Rozdział 5

4.9K 406 94
                                        

#TeachersPetwatt na twitterze


Aaron

Kurwa jebana mać.

Przecież ten rodzaj pecha powinien być przebadany. Bo jakim cudem kobieta, z którą spędziłem jedną z najlepszych nocy w moim życiu, właśnie patrzy na mnie wzrokiem przestraszonej łani, siedząc na moim wykładzie i będąc, do kurwy nędzy, moją studentką?!

Zamrugałem kilkukrotnie, modląc się o jakiegoś rodzaju fatamorganę, ale na próżno. Ona tam siedzi i wygląda, jakby miała zaraz zemdleć. Odchrząknąłem i złapałem się mocniej mównicy.

– Zapraszam na konsultacje po zajęciach, panno Astor – rzekłem tylko, a kiedy skinęła głową, uciąłem ten temat. Nie zamierzałem upokarzać jej na forum, ale potrzebowałem odpowiedzi. Mnóstwa odpowiedzi. Dlatego zagwarantowałem sobie spotkanie sam na sam.

Boże, czy ja w ogóle będę w stanie się przy niej opanować?

Mercy Astor. M.A. Nie skłamała. Do tego jest właścicielką przepięknego imienia.

Wow, po prostu wow.

– Oceny umieściłem już w dzienniku elektronicznym, więc sprawdźcie je. Wgląd do pracy odbędzie się na końcu zajęć.

Omal nie ugryzłem się w język, bo podczas mojej gadaniny, wciąż zerkałem na Mercy. Próbowała schować się za innym studentem, ale marnie jej to wychodziło. Lekko rozpięta koszula i rozpuszczone włosy zachęcały mnie do różnorakich fantazji, jednak musiałem się jakoś powstrzymać.

To moja studentka, do cholery!

To moja studentka.

Mercy rozproszyła mnie na tyle, że praktycznie nie mogłem się skupić przez całe zajęcia. Zamiast rozpoczęcia nowego tematu, zacząłem coś chrzanić o ocenianiu i innych pierdołach. Nawet skróciłem wykład, bo chciałem jak najszybciej porozmawiać z dziewczyną oraz kupić nam trochę czasu.

Z irytacją odprawiałem po kolei każdego studenta, który zechciał spojrzeć na swoją pracę, aż w końcu zobaczyłem, że Astor próbuje wykraść się bez słowa.

– Panno Astor? – zawołałem za nią, na co stanęła jak wryta w pół kroku. – Zapraszam do mnie, musimy porozmawiać o tym zaliczeniu.

Starałem się zabrzmieć wystarczająco profesjonalnie, by nie wzbudzać podejrzeń, ale raczej wyszło mi to marnie. Zaliczyć, to chciałbym ją, a najlepiej właśnie teraz na moim biurku.

Ogarnij się, chłopie!

Mercy poszurała nogami w moją stronę, a kiedy reszta studentów opuściła aulę, pozwoliłem sobie poluzować krawat i przysiadłem na skraju mebla. Obrzuciłem ją jeszcze raz spojrzeniem. Wciąż nie wierzyłem, że znalazłem ją tak szybko, a zarazem miałem ochotę uderzyć się w brzuch za to, że przyjąłem tę posadę.

– Hej – zacząłem miękko, badając jej reakcję. Wydawała się nieco zestresowana, ale nie przestraszona. To dobrze.

– Dzień dobry.

– Nie – przerwałem jej niemal natychmiast. – To na pewno nie jest dobry dzień. Nie rób tego. Nie traktuj mnie, jakbyś mnie nie znała – poprosiłem.

– Myślę, że to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Ty tak nie sądzisz? Znaczy pan...

– Mercy – znów wszedłem jej w słowo. – Nie nazywaj mnie panem, jesteśmy na Ty. Przynajmniej gdy nie dosięga nas wzrok i słuch innych studentów, dobrze?

Wahała się. Zagryzła wargę i przestąpiła z nogi na nogę. Rozumiałem jej obiekcje, jednak nie zamierzałem udawać, że trzy dni temu wcale nie pieprzyłem jej jak wariat. Co bym dał, żeby znów poczuć jej kruche ciało pod moim. Zatopić się w jej cieple. Pozwolić, by owionęła mnie swym zapachem.

Teacher's Pet [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz