpowiedziałam, pospieszając go. Chciałam już mieć to spotkanie za sobą i wszystko wyjaśnić.

– Emm – zamyślił się. – Czy z Lilianną wszystko dobrze?

Najpierw ponownie wykrzywiłam dziwnie twarz, a potem powstrzymałam nikły uśmiech cisnący mi się na usta. Moja przyjaciółka to czarownica.

– Tak, raczej tak. To było mocne uderzenie, ale już dawno jej przeszło. Myślałam, że Aaron ci coś mówił.

Och, nie dam jej po tym żyć. Ten facet wyglądał, jakby miał się tu zaraz obślinić na samo jej wspomnienie.

– Wspominał, wspominał. Po prostu chciałem się upewnić.

Przestąpiłam z nogi na nogę i tym razem już się uśmiechnęłam. Uroczy był. Taki mały piesek. Starszy od nas o ponad dekadę. Nieźle.

– Kane, ja myślę, że to nie jest dobry pomysł – zaczęłam spokojnie, badając jego reakcję. Zaskoczyłam go.

– Co masz na myśli? – podebrał temat. Zastanowiłam się, jak to powiedzieć, ale w końcu stwierdziłam, że najlepiej nie okręcać niczego w bawełnę.

– Ty i Lily – rzuciłam prosto z mostu. – Ona... jest raczej wolnym duchem. Nie to, żeby skakała z kwiatka na kwiatek. Nie to mam na myśli, ale wiem, że nie szuka niczego poważniejszego, a ty masz dzieci i... No wiesz. To nie wyjdzie.

Nie chciałam go ranić. Nienawidziłam takich rozmów, ale wiedziałam również, że Lily tak łatwo by go nie odrzuciła. Sikała pod siebie na samo jego imię, a co dopiero miałaby przeprowadzić z nim normalną konwersację. Poza tym z naszych plotek wyczułam, że mimo miłej dla oka aparycji, Kane nie był dla niej.

Lily potrzebowała słodkiego chłopaka w naszym wieku, który podbiłby jej serce i wyrzucił z niego to, co złamane. Hansen potrzebował dojrzałej partnerki, która zapewne mogłaby zastąpić matkę jego dzieciom. To nie mogło się udać.

– Mercy, ja nie zamierzam wchodzić w żadne poważne relacje z Lilianną – zapewnił.

– Czemu ciągle mówisz na nią Lilianna? To takie oficjalne – prychnęłam. – Przepraszam, że się wtrącam. Nie powinnam, ale widzę, jak na nią patrzysz. Mam oczy.

– Zapewniam, że nie zamierzam na nią naciskać. Nie chcę też, żeby czuła się źle w moim towarzystwie. Obiecuję, że już nie dam jej do tego powodu – obiecał, a mnie automatycznie zrobiło się gorzej.

– Nie! – zaprzeczyłam. – Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Nie zrobiłeś nic złego. Lily po prostu... Ona ma dziwne relacje z mężczyznami. Mam wrażenie, że strasznie peszysz ją swoją otwartością, a przez to dzieją się takie rzeczy jak ostatnio – nawiązałam do stłuczonej głowy. – Nie musisz usuwać się z jej życia. Tylko wrzuć na luz. Nie bądź Kanem Hansenem, przystojnym supermodelem z ogromnymi bicepsami i...

Teacher's Pet [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz