Epilog

7.3K 158 259
                                    

X

Pamiętamy.

Nie zapomnieliśmy ich głosów, ich cieni, które kiedyś znajdowały się na ścianach budynków, ich dłoni, które szukały siebie nawzajem we własnej ciemności.

Nie zapomnieliśmy, jak szli tą ulicą razem, zanurzeni w rozmowach, jakby świat poza nimi nie istniał. Wierzyli, że miłość może wszystko zmienić, że nie ma rzeczy niemożliwych. A potem patrzyliśmy, jak to wszystko się rozpada, jak to, co wydawało się niezniszczalne, znika w mgnieniu oka, jakby nigdy nie było trwałe.

Dziś idą osobno.

Nie wiedzą jeszcze, że zaraz na siebie wpadną.

Aslan wracał z urodzin Liona, czując w ustach posmak alkoholu i ciasta, którego nie miał siły zjeść. Uśmiechał się, rozmawiał, był obecny – przynajmniej tak to wyglądało.

Nie pamiętał, kiedy ostatni raz myślał o niej w ten sposób. Pozwalał sobie na wspomnienia tylko wtedy, kiedy był pewny, że go nie złamią. Kiedyś bolało bardziej, teraz... teraz nie czuł ich tak mocno. A przynajmniej tak sądził.

Aż do momentu, gdy ją zobaczył.

Nie był gotowy.

Minęło pięć lat. Czy to wystarczająco długo, by zapomnieć? Może tak. Ale nie wystarczająco długo, by nie poczuć, jak serce bije szybciej na jej widok, jakby ta miłość do niej wciąż była w nim żywa, mimo że już nie miała prawa istnieć.

Nie było w niej nic, co przypominałoby tamtą dziewczynę, którą kiedyś znał. A jednak wszystko w niej było takie samo.

Aslan poczuł, jak coś w nim pęka.

Ona również go zobaczyła.

Sekunda.

Jedno spojrzenie.

To powinna być chwila bez znaczenia.

Ale nie była.

W tej jednej sekundzie widział w jej oczach wszystko – każdą noc, którą kiedyś spędzili razem, każdy dotyk, który już nigdy nie powróci, każdą obietnicę, którą sobie złożyli, a nigdy nie miała szans na spełnienie.

I widział w nich coś jeszcze.

Ciszę.

Corinne poczuła, jak jej ciało sztywnieje.

Nie wiedziała, co zaboli bardziej – to, że go widzi, czy to, że teraz nie był jej.

Pięć lat.

Pięć lat, odkąd po raz ostatni wymówili swoje imiona. Pięć lat, odkąd zniknął z jej życia, tak jak tego chciała. Ale nikt nie uprzedził jej, że zapomnienie nie jest wyzwoleniem.

Zawsze pragnęła wolności. On jej ją dał.

Obiecał, że pozwoli jej odejść.

I dotrzymał słowa.

Ale ona nigdy nie była gotowa na to, co miało przyjść później.

Myślała, że będzie łatwiej.

Myślała, że w końcu przestanie czuć.

Ale uczuć nie da się wymazać.

Ich spojrzenia skrzyżowały się nagle, jak nieoczekiwane iskrzenie, jak coś, co nie miało prawa zaistnieć, a jednak stało się.

Nie zatrzymali się.

Nie powiedzieli nic.

Tylko cienie na budynkach, które znały ich historię, przez chwilę stały nieruchome, jakby chciały im przypomnieć, kim byli dla siebie, co stracili.

Adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz