1

2.2K 90 8
                                    

- Maya ! Maya ! - wszyscy wiwatowali moje imię , bo właśnie wygrałam z niepokonanym jak dotąd Nathanem. Zsiadłam z motoru i pobiegłam do mojego brata , który zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Maya, zdajesz sobie sprawę jak zajebisty motor wygrałaś ?! - krzyczał do mnie szczęśliwy i podekscytowany.

-Oh, Jake ! - Szeroko się uśmiechnęłam i ruszyłam do przygnębionego Nathana. Gdy tylko na mnie spojrzał w jego oczach dostrzegłam ból, smutek i rozdrażnienie.

-Kluczyki - puściłam mu oczko i wyciągnęłam dłoń aby mógł mi je wręczyć. Oddał mi je warcząc coś pod nosem na co się zaśmiałam.

Wygrałam właśnie najważniejszy w moim życiu wyścig. Nie tyle że wygrałam najlepszy motor chyba pod słońcem, ale dlatego że dowiodłam że dziewczyny mają równe szanse z mężczyznami. Wygrywając ten wyścig zdobyłam najwyższą pozycje w mieście. Byłam najlepsza. Nikt nie mógł się ze mną równać. Przynajmniej tak zawsze powtarzał mi mój kochany braciszek. Pomimo tego że wyścigi są nielegalne to nigdy nas nie złapano. Ludzie patrzyli na nas z szacunkiem. Może i jestem niegrzeczną dziewczynką ale nigdy nie pakowałam się takie gówno jak narkotyki i różne inne dopalacze. Jake też nie. Andrew nasz wspólny przyjaciel przez to zginął, a my nie zamierzamy do niego dołączać. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Jake'a

- Jedziemy do domu ? - spytał nadal nabuzowany emocjami

- Jasne ! - krzyknęłam aby mnie usłyszał, ponieważ muzyka grała dość głośno

MÓJ nowy motor miał mi dostarczyć Luke. Roztrzepany i mocno nachalny chłopak, dlatego właśnie nie utrzymywałam z nim bliższych kontaktów. Wsiedliśmy z Jake'm na motory , założyliśmy kaski bo to podstawa i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Jechaliśmy dobre 5 minut nie zważając na światła i ograniczenia prędkości. Kiedy nasze cudeńka stały już bezpieczne w garażu weszliśmy do kuchni uśmiechając się do siebie jak idioci.

- Jakey jestem zajebista ! - krzyknęłam nie wytrzymując i rzuciłam mu się w ramiona którymi szybko mnie oplótł

- Jesteś , jesteś. Mama z Tatą byliby dumni .. - Wyrwałam się z jego uścisku z wielkimi oczami - Chryste ! Maya nie chciałem ! - próbował się do mnie zbliżyć ale nie pozwoliłam mu. Może i ufałam mu bezgranicznie ale kiedy tylko wspominał o rodzicach stawał się dla mnie zupełnie obcy. Nie rozumiałam tego ale właśnie tak było. Po chwili jednak otrząsnęłam się wracając do siebie.

- Uważaj Jake. Proszę Cię ! - warknęłam - Chcesz coś zjeść ? - Jest 2:18 więc w rachube nie wchodzi zamówienie pizzy czy czegoś takiego. Westchnęłam i podeszłam do lodówki wyjmując wszystko do jego ulubionych kanapek.

- Wiesz co dobre siostrzyczko - powiedział gdy zobaczył co robię. Kątem oka zauważyłam że się uśmiecha. Po chwili poczułam jego miękkie malinowe usta na swoim czole - zaraz wracam - obrócił się i poszedł schodami na górę zapewne do swojego pokoju lub łazienki. Po krótkiej chwili byłam pewna że poszedł do tego drugiego gdyż usłyszałam Szum lejącej się wody z prysznica. Wróciłam do poprzedniej czynności, czyli do robienia kanapek. Po chwili postawiłam talerz ze stosikiem ułożonym z kanapek na blacie. Jake nawet o tak późnej porze potrafił dużo zjeść a pomimo tego miał wspaniałe ciało. Ja jednak dbałam o to żeby jeść jak najmniej w nocy. Sama zjadłam jedną kanapkę i zawołałam tego żarłoka żeby zszedł na dół. Po dosłownie kilku sekundach zbiegał ze schodów krzycząc jak jakiś dzikus że umiera z głodu. Rozbawił mnie tym dlatego teraz leżałam na podłodze trzymając się za bolący od śmiechu brzuch. Kiedy się opanowałam i wstałam zobaczyłam że Jake zjadł już połowę kanapek z talerza.

- Naprawdę musisz się opanować - zachichotałam

- Mówisz że jestem gruby ? - zapytał z lekką urazą ale kiedy nic nie mówiłam on wstał i zaczął kręcić biodrami tak że jego umięśniony brzuch świetnie się prezentował, a ja znowu wybuchłam śmiechem

- Dobra , dobra ! idę spać braciszku- ucałowałam go w polik i poszłam do swojego pokoju. Po otworzeniu drzwi do moich nozdrzy dostał się tak znany mi zapach. Zapach wolności. W tym jednym pomieszczeniu mieściło się tak wiele wspomnień wracających do mnie za każdym razem gdy tylko do niego wchodziłam. Kochałam swój pokój , który był moją oazą. Weszłam do środka i wzięłam z szafy za dużą na mnie bluzkę mojego brata , bieliznę i weszłam do łazienki przyłączonej do mojego pokoju. Po chwili byłam już w wannie pełnej ciepłej wody. Potrzebowałam relaksu po całym dniu. Wzięłam do ręki swój Iphone i zobaczyłam że jest już przed 4 rano więc postanowiłam wstać , wytrzeć się i ubrać w piżamę. Po wykonanych czynnościach położyłam się do łóżka by po chwili odpłynąć do krainy Morfeusza.

Obudziłam się , gdy poczułam zimną ciecz na swojej twarzy i stłumiony śmiech mojego brata w tle.

- Jake zabiję cię ! - krzyknęłam i zerwałam się na proste nogi. Mój najlepszy na świecie braciszek właśnie przede mną zwiewał więc postanowiłam że zemsta będzie słodka ale dokona się trochę później.- Ugh - przeszedł mnie zimny dreszcz. Ruszyłam w poszukiwaniu ciuchów na dzisiejszy dzień. Wybrałam czarne rurki z dziurami na kolanach i do tego biały crop top z nadrukiem " Heya! ". Założyłam do tego swoje granatowe vansy i poszłam na dół. Jake rozmawiał właśnie przez telefon , był wściekły dlatego zaczęłam słuchać co mówi

-Nie .. To niemożliwe .. Oni .. Tak właśnie .. Nie ma wyjścia ? .. Kurwa dobra ! - krzyknął pod koniec i rozłączył się. Gdy spojrzałam w jego błękitne oczy zobaczyłam udrękę. Kiedy jego wzrok powędrował na mnie zrobiło mi się głupio że przyłapał mnie na tym że podsłuchiwałam go kiedy rozmawia. Ale teraz nie to było najważniejsze

- Mów co się dzieje - podeszłam do niego przytulając się do niego

- Maya, musimy się wyprowadzić.. - jego głos się złamał ale kontynuował - To ma jakiś związek z mamą i tatą - powiedział to tak ostrożnie badając moją reakcję. Szczerze ? jestem w szoku. Ale zrobię wszystko czego chcieliby nasi rodzice. Przynajmniej tak im wynagrodzę to wszystko co zrobiłam.

- Kiedy ?

- Jeszcze dzisiaj.

Teraz krótko, ale obiecuje że następne rozdziały będą o niebo lepsze !

Fast! Fast!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz