Kai wpatrywał się w klamkę.
Drżała mu ręka, choć nie było wiatru.
Choć drzwi były zamknięte.
Choć nikt nie stał po drugiej stronie i nie krzyczał „gdzie idziesz”.
Ale jego ciało nie wiedziało, że to już nie tamto miejsce.
Jego ciało wciąż było zbudowane ze wspomnień, a każde z nich bolało w innym miejscu.
Noah siedział przy stole.
Pił kawę, która już dawno wystygła.
Nie patrzył na Kai’a jak na coś, co trzeba kontrolować.
Raczej jak na ptaka, który nie wie, że już nie jest w klatce.
Kai zrobił krok do drzwi.
I wtedy...
— Będę tu, jak wrócisz.
Nie było w tym nic więcej.
Żadnego „nie idź”.
Żadnego „zostań”.
Tylko „będę".
A to znaczyło więcej niż wszystko.
---
Kai wyszedł.
Ulica była obca, nawet jeśli znał ją z dzieciństwa.
Obca, bo pierwszy raz przeszedł ją jako ktoś wolny.
Nie szedł nigdzie konkretnie.
Po prostu był.
Ludzie mijali go bez spojrzenia.
Jakby był tłem.
I to było dobre.
Miał kaptur na głowie.
Dłonie w kieszeniach.
I serce z waty.
---
Minęła godzina.
Może mniej.
Może więcej.
Kai wrócił.
Noah nie był przy drzwiach.
Nie czekał w napięciu.
Po prostu siedział przy tym samym stole, z tą samą zimną kawą.
Gdy drzwi się otworzyły, spojrzał.
Nie zapytał: gdzie byłeś?
Nie zapytał: dlaczego wróciłeś?
Po prostu skinął głową.
Jakby mówił: Dobrze, że jesteś.
Kai nie powiedział nic.
Nie patrzył w oczy.
Ale jego kroki były inne.
Mniej jak u cienia, bardziej jak u człowieka.
Podeszedł do stołu.
Niepewnie.
I...
usiadł.
Nie zapytał, czy może.
Nie przeprosił.
Nie wytłumaczył się.
Usiadł.
Dłońmi dotknął krawędzi stołu.
Palce trochę drżały.
Ale nie uciekały.
Noah przesunął w jego stronę czysty kubek.
Nie kawę. Nie herbatę.
Tylko pusty kubek.
I tak siedzieli.
Długo.
W ciszy, która tym razem była wspólna.
Cisza dwóch ludzi, którzy nie umieją jeszcze mówić,
ale uczą się być.
I może, tylko może,
Kai zrozumiał coś, czego nikt nigdy mu nie powiedział:
Że nie każda obecność krzywdzi.
Że nie każdy dom ma ściany z krzyku.
Że są stoły, przy których nie trzeba się bać oddychać.
CZYTASZ
3am (LGBTQ+)
RomanceGatunek: omegaverse, angst, hurt/comfort, mega slow burn, slow and not full healing, trauma, found family --- Bo właśnie o tej godzinie Noah po raz pierwszy poczuł zapach swojego przeznaczenia. A potem nic już nie było takie samo. #1 w lgbt 28.06.25
