Rozdział 4

5.1K 396 78
                                        

#TeachersPetwatt na twitterze


Mercy

Ponownie zaniosłam się śmiechem, gdy spojrzałam oniemiałą przyjaciółkę. Po tym, jak opowiedziałam jej o moim gorącym wieczorze, nie mogłam uciec od przekazania jej wszystkich szczegółów.

– Przecież to jest zarówno sprawiedliwe, jak i niesprawiedliwe, że najpierw znajdujesz jednego gościa, który odpowiada ci w łóżku, a potem odkrywasz jakiegoś greckiego boga – zaczerpnęła ogromny wdech – a ja muszę sobie radzić z moim zakichanym wibratorem! Gdzie jest mój grecki bóg?!

Tym razem do śmiechu dołączyły też Maya i Mia. Połączyłam się z kuzynkami na kamerce, bo przecież każda z nich nie mogła się doczekać mojej opowieści.

– Biedna Lila – wtrąciła Mia.

– A-a-a – zatrzymała ją od razu. – Trio MMM nie może się mnie czepiać. Wszystkie potraficie sobie kogoś znaleźć. Tylko ja muszę walczyć o przetrwanie – narzekała.

Pokręciłam głową na jej boleści. Znalazłam Lily na tyle, by wiedzieć, że to był kawałek jej codziennej maski. Może i chciałaby się z kimś związać, ale nim to zrobi, będzie musiała dużo przepracować. Ten złamas naprawdę ją zniszczył.

Gdy dziewczyny znów zaczęły się przekomarzać, ja na chwilę odpłynęłam. Przypomniałam sobie silne ramiona Aarona, które trzymały mnie w pionie, kiedy wchodził we mnie raz za razem. Wszystkie francuskie słówka. To, z jakim szacunkiem podszedł do mnie, do mojego ciała.

Zniszczył mnie. Tą jedną nocą zniszczył mnie doszczętnie, bo gdzie ja znajdę kogoś, kto tak łatwo mnie zrozumie? Może to był tylko czar jednej nocy. Poczuliśmy iskrę, idealnie się odczytaliśmy... Może na dłuższą metę by nam nie wyszło.

Na jaką dłuższą... Wyszłam z tego mieszkania, zanim sam by mnie wyprosił. Wyszłam, bo... Bo poczułam się okropnie względem Masona. Zerwałam z nim, a już kilka godzin później pieprzyłam się z przypadkowym kolesiem z baru. Jak to o mnie świadczy?

– O nie! Ona znowu ma ten wyraz twarzy.

Z głębokiego zamyślenia wyrwała mnie Lily. Potrząsnęła mną lekko, aż się skrzywiłam.

– Jaki wyraz? Kto?

– Ty – dołączyła Mia. – Masz wyraz twarzy pod tytułem: „To ja zjebałam. Jestem straszna, bo przez chwilę poczułam się szczęśliwa".

– Wcale, że nie.

– Wcale, że tak. – Antos znów mną potrząsnęła. – Mason już od dawna był dupkiem. Mam ci przypomnieć, że zapomniał o twoich urodzinach?

– Albo że to nie był pierwszy raz, gdy nie postawił cię na pierwszym miejscu? – wcięła Maya.

– Albo że masz prawo do szczęścia i gospodarowania swoim czasem, jak ci się podoba? Szczególnie że z nim zerwałaś – podtrzymała Mia.

Westchnęłam ciężko. Byłam na skraju płaczu, bo to, co mówiły, jakoś do mnie przemawiało, jednak cichy głosik wciąż nie dawał mi spokoju.

– Jesteś cudowna, Mer. Zasługujesz na kogoś wspaniałego. Nie przejmuj się kimś, kto nie był ciebie wart.

Słowa przyjaciółek odrobinę poprawiły mi nastrój, ale nie mogły uciszyć głosiku. Czułam, że zawiodłam. Czułam, że ta chwila radości, będzie mnie srogo kosztować.


***


Pierwszy raz poczułam, że jeśli się nie przewietrzę, to nici ze snu. Sobota była fatalna, ale niedziela dobiła mnie jeszcze bardziej. Wciąż debatowałam sama ze sobą na temat mojego przewinienia. Popełniłam błąd. Ogromny błąd, którego nie byłam już w stanie cofnąć. Nienawidziłam się za to, ale...

Teacher's Pet [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz