Ostatni dzień chwały

48 15 3
                                    

Gdy nierozumny pierwszy raz przywitał pana
Jeszcze nie poczuł że pan będzie go niewolić
Pozakuwa w kajdan przyciśnie w ścianach
W ciemno-szarych blokach rozkaże się roić

Spędziliśmy tu wieki by dręczyć zwierzęta
Budując fermy mięsa i fabryki śmierci
Korporacyjne bóstwo karmi swe cielęta
Ciemno-brunatną papką sprasowanych śmieci

Gdy ostatni syk tlenu zawtóruje drzewo
Ostatnia kropla zwilży wysuszoną ziemię
Oddamy pokłon bóstwu by przebłagać niebo
Chcąc stłamsić cielca jak gdy tłamiliśmy siebie

Blade języki ognia oblizują glebę
Nie ma nadziei dla tych którzy tu zostali
Kipiące rudy stali rozgniecionych sreber
Przygniecione dusze w śmiercionośnej fali

II Tomik wierszy - Prządki losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz