Znajdziesz we mnie wroga, którego nie chcesz mieć.

14.6K 765 212
                                        

Będę wdzięczna za waszą aktywność  💝💝

*

Stoję przed lustrem, susząc włosy. Jeszcze chwilę temu byłam na siłowni z Hudsonem, ale szybko stamtąd wyszłam. Już wstając z łóżka czułam lekki ból głowy, a na bieżni, po kilkunastu minutach biegu, osłabienie wzięło górę jak nigdy wcześniej. Powiedziałam Hudsonowi, że dziś jednak odpuszczam trening, bo czuję się mrawo. Chciał wrócić razem ze mną, ale powstrzymałam go. Ciepły prysznic naprawdę dużo mi dał. Głowa jakby mniej pulsuje, a ciało odzyskuje trochę sił. I tak po drodze do pracy muszę zajechać do apteki i kupić coś na przeziębienie, bo to najpewniej dopiero początek.

Włosy mam już prawie suche, więc odkładam suszarkę, nakładam bieliznę i narzucam na siebie szlafrok. Kiedy wchodzę do kuchni, Sissi wyleguje się na krześle, przeciągając się leniwie.

– Cześć – mówię, głaszcząc ją po grzbiecie.

Wstawiam wodę w czajniku, a z lodówki wyciągam składniki na omleta z warzywami. Skoro mam jeszcze trochę czasu, a w tygodniu zawsze jemy coś naprędce w pracy, dzisiaj chcę zrobić nam prawdziwe śniadanie. Kroję cebulę i paprykę, gdy w kuchni pojawia się Hudson.

Odwracam się i patrzę na niego. Jego czarna sportowa koszulka jest przyklejona do ciała, a włosy sterczą mu na wszystkie strony. W ręce trzyma małą, białą papierową torbę.

– Pobiegłem do apteki – mówi, wchodząc do kuchni – Kupiłem ci kilka rzeczy na przeziębienie i początek choroby.

Serce mi mięknie momentalnie.

– Dziękuję – mówię, niemal szeptem, a Hudson wzrusza ramionami i zaczyna rozpakowywać lekarstwa na blacie – Pobiegłeś tam z siłowni? – pytam, unosząc brew.

– Tak – odpowiada spokojnie.

Patrzę na niego z niedowierzaniem.

– Spocony, bez kurtki? Hudson, chyba oboje lepiej weźmy coś na przeziębienie.

Kręci głową z lekkim uśmiechem.

– Pani w aptece kazała wziąć najpierw to – wyciąga w moją stronę blister tabletek – a to masz wypić przed snem – dodaje, pokazując mi buteleczkę z syropem.

Kiwam głową i odkładam lekarstwa na bok. Podchodzę do niego i oplatam ręce wokół jego szyi.

– Dziękuję – szepczę, wtulając się w niego.

– Proszę – mówi, ściskając mnie w talii. Pochyla się, żeby mnie pocałować, ale ja szybko się odsuwam.

Marszczy brwi, zdezorientowany.

– Lepiej uniknijmy wymieniania się śliną, póki nie poczuję się lepiej – mówię, posyłając mu przepraszający uśmiech – Nie chcę cię zarazić.

Hudson chwyta mnie mocniej.

– Wtedy oboje weźmiemy wolne i będziemy cały dzień leżeć w łóżku. To nie brzmi jak koszmar.

Śmieję się, odsuwając się lekko.

– A kto się wtedy mną zajmie, hm? Musisz być zdrowy i skakać nade mną, spełniając wszystkie moje zachcianki, kiedy biedna będę umierać w łóżku.

Hudson śmieje się w głos.

– Jesteś niemożliwa.

– Wiem – odpowiadam, mrugając do niego rozbawiona – Robię nam omlety na śniadanie. Idziesz najpierw wziąć prysznic czy po jedzeniu?

Darkness And RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz