Noah nie spał.
Minęła pierwsza — Kai nie wrócił.
Minęła druga — Kai nie pisał.
Minęła trzecia — i Noah prawie się udusił własnym strachem.
Pod oknami przejeżdżał samochód.
Na korytarzu ktoś zakasłał.
Gdzieś w oddali szczekał pies.
Ale nigdzie nie było Kaia.
Zostawił tylko notatkę na lodówce:
„Idę się przejść. Nie martw się."
Ale jak się nie martwić?
Jak nie wyobrażać sobie najgorszego, kiedy zna się wszystkie powody, dla których ktoś nie wraca?
Noah chodził po mieszkaniu jak cień.
Ręce mu się trzęsły.
Nie dlatego, że nie ufał Kaiowi.
Tylko dlatego, że świat był cholernie niegodny zaufania.
---
Kiedy w końcu nadszedł poranek, powietrze było jak szkło.
Ciche.
Chłodne.
Nieprzyjemnie spokojne.
I wtedy…
Pukanie.
Nie natarczywe.
Nie skruszone.
Po prostu… trzy stuki.
Noah podszedł do drzwi.
Otworzył.
Kai stał tam.
W tej samej bluzie.
Włosy miał lekko wilgotne.
Oczy zmęczone.
Ale był cały.
— Chciałem się na chwilę przewietrzyć — powiedział.
Jakby to tłumaczyło wszystko.
I może tłumaczyło.
Noah nie powiedział nic.
Nie zrobił awantury.
Nie pytał.
Tylko sięgnął do szuflady.
Wyciągnął klucz.
Prawdziwy. Metalowy.
Z czerwoną gumką, którą kiedyś ktoś założył, żeby łatwiej było znaleźć.
Podał go Kaiowi.
Bez słowa.
Kai spojrzał na dłoń.
Na klucz.
Na Noaha.
Wziął go.
Cicho.
I wtedy Noah wreszcie coś powiedział.
Jedno zdanie.
— Jeśli chcesz wychodzić, chcę, żebyś mógł potem otworzyć.
Kai nie odpowiedział.
Ale tego wieczoru położył klucz na nocnym stoliku.
Tuż obok kartki sprzed tygodnia:
„Ja też.
I będę twoim domem."
Bo teraz miał coś jeszcze.
Drzwi.
I prawo do powrotu.
---
Przepraszam, że taki krótki <33
CZYTASZ
3am (LGBTQ+)
RomanceGatunek: omegaverse, angst, hurt/comfort, mega slow burn, slow and not full healing, trauma, found family --- Bo właśnie o tej godzinie Noah po raz pierwszy poczuł zapach swojego przeznaczenia. A potem nic już nie było takie samo. #1 w lgbt 28.06.25
