Rozdział 25

3.1K 324 72
                                        

#TeachersPetwatt na twitterze


Mercy

To musiało być jednak coś poważnego.

Aaron zdecydowanie zdystansował się ode mnie w ciągu tego tygodnia, co bardzo się na mnie odbiło. Nie miał czasu na rozmowy ani telefoniczne, ani nawet SMS-owe. Gdy inicjowałam konwersacje, szybko je ucinał, a ja powoli zaczynałam się martwić. Jeszcze nigdy się tak nie zachowywał i było to do niego niepodobne.

Z trudem dotrwałam do piątku, bo ta rozłąka źle na mnie wpływała. Liczyłam, że złapię, go po dzisiejszych zajęciach i poproszę o jakiekolwiek wyjaśnienie ciszy oraz chłodu z jego strony.

Zrobiłam coś nie tak? Znudził się mną? Tylko okłamywał z uczuciami?

Te pytania kłębiły się we mnie z coraz większą mocą. Starałam się nie zwracać tym na mnie niczyjej uwagi, ale zarówno Lily, jak i nawet Mason zauważyli, że nie jestem w dobrej kondycji. Po namowach przyjaciółki zwierzyłam się jej z wszystkiego, ale Masona zapewniłam, że to jedynie dużo stresu przed kolokwium. Przynajmniej tym razem dobrze się wyuczyłam, bo nie zamierzałam pozwolić, żeby po raz kolejny prywatne relacje wpływały na moje oceny.

Lily próbowała mnie uspokajać. Tłumaczyła mi, że to możliwa strategia ze strony Aarona, ale ja wiedziałam lepiej. Mieliśmy zachowywać się nieco chłodniej na uczelni, a nie całkowicie się unikać. Nie na tym polegała idea sekretnej relacji.

Przed rozpoczęciem kolokwium wzięłam głęboki wdech i wydech, a potem skupiłam się już jedynie na nim. Na te czterdzieści pięć minut wyrzuciłam z głowy obraz Aarona i zastąpiłam go wiedzą. Chyba poradziłam sobie całkiem dobrze, bo oddałam pracę pierwsza, po czym opuściłam aulę. Następny był ten nieszczęsny apel, a potem spotkanie z profesorkiem. Jakoś dam radę.

Nim dotarłam pod odpowiednią aulę, poczułam wibracje telefonu. Gdy wyciągnęłam go z kieszeni, zauważyłam, że dzwonił do mnie Tony. Uśmiechnęłam się lekko i korzystając z wolnej chwili, od razu odebrałam.

– Co tam, braciszku?

– Hej, dzwonię, bo chciałem się upewnić, że przyjeżdżasz na urodziny Raina – rzucił bez zbędnych frazesów.

– Tak, tak. Przecież wiesz, że nie odpuszczę takiej imprezki – zapewniłam.

– Moją jakoś odpuściłaś – stwierdził niby prześmiewczo, ale wiedziałam, że było mu smutno.

– Dobrze wiesz, że miałam wtedy trudny okres na studiach i nie mogłam. Dzwoniłam z życzeniami i wysłałam ci prezent. Czego można chcieć więcej od życia? – Zaśmiałam się. Przysiadłam na szerokim parapecie i podciągnęłam do siebie nogi. – Poza tym to była mała imprezka. Ta będzie dla nas wszystkich.

– Wiesz, że mam gdzieś te prezenty. – Zabrzmiał tak smętnie, że aż zakłuło mnie serce.

– Czy ty chcesz mi powiedzieć, że się za mną stęskniłeś?

Tego jeszcze nie grali. Tony od zawsze był uczuciowcem, ale odkąd skończyłam okres dziecięcy, u niego skończyły się związane z tym korzyści. Oczywiście zawsze mnie bronił i był dobrym bratem, ale nie mówił mi, jak to mnie nie kocha i takie tam.

– Chciałabyś – prychnął. – Po prostu ktoś musi ustawić Raina do pionu, a ty jesteś w tym najlepsza.

A to mnie bardzo zaciekawiło.

– Co się znowu stało? Przecież Rain to anioł.

Grzeczny, cichy, poukładany i gdyby nie kilka tatuaży, to serio mógłby uchodzić za świętego w naszej pokręconej rodzinie.

Teacher's Pet [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz