W tym rozdziale Blair jest taką sigmą, że nawet diabeł by jej drzwi otworzył. Jeśli was też rozbroiła — zostawcie dla niej serduszko. Zasłużyła.
*
Siedzę na kartonie w garderobie Hudsona już od prawie godziny. Nogi mam podkulone, a dłonie wsunięte w rękawy bluzy. Przede mną wiszą sukienki i garsonki, które rozwiesiłam kilka dni temu, próbując zapanować nad chaosem. Dwa inne kartony – jeden z butami, drugi z resztą moich ubrań, stoją obok mnie. Wciąż nie miałam czasu, by je rozpakować.
Niby patrzę na ubrania, niby myślę o tym, co powinnam założyć na jutrzejszą rozprawę, ale prawda jest taka, że nie obchodzą mnie żadne ubrania. Bo się boję. Jestem kłębkiem nerwów i wewnętrznego krzyku. Boję się, że coś pójdzie nie tak. Boję się, że nie mamy wystarczających dowodów. Boję się, że Sanderson w jakiś sposób wywinie się z tego wszystkiego. Że zawiodę.
Czuję lekki dotyk na ramieniu i unoszę głowę. Hudson stoi nade mną i patrzy z troską zmarszczonymi brwiami.
– O czym myślisz? – pyta cicho.
Wzdycham.
– O jutrze. O tym, co nałożę. O tych kartonach. O tym, co będzie później. O nowym mieszkaniu...
Hudson siada na kartonie obok i kiwa głową.
– Dużo tego – Wzruszam ramionami – Co jest nie tak z kartonami? – pyta spokojnie.
– Są tutaj, bo ich nie rozpakowałam – mówię, wpatrując się w swoje dłonie – Zajmują miejsce. Są przeszkodą.
– Póki mam, jak sięgnąć po garnitury, to mogą tak leżeć – mówi, próbując mnie rozbawić. I częściowo mu się udaje, kąciki ust lekko mi drgają – A co z tym „co będzie później"? – pyta dalej.
– To wszystko się wiąże z jutrzejszym dniem – mówię – Czy wygramy, czy nie. Co będzie po tej sprawie. Z Chrisem.
– Będą kolejne sprawy – odpowiada od razu – Ale ta... tę wygramy.
Odwracam się do niego.
– Boję się, że go zawiodę, Hudson.
– Będzie gorzej, jeśli będziesz myśleć w ten sposób – mówi łagodnie – Jesteśmy gotowi. Mamy dowody nie do podważenia. Przygotowane pytania. Świadków. Udowodnimy jego niewinność.
Kiwam głową, ale lęk wciąż siedzi mi w gardle.
– Ale jeśli... jeśli ci ludzie będą ślepi na prawdę i Chris wróci do więzienia... – chwytam go za rękę i mówię – To odbijemy go, dobra?
Hudson wybucha krótkim śmiechem.
– Dobrze. Odbijemy go z pilnie strzeżonego więzienia.
– I ukryjemy go na jakiejś wyspie – dodaję z powagą.
Ściska moją dłoń.
– Damy radę, Blair.
Siadam po turecku na kartonach i przez chwilę milczę. Potem mówię:
– Mam pomysł, który chciałabym z tobą i tatą omówić. Niezależnie od wyniku jutro.
– Jaki?
– Chciałabym, żebyście przemyśleli założenie oddziału spraw pro bono. Tylko dla osób niesłusznie oskarżonych, pomijanych przez system, zepchniętych na margines. Takich jak Chris – Hudson patrzy na mnie uważnie – Wiem, że to nie przyniesie zysków – mówię dalej – Że zabierze czas prawnikom i stażystom, którzy mogliby pracować z naszymi dużymi klientami. Ale... patrząc szerzej, to będzie dla nas zysk. Pokażemy, że jesteśmy silni, że nie boimy się ryzykować.

CZYTASZ
Darkness And Roses
RomanceBlair po doświadczeniu zdrady mężczyzny, którego kochała, nie może dość do siebie. Zdrady, która wydarzyła się w najgorszym możliwym momencie. W akcie desperacji, jedzie do baru, jednak gdy chce wrócić do domu, staje się ofiarą ataku dwóch facetów...