#TeachersPetwatt na twitterze
Mercy
– Przejrzałem niektóre z waszych esejów – ogłosił Aaron, gdy rozpoczął poniedziałkowe zajęcia. Opuściłam go w niedzielę po południu, więc pewnie nie miał co robić i z nudów spojrzał na prace.
– Postarałam się nad swoim – mruknęła do mnie Lily. – Tylko że robiłam to w sobotę, by nie myśleć o tym, jak dobrze się beze mnie bawiliście.
Wystawiła w moim kierunku język.
– Kochana, zapraszałam cię. Sama odmówiłaś.
– Wiem, wiem – bąknęła z żalem. – Mam bana na Kane'a, bo zrobię sobie większe kuku. Tak, wiem.
– Pytał o ciebie – wyznałam, nie odwracając wzroku od rozprawiającego o naszych esejach Aarona. Jakie on miał barki... Cholerna perfekcja.
– Kto?
– No kto? Kane. Chciał wiedzieć, czemu odrzuciłaś zaproszenie – wytłumaczyłam z uśmieszkiem.
Przypomniało mi się, jak się potem pobili, bo Aaron chciał wygadać jego wszystkie tajemnice Allison. Zrobił to na darmo, bo ja i tak wszystko jej wypaplałam. Musiałam się jakoś wkupić w łaski grupy, prawda?
– Och, no cóż. Miło – stwierdziła, aż cicho prychnęłam.
– Lecisz na niego.
– Nie, nie, nie – zaprzeczyła niemal natychmiastowo. – Ta kolejka odjechała. Nie pamiętasz? Zwymiotowałam przy nim. Totalny zabójca romantycznych relacji. Poza tym on ma dzieci i jest dużo starszy. Z naszej dwójki to ty zostaniesz młodą żonką.
Zawiesiłam się na ostatnim słowie. Ja? Żoną Aarona? Czy to było w ogóle możliwe? Na razie nie mogliśmy się nawet złapać publicznie za rękę. Do małżeństwa nam daleko.
– ...tak że dobra robota, panie Forest – Aaron pochwalił chyba Masona albo mi się przesłyszało. Kilka chwil później odszukał wzrokiem mnie. – Udało mi się też zerknąć na pracę panny Astor.
Oho.
– No proszę – szepnęła Lily, ale zbyłam ją ruchem dłoni. Wlepiłam wzrok w Aarona. Jeju, jaki on przystojny.
– Bardzo dobry esej. Jestem pod wrażeniem tego, jak... – Pocałuj mnie, pocałuj mnie, pocałuj mnie. – W dodatku przyłożyła się pani, a te przypisy... – Pocałuj mnie, pocałuj mnie, pocałuj mnie. – Naprawdę dobra robota.
Otrząsnęłam się z zamyślenia, bo oczy całej auli były zwrócone ku mnie.
– Dziękuję, panie profesorze. Starałam się – odpowiedziałam krótko z wymuszonym uśmiechem, który stosowałam dla reszty kadry.
Przez resztę zajęć nie mogłam się skupić na niczym innym niż na nim. Obserwowałam każdy jego ruch czy uśmiech. Gdyby były z tego zajęcia, dostałabym piątkę z plusem. Przypominałam sobie, jak jeszcze dzień temu zakrywał mnie tym ciałem. Jak się we mnie poruszał, jak otulał mnie swoim ciepłem. Czułam jego dotyk, przyspieszone bicie serca, palący wzrok, gdy mierzył uważnie moje nagie ciało, a potem składał na nim milion pocałunków. Każdy jęk, który udało mi się wyrwać z jego kształtnych ust. Wszystko.
Trwałam w tym marazmie, aż do skończenia zajęć, jednak wytrąciło mnie z niego nieoczekiwane powiadomienie. Mianowicie w aplikacji uniwersyteckiej pojawiła się nowa ocena Aarona. W miejscu oczekiwanej piątki zobaczyłam dwójkę.
– Ty sobie chyba ze mnie kpisz – burknęłam.
Najpierw chwali mnie przy wszystkich studentach, a potem wstawia dwójkę?! Po moim trupie.
