WILLIAM BLAKE
— Nie będę grać z wami w marynarzyka — spojrzałem na nich jak na idiotów, ale oni wydawali się nie rozumieć. — Dobra, który z was ma lepszą kondycję? — zapytałem, na co w jednakowym momencie wskazali palcami przeciwko sobie.
Nie wytrzymam.
Gdybym wiedział od samego początku z czym będzie wiązało się zadanie, a raczej sama koordynacja wkręciłbym w to Josha. Ja sobie nie dawałem rady z ich dwójką. Najchętniej wykonałbym wszystkie zadania za nich, ale nie miałem pojęcia jakie mogły być tego konsekwencje, a przede wszystkim na jakiej podstawie byliśmy weryfikowani.
W tym samym momencie za swoimi plecami usłyszałem wyraźny trzask. Odwróciłem się za siebie, a wtedy ciemne pomieszczenie wypełniła biała poświata wydobywająca się z ogromnego telewizora wiszącego na ścianie. To był jedyny przedmiot w tym motelu, który pozostawiał mnie przy nadziei, że nie przenieśliśmy się w czasie do lat osiemdziesiątych.
Nie minęła nawet dłuższa chwila, a na ekranie wyświetliło się sześćdziesiąt sekund, które kurczowo zmniejszało się z każdą sekundą. Ponownie odwróciłem się do chłopaków, a obaj pobledli jakby byli bliscy omdlenia albo zaniesienia się płaczem. Sam nie byłem w stanie dobrze tego określić.
— Szczerze, kurwa? — zwróciłem ich uwagę, czując jak adrenalina stopniowo zaczyna toczyć krew w moich żyłach. — Nie obchodzi mnie jak się podzielicie, ale macie jebane czterdzieści sekund żeby wybrać coś pomiędzy sobą — stwierdziłem, podchodząc do stolika ze skrzynkami.
— Blake, ja żartowałem — moją uwagę ponownie zwrócił Logan. — Ja wcale nie jestem taki odważny — przyznał, jakby to było coś o czym nikt nie wiedział.
— Który z was bardziej dba o paznokcie? — zapytałem, a Logan wskazał na swojego chłopaka. Chris również wskazał sam na siebie. — Okej, więc ciebie będziemy dusić — wcisnąłem skrzynkę z folią Chrisowi. — A ty umówisz się pierwszy raz do kosmetyczki — kolejną skrzynkę wcisnąłem Johsonowi.
— Dlaczego my nie możemy sypać sobie soli? — zapytał idiotycznie Miller.
— A chcesz? — uniosłem brwi, na co stanowczo pokręcił głową. — Tak myślałem, po drugie Maddy by mnie zabiła jeśli któryś z was miałby uszczerbek na zdrowiu — zacisnąłem wargi w wąską linię, po czym uniosłem wzrok na ekran, który podświetlał pięć sekund.
Po skończonym czasie całe pomieszczenie rozbłysło w sztucznym świetle. Pokój był wielkości naszych z takim wyjątkiem, że zamiast łóżek w każdym rogu znajdowały się kamery, a na środku przyczepione do lekko spróchniałej podłogi krzesło z możliwością przypięcia rąk i nóg.
— Co za pojeb — wyrwało się z ust Chrisa.
— Będę pierwszy — stwierdziłem, po czym zasiadłem na krzesełku. — Chce mieć to za sobą.
— To jest tak bardzo pojebane, że mam ochotę zwymiotować — Miller podszedł do mnie, po czym zaczął przyszpilać moje nogi i ręce skórzanymi paskami zamontowanymi przy krześle. — Małpko, ja nie dam rady ci tego zrobić — stwierdził, cofając się o krok.
Jego brązowe włosy, które tak nerwowo przeczesywał były rozwiane w każdą możliwą stronę, a pierwsze oznaki zmęczenia zaczęły malować się na jego młodej twarzy w postaci sińców pod oczami. Przeniosłem wzrok na Logana, a jego wzrok ukazywał wewnętrzną walkę między tym co słuszne, a tym co każą robić.
— Jebać. — Stwierdził chwytając za nóż, a niewielką buteleczkę z solą wręczył Chrisowi. — Każdy z nas ma powód dla którego postanowił wziąć udział w tej pojebanej grze — ostatni raz na mnie spojrzał, jakby chciał mnie przeprosić za to, do czego został zmuszony.

CZYTASZ
Secret Death
Teen Fiction"A gdy zwalczymy wszechświat, nie pozwól aby pokonała nas śmierć." 3 część trylogii "Secret" Dziękuję za okładkę: @facermela