Prolog

16 3 0
                                        


Siedziałam z głową w książce. Szczerze, nienawidziłam historii, a babka od niej nie pomagała. Na szczęście nie wymagano ode mnie jej na rozszerzeniu, więc uczyłam się z przymusu. To była moja jedyna metoda. Siedziałam nad nią, zapamiętywałam i zapominałam. Jutro miał być sprawdzian z 8 tematów, na które jeszcze nie umiałam dat. Nauka w moim całym życiu była priorytetem, głównie chyba moich rodziców, a nie moim. Spełniałam ich marzenia, spełniając jednocześnie ich ambicje nie skończone za młodu, Nawet nie dopuszczałam myśli, że nie zdam do najlepszej uczelni. To było chore, ale przyzwyczaiłam się do takiego życia. Często o tym myślałam, ale rodzice mi już wpoili to do głowy. Nie chciałam się im sprzeciwiać, bo nic bym nie dało. Tak, rodzice zawsze mówili, że nie radzę sobie, że nie nadaję się. To było chore, miałam już prawie 17 lat, a oni nadal traktowali mnie jak 12-latkę niestabilną emocjonalną. Nie rozumieli, że przechodziłam bunt co oczywiście wiązało się z ucieczkami z domu, wagarami czy nawet zawalaniem lekcji. Nigdy nie mieli podejścia do dzieci-współczułam tylko moim siostrą, bo wiedziałam, że przejdą podobne piekło co ja. Ale nic nie mogłam z tym zrobić. Jedynie się buntować, ale to dawało efekt motyla, przez co miałam jeszcze większe ultimatum. Z moimi rodzicami, a w szczególności z mamą nie dało się dojść do jakiegokolwiek kompromisu. Taka już była a ja przywykłam do tego. Z rozmyślań wyrwał mnie wibrujący telefon-wyciszyłam go, aby nikt do mnie nie pisał i nie było żadnych rozpraszaczy. Spojrzałam na wyświetlacz i od niechcenia odebrałam połączenie:

-Czego?-powiedziałam znudzona

-Stara, trochę optymizmu, Charlie organizuje imprezę, bardziej domówkę. Będzie kameralnie kilku jego znajomych. Nie zamulaj. Nie przyjmuję odmowy- powiedziała entuzjastycznie.

-Wow brzmi naprawdę ekscytująco-odpowiedziałam sarkastycznie.

-Wiem to co będę u ciebie za 10 min.

-Moja rodzicielka mnie nie puści, wiesz jaka ona jest, poza tym mamy przecież sprawdzian z historii- powiedziałam próbując zdobyć kolejną wymówkę, aby nie iść na tę cholerną imprezę. Świadomość, że mogłabym zobaczyć tam swojego ex, była tak silna, że miałam odruch wymiotny. Na szczęście tylko przez chwilę. David był ostatnią osobą, którą chciałabym widzieć. Chodzenie do tego samego liceum było już dla mnie za dużo... Ten kretyn mnie zdradził na jednej z imprez. Kochałam go serio, był taki dobry... POZORY. W rzeczywistości był zwykłym dupkiem. Nienawidziłam go. Mimo, że od naszego rozstania minęło już jakieś 5 tygodni jego widok sprawiał mi ból. Oczywiście chciał to wyjaśniać prosił o szansę. Ale ja jej mu już nie dałam. Poczułam się upokorzona przed całą szkołą i przed sobą. Miał swoje 5 minut, które zjebał, a ja byłam typem osoby, która przejmowała się reputacją w szkole.

-O mamuśkę się nie martw. Pogadam z nią-powiedziała wyrywając mnie z zamyślenia.

Moja przyjaciółka miała u mojej mamy większe względy niż ja... Było to trochę przykre, ale nigdy nie miałam z mamą jakiegoś rewelacyjnego kontaktu. Nawet przykładnego matki i córki. Wydawało mi się, że jestem trochę jej obojętna. Ponadto nigdy nie powiedział tych dwóch słów, których powinno się używać w normalnej rodzinie. A no tak Julie była moja jedyną przyjaciółką. Widziała jak się zachowywałam po tym rozstaniu. nie pozwalała mi siedzieć w domu i izolować się od ludzi. Wręcz przeciwnie ciągle mnie gdzieś wyciągała, mówiąc że muszę kogoś poznać. Ale ja już nikogo nie chciałam. Bo gdy David odszedł zabrał też część mnie-tą radosną, promienną. Byliśmy razem 2 miesiące i spokojnie na luzie mogłabym stwierdzić, że to były najlepsze miesiące w moim życiu. Ale na pewno nie po takim happyendzie. Chyba nie wspominałam o dość ważnym problemie David był kuzynem Charliego-chłopaka mojej przyjaciółki. Lubiłam Charliego, pasował do Julie. Kibicowałam im z całego serca. Więc mogłam mieć pewność, że spotkam tego kretyna.

Westchnęłam wiedząc, że przegrałam:

-Żadnego alkoholu, mamy jutro szkołę. Masz mnie odwieźć do domu, przyjedź po mnie za 30 minut musze się ogarnąć.

-Dobra! Taka odpowiedź mi się podoba-krzyknęła i się rozłączyła.

Kochałam Julie jak siostrę, mimo, że nie miałyśmy wspólnej grupy krwi to dogadywałyśmy się super. Niespiesznie podeszłam do szafy zastanawiając się co mam ubrać. Na dworze był początek marca. Zdecydowałam się na czarne jeansy, czarny top i białą rozpinaną bluzę. Podkreśliłam delikatnie makijaż, rozpuściłam włosy i założyłam nowe addidasy. Gdy zeszłam na dół, mama robiła coś w kuchni.

-Wychodzę. I tak, uprzedzając twoje pytania odrobiłam lekcje, umiem na jutrzejsza historię, wrócę przed 23- wyliczałam

-Oklej trzymam za słowo- odpowiedziała wracając do robienia czegoś w kuchni.

Mama niespecjalnie robiła mi problem o wyjście z domu. Tata za to robił, musiałam dosłownie się meldować gdzie wychodzę, z kim i dlaczego. Wiązało się to oczywiście z tym, że pracował jako policjant i miał wielkie przewrażliwienie na pewne tematy. Ale dało się to wytrzymać tym bardziej, że często był w pracy. Pospiesznym krokiem wyszłam z domu.


Mam nadzieję że się podoba :)


True love [16+]Место, где живут истории. Откройте их для себя