Wchodzę do gabinetu Hudsona i zamykam za sobą drzwi. Dźwięk zatrzasku odbija się od ścian, wypełniając przestrzeń chwilową ciszą. On już siedzi za biurkiem, plecy wyprostowane, dłonie splecione przed sobą.
Podchodzę bliżej i krzyżuję ręce na piersi.
– Mogłeś na mnie poczekać. Pięć minut by cię nie zabiło.
Hudson podnosi wzrok, twarz ma kamienną, ale oczy zdradzają napięcie.
– Usiądź, musimy porozmawiać.
Marszczę brwi na jego oficjalny ton. Coś jest nie tak. Hudson nigdy nie bawi się w formalności, zwłaszcza że mną. Poprawiam sukienkę, odkładam notatnik na jego biurko i zajmuję miejsce naprzeciwko.
Bez słowa podaje mi tablet.
– Przeczytaj to.
Biorę go z lekkim wahaniem i unoszę brew.
– Słowo „proszę" jest ci obce?
Nie reaguje na zaczepkę, tylko czeka, aż zacznę czytać. Wzdycham i przesuwam palcem po ekranie.
Pierwsze kilka zdań nie robi na mnie wrażenia. Standardowe informacje, które już mieliśmy. Ale im dalej brnę w dokumenty, tym bardziej unoszę brwi. Po chwili rozchylam usta w zdziwieniu.
To niemożliwe.
Patrzę na Hudsona.
– Skąd ty to masz?
Przymruża oczy, ważąc słowa.
– Teraz nie jest to ważne.
Kręcę głową w niedowierzaniu i zerkam z powrotem na ekran.
– Możemy to wykorzystać, prawda? Na naszą korzyść.
Hudson kiwa głową.
– Te dwie sprawy nie są ze sobą powiązane, ale tak. To może zapewnić naszą wygraną.
Zaciskam palce na tablecie.
– Kto jeszcze o tym wie?
– Najwyraźniej niewiele osób, skoro Sanderson wciąż chodzi wolno. Musimy to dobrze rozegrać.
Odrzucam się na oparcie krzesła i potrząsam głową.
– Po prostu nie wierzę. Złapaliśmy palec, a weźmiemy całą rękę.
Przez twarz Hudsona przemyka cień rozbawienia.
– Nie tak idzie to przysłowie.
Wzruszam ramionami.
– A kto by się tym teraz przejmował? – Odkładam tablet na biurko i stukam w ekran palcem – Tutaj jest wszystko. Z kim przepychał ustawy ułatwiające „recykling odpadów", który w rzeczywistości jest fikcją. Jakimi przetargami manipulował. Nawet lista urzędników, którzy przymykali na wszystko oko – Unoszę wzrok i ponownie patrzę na Hudsona – Skąd masz te informacje?
Mruży oczy na ułamek sekundy, po czym mówi.
– I tak się wkrótce dowiesz – Prostuję się na krześle. Poważny ton Hudsona sprawia, że coś we mnie automatycznie się napina – Mówi ci coś nazwisko Ferrante? – pyta, a jego wzrok wbija się we mnie jak ostrze.
Kiwam głową.
– Tak. Prowadzą dużo działalności i mają kilka klubów w mieście.
Hudson unosi brew.
– I tyle o nich słyszałaś?
Przesuwam językiem po dolnej wardze, zanim odpowiadam.
– Dużo rzeczy obiło mi się o uszy, ale nigdy się w nie, nie zagłębiałam. Nie żyjemy w filmie – Dodaję ostatnie zdanie z lekkim śmiechem, ale Hudson nawet nie drgnie. Patrzy na mnie z powagą, a ja momentalnie poważnieję – Chyba żartujesz?

CZYTASZ
Darkness And Roses
RomanceBlair po doświadczeniu zdrady mężczyzny, którego kochała, nie może dość do siebie. Zdrady, która wydarzyła się w najgorszym możliwym momencie. W akcie desperacji, jedzie do baru, jednak gdy chce wrócić do domu, staje się ofiarą ataku dwóch facetów...