Rozdział 11

4.6K 369 95
                                        

#TeachersPetwatt na twitterze


Mercy

Po opuszczeniu Aarona udałam się prosto do łazienki. Zamknęłam się w jednej z kabin i próbowałam uspokoić szalejące serce. Znów prawie mu uległam. Zastanawiałam się, gdzie podziała się ta odpowiedzialna i poukładana strona mnie, bo przy tym mężczyźnie nie umiałam nawet utrzymać przy sobie rąk. Nie pomagał mi w tym fakt, że widziałam smutek w jego oczach.

Cała sytuacja była prosta. Ja byłam zainteresowana nim, a on mną. Widocznie nas do siebie ciągnęło. I gdybym była głupia, naprawdę nie przejmowałabym się wszystkim, co nas dzieli. Usiadłabym w przykrótkiej spódniczce na jego biurku, przyciągnęła go do siebie za krawat i gorąco pocałowała, bo tylko o tym potrafiłam teraz myśleć.

I to wzmagało we mnie prawdziwy gniew. Ja się starałam, a on nie. Utrudniał nam tę sytuację na każdym kroku. Wcale mi nie pomagał.

Odetchnęłam głębiej, po czym wyszłam z kabiny. Przemyłam dłonie, rezygnując w ostatnim momencie ze spryskania sobie również twarzy. Nie chciałam stąd wyjść, przypominając pandę.

Potrzebowałam dobrej odskoczni. Piątkowe popołudnie dopiero się rozpoczynało. Mimo tego, że obiecałam Lilce imprezę, nie miałam na to najmniejszej ochoty. Chciałam się wyżyć, a co nadawało się do tego lepiej od sportu? Seks, ale nie zamierzałam jeszcze bardziej komplikować sobie życia. Wolałam postawić na sport.

Zatrzymałam się w naszym mieszkaniu jedynie na chwilę, by zabrać moją torbę na siłownię. Może pobiegam sobie na bieżni? Z trudem uniknęłam ciskającej we mnie gromami blondynki i wybrałam się do mojego ulubionego centrum sportowego. Lubiłam ten kompleks za mnogość opcji. Mieli tu boisko do kosza i squasha, pływalnię i inne cudowności, choć zwykle korzystałam z kilku urządzeń na podziemnej siłowni.

To właśnie na ich bieżni spędziłam dobrą godzinę, starając się o niczym nie myśleć i biec przed siebie. Głośna muzyka wybrzmiewająca z moich słuchawek musiała docierać do otaczających mnie ludzi, ale miałam to gdzieś. Biegłam, biegłam i biegłam, aż w końcu nieco się odprężyłam. Nie powiem, że po tym biegu wyglądałam jak modelka, ale opłacało się.

Część stresu umknęła w nieznane, a moje ciało się uspokoiło. Poradzę sobie. Wygram to. Będę najlepsza. Jak zawsze.

Spakowałam swoje rzeczy, decydując się na prysznic w domu i byłam już przy recepcji, gdy nagle z boku wyskoczył na mnie mój największy problem. Spanikowana ukryłam się za ścianą i obserwowałam, jak mój profesor wychodzi z budynku w towarzystwie uroczej brunetki uwieszonej na jego plecach. Przełknęłam ślinę z goryczą, gdy zabrał ją do swojego samochodu, a potem jeszcze przez chwilę trzymał ją za rękę.

– Szybko się pocieszyłeś – mruknęłam pod nosem. Właśnie wtedy dojrzałam na tej dłoni złotą obrączkę, przez którą na chwilę stanęło mi serce. – Aha. – Gdy odjechali, pociągnęłam jedynie nosem.

Nie pozostawałam mu dłużna. Również opuściłam kompleks i wróciłam taksówką do mieszkania. Nie spodziewałam się, że ten obrazek tak bardzo mnie zaboli, a jednak.

Próbowałam ukrywać moje uczucia przed nim, ale nie zamierzałam robić tego samej sobie. Zaintrygował mnie. Naprawdę mnie sobą zaciekawił. Moje serce wielokrotnie zabiło szybciej w jego obecności, a on... Po prostu sobie ze mną pogrywał. Strzelał dwuznacznymi komentarzami, zarządzał moim wolnym czasem, a po godzinach miał... No właśnie. Żonę! To nawet nie była jakaś przypadkowa dziewczyna. Miał żonę!

Czyżby Aaron był tak naprawę okrutnym kłamcą i zdradził ją ze mną?

Momentalnie poczułam się brudna. Nie dość, że przespałam się z własnym profesorem, to do tego potencjalnie rozwalałam czyjś związek? To nie byłam ja. Nie tak mnie wychowano.

Teacher's Pet [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz