Rozdział 25

7.9K 322 106
                                    


Zostawcie tutaj emotikony które kojarzą wam się z ADORED –>

170 gwiazdeczek – NEXT ROZDZIAŁ

Miłego czytania!

Corinne

Ostatni dzień.

Ostatnie godziny w Nowym Jorku, zanim świt poprowadzi mnie z powrotem do Waszyngtonu. Miasto, które nigdy nie śpi, powoli gaśnie w mojej pamięci, jak gasną światła mijanych ulic. Ale to nie miasto zostawi we mnie najgłębszy ślad.
Aslan. 

Zdążyłam już złamać mu serce – choć nie usłyszałam trzasku. Nie było dramatycznego dźwięku, nie było nagłego roztrzaskania na drobne kawałki. Był tylko ten ból w jego oczach. Cichy, głęboki, ledwo zauważalny dla kogoś, kto nie patrzy uważnie. Ale ja patrzyłam. I zobaczyłam go dokładnie tam, gdzie zawsze dostrzegam ból – w spojrzeniu, które zdradza więcej, niż chciałby powiedzieć. 

Aslan nigdy nie mówi mi o swojej przeszłości. Wiem tylko tyle, ile pozwolił mi zobaczyć. A widziałam wystarczająco, by zrozumieć, że wspomnienia potrafią zabijać równie skutecznie, jak ostrze wbite prosto w serce. Jego milczenie jest równie głośne jak moje. Może dlatego od pierwszego pocałunku wiedziałam, kim jest. Wiedziałam, że jest do mnie zbyt podobny.

Wybrakowany.
Zbyt taki sam.

I właśnie dlatego to nigdy nie mogło się udać.

Ludzie, którzy są do siebie zbyt podobni, nie ratują się nawzajem. Mogą się przyciągać, mogą się w sobie zatracać, ale na końcu zawsze się wyniszczają. Ich blizny pasują do siebie jak kawałki układanki, ale zamiast tworzyć całość, tylko przypominają, jak bardzo są niekompletni.

Aslan jeszcze tego nie wie. Ale ja tak.

– Jesteś pewna, że mu nie powiesz? – Nancy wpatrywała się we mnie z tym swoim spojrzeniem, które mówiło, że zna odpowiedź, zanim zdążę ją wypowiedzieć. 

Nie odpowiedziałam. Nie musiałam. 

– Jeśli ja potrafiłam ci wybaczyć, on też to zrobi. Ale najpierw wiesz, co musisz zrobić.

– Co?

– Wybaczyć sobie.

Jej słowa osiadły we mnie jak ciężki kamień, którego nie potrafiłam unieść. Bo prawda jest taka, że nie umiałam sobie wybaczyć. Nigdy. Byłam jak tykająca bomba – czekałam tylko, aż ktoś dotknie mnie w nieodpowiedni sposób i uruchomi zegar, który nieubłaganie odliczał czas do wybuchu. 

Rodzice również o tym wiedzieli. 

Właśnie dlatego mnie odrzucili. 

Nie dlatego, że nie byłam wystarczająco dobra. Nie dlatego, że mnie nie kochali. Tylko dlatego, że się bali. A strach jest silniejszy niż miłość. 

Aslan nie wie, ile we mnie pustki. Nie wie, ile razy patrzyłam w lustro i zastanawiałam się, czy jeszcze w ogóle istnieję, czy może jestem tylko zbiorem wspomnień, których nie chcę pamiętać. 

A może wie. 

Może właśnie dlatego się boję. Bo jeśli ktokolwiek mógłby mnie zrozumieć, to właśnie on. A ja nie wiem, co jest gorsze – zostać niezrozumianą, czy może jednak zbyt dobrze rozczytaną. 

To wszystko powinno być łatwiejsze. Powinnam była powiedzieć mu prawdę. Ale nie potrafiłam. 

Nie dzisiaj. 

Nie w ten ostatni dzień w Nowym Jorku.

Rozejrzałam się wokół, na park w Nowym Jorku, gdzie leżeliśmy na kocu, otuleni chłodnym, nocnym powietrzem. Nad nami rozciągało się niebo pełne gwiazd, a dzisiaj miały one szczególny blask – była to noc spadających gwiazd.

Adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz