#TeachersPetwatt na twitterze
Mercy
W niedzielny poranek przypomniałam sobie, że ciocia Aria zaprosiła mnie i Lily na jej koncert. Gdy tylko o nim pomyślałam, zapragnęłam zabrać również Aarona. I tutaj pojawiał się mały problem. Nie mogłam. Choć tak bardzo tego chciałam, nie mogliśmy pozwolić na takie ryzyko. Ktoś mógł nas zobaczyć, rozsiać plotki. Bylibyśmy skończeni.
Poczłapałam do kuchni zebrana do wyjścia i zastałam w niej mojego mężczyznę. Wciąż nie założył na siebie koszulki, więc dostałam idealny widok na przyprawiające mnie o zawrót głowy mięśnie. Do tego gotował! Czy ja znalazłam diament?
– Zrobiłem gofry. – Pomachał mi pięknie udekorowanym talerzem. – Miało być do łóżka.
– Jesteś najsłodszym mężczyzną na świecie – zadecydowałam z uśmiechem. Aaron szybko go odwzajemnił, ale kiedy zobaczył futro w moich dłoniach, nieco posmutniał.
– Chcesz już iść?
Odłożyłam okrycie na kanapę i do niego podeszłam. Przytuliłam się do pleców, na które zaczęłam zwracać jeszcze większą uwagę. A to zapewne przez ciocię Arię.
– Bardzo nie chcę, ale muszę. Wieczorem ciocia Aria ma recital w Teatrze Orpheum i dostałam zaproszenie. Szkoda, że nie możemy pójść razem – zasmuciłam się, mocniej go tuląc.
Aaron ułożył dłonie na moich i lekko się wygiął.
– I właśnie o tym mówiłem. Przez naszą sytuację nie mogę zabrać cię na głupią randkę.
– Hej! – przerwałam mu i zmusiłam go, by na mnie popatrzył. – To tylko jeden koncert. Znajdziemy sposób, żeby robić razem fajne rzeczy. Nie tylko w sypialni. – Puściłam mu oczko.
– Albo pod prysznicem – podchwycił.
– Albo na tym blacie. – Ułożyłam mu dłoń na policzku i pogłaskałam go kciukiem. – Wiedziałam, na co się piszę. Mimo tego uważam, że było warto. A ty?
– Oczywiście, że tak, Mer. Po prostu nie chcę cię zawieść – westchnął. Objął mnie w pasie, bym przytuliła się do jego boku.
– Nie zawodzisz. Razem to przetrwamy. Tylko razem.
Aaron przez chwilę się na mnie zapatrzył, a potem nachylił się i skradł mi buziaka.
– Jesteś mądrzejsza ode mnie, wiesz?
– Ja? Mądra? – Wskazałam na siebie dłonią. – No co ty! Niemożliwe. – Oboje się zaśmialiśmy, a potem to ja ukradłam parę buziaków jemu.
– No dobrze. Ale nie wypuszczę cię nigdzie bez tych gofrów. – Wskazał na wciąż parujący od nich talerz.
– Kochany, ale ja się nigdzie bez nich nie wybieram – prychnęłam. Złapałam jednego z talerza, a następnie dosłownie zapchałam nim sobie twarz. Aż jęknęłam, bo były idealnie chrupkie na zewnątrz i miękkie w środku. A ta bita śmietana z owocami? Poezja. – Pycha. Sam spróbuj.
Nałożyłam trochę bitej śmietany na palec i przystawiłam mu go do ust. Bez narzekania i odwracania ode mnie wzroku zlizał całość.
– Masz rację. Pycha – stwierdził.
Już znałam ten błysk w oku. Miał ochotę, ale na mnie, a nie tego biednego gofra.
– A-a. Muszę zaraz iść. Nie mamy na to czasu.
– Ale ja bez ciebie nie wytrzymam – zamarudził.
– Zobaczymy się jutro.
– Na zajęciach. Na których zapewne znów będziesz mnie torturować pięknym wyglądem. Za każdym razem, kiedy na ciebie spojrzę, przypomnę sobie, jak krzyczałaś moje imię pod prysznicem i...
