Niebo nad Meerbey City powoli przybierało barwę starej stali, jakby nadciągająca noc miała coś do ukrycia. Mgła snuła się między budynkami, zaglądając do okien i pełzając po pustych ulicach niczym niemy zwiastun tego, co miało nadejść.
Siedziałam w salonie Josha, przy niewielkim stoliku kawowym. Telefon z podświetlaną wiadomością, którą wcześniej otrzymaliśmy, leżał przede mną, jak niewypowiedziane przekleństwo. Moje dłonie drżały lekko, choć starałam się to ukryć, ściskając filiżankę tak mocno, że jej porcelana była bliska pęknięcia.
Obok mnie Mason rozmawiał szeptem z Chrisem i Ianem, starając się zachować pozory normalności. Stefania i Renesmee siedziały naprzeciwko, wymieniając między sobą niespokojne spojrzenia, a Sara bawiła się nerwowo obrączką ślubną, której dotąd nigdy nie zdejmowała z palca. Nawet Lucas, zawsze opanowany, teraz chodził nerwowo w tę i z powrotem, co chwila zerkając w stronę zamkniętych drzwi.
Ale najgorsze było to, że tam — w kącie pokoju, oparty o framugę drzwi — stał William. Milczący. Obserwujący. Jego spojrzenie było ciężkie jak ołów, a zaciśnięta szczęka zdradzała, jak bardzo starał się nie dać po sobie poznać emocji. Mimo upływu lat jego obecność wciąż miała ten sam efekt — rozrywała mnie od środka, jakby moje serce nie potrafiło odróżnić teraźniejszości od przeszłości.
Mason zauważył moje zamyślenie. Nachylił się do mnie i położył rękę na moim kolanie, delikatnie, prawie opiekuńczo. Spojrzałam na niego — ciemne włosy, delikatnie złamany nos po bójce w college'u, łagodny uśmiech. Był całym tym spokojem, którego potrzebowałam.
— Wszystko w porządku? — zapytał cicho Mason, zbliżając twarz do mojej.
Kiwnęłam głową, choć było to kłamstwo.
Chris w tym czasie energicznie przekładał kartki na stole, jakby szukał odpowiedzi gdzieś między faktami. Jak zwykle nie potrafił długo siedzieć spokojnie. Ian i Stefania coś do siebie szeptali, rzucając ukradkowe spojrzenia na Williama i Josha, jakby nie byli pewni, czy powinni im ufać do końca.
— A więc co robimy? — przerwała ciszę Sara, zerkając na mnie jak na lidera, którym nigdy nie chciałam być.
— Najpierw musimy się dowiedzieć, kto nam to wysłał — odpowiedział Lucas stanowczo, choć w jego głosie czaiło się napięcie.
— Albo raczej... kto chce, żebyśmy myśleli, że to tylko gra — dodał Chris, podnosząc wzrok znad papierów. — Bo jeśli to naprawdę on... — urwał, kręcąc głową.
Nie musiał kończyć. Wszyscy wiedzieliśmy, że nikt nie odważyłby się tak igrać z naszymi życiem, oprócz jednej osoby.
Ethan.
Widziałam, jak William zaciska pięści w kieszeniach marynarki. Przez ułamek sekundy nasz wzrok się spotkał. W jego oczach było coś, co rozpoznałam od razu — ten sam rodzaj gniewu zmieszanego z bezradnością, który widziałam w nich ostatni raz, gdy Megan została zabrana w czarnym worku.
Zacisnęłam dłoń na materiale swojej sukienki, próbując uciszyć wewnętrzne drżenie.
Nie. Nie teraz. Musiałam być silna.
Spotkanie, które miało być zwykłym zjazdem dawnych przyjaciół, zamieniło się w coś na kształt sztucznie podtrzymywanej równowagi. Wspomnienia przeplatały się ze strachem. Siedzieliśmy razem, tak jak kiedyś — ale teraz każdy miał swoje sekrety, swoje blizny i swoje powody, by nie ufać nikomu w pełni.
Renesmee próbowała zażartować, ale jej śmiech był pusty. Lucas w końcu wyjął butelkę wina i nalał każdemu, jakby alkohol miał wymazać napięcie z powietrza. Nawet Mason, który zwykle trzymał się z dala od takich rozwiązań, nie odmówił.

CZYTASZ
Secret Death
Teen Fiction"A gdy zwalczymy wszechświat, nie pozwól aby pokonała nas śmierć." 3 część trylogii "Secret" Dziękuję za okładkę: @facermela