- Nie rozumiem? - Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Przestań udawać - Pokręciłem głową. - Jak możesz się tu pokazywać?
- Przypadkiem wpadłem na Lenę i... jej syna? - Zerknął na Antosia, po czym jego wzrok wrócił na mnie.
- Przypadkiem - Moje usta utworzyły cienką linię, zanim kontynuowałem. - Nie mieszkasz przypadkiem we Wrocławiu? - Zrobiłem cudzysłów palcami na słowo "przypadkiem".
- Dużo o mnie wiesz - Uśmiechnął się krzywo.
- Dobra, pieprzyć to - Machnąłem ręką. - Chodź, Lena. Musimy iść. - Złapałem dziewczynę za dłoń, chcąc odwrócić ją plecami do Patryka.
- Tak łatwo się poddajesz? - Odezwał się, podnosząc głos, przez co niektórzy przechodnie zerknęli na nas.
- O co ci chodzi? - Lena podała mi Antosia, wiedząc, że przez to nie zrobię nic głupiego, a Patryk nie skończy z podbitym okiem, co według mnie, należałoby mu się.
- Mnie? O nic - Znowu zobaczyłem jego krzywy uśmiech. - Chciałem zobaczyć, jak wiedzie się mojej ulubionej byłej dziewczynie.
- Porzygam się - Lena przewróciła oczami na słowa chłopaka. - Kto tak mówi?
- Ładnie się ustawiłaś - Patryk puścił Lenie oczko, zupełnie ignorując jej pytanie, a następnie spojrzał na mnie. - Takiemu piłkarzykowi pewnie łatwo przyszło zaprowadzić ją do łóżka, co?
- Wpierdolę ci zaraz - Zaczęły puszczać mi nerwy.
- Nico, spokojnie. Antoś się denerwuje - Lena położyła dłoń na moim ramieniu.
Faktycznie Antonio stawał się coraz bardziej nerwowy, co w niczym nie pomagało.
- Nico - Powtórzył Patryk po dziewczynie. - Jak słodko.
W sekundę oddałem dziecko jego matce, po czym doskoczyłem do chłopaka, chwytając go za koszulkę, tuż pod szyją.
- Naprawdę prosisz się o wpierdol. - Wycedziłem przez zęby.
- Spokojnie, bo ci grzywka oklapnie.
Zacisnąłem pięść jeszcze mocniej, a drugą trzymałem tuż przy twarzy Patryka.
- Pobijesz mnie na oczach dziecka i tych wszystkich ludzi, którzy wiedzą, kim jesteś? - Jego zadziorny uśmieszek działał mi na nerwy, jak nic innego, ale miał rację.
Nie mogłem mu nic zrobić. Byliśmy w miejscu publicznym, w biały dzień, do tego Antonio wszystkiemu się przyglądał, mimo, że Lena próbowała temu zapobiec. Kątem oka widziałem, jak przechodnie wyciągnęli swoje komórki i nim zacząłby się mecz, filmik jak biję przypadkowego chłopaka dotarłby do wszystkich, łącznie z kadrą.
Puściłem chłopaka, przez co zrobił dwa kroki w tył, po czym poprawił koszulkę i spojrzał na mnie, jakby był wygranym bitwy, która się nawet nie odbyła.
- Spierdalaj - Mruknąłem na odchodne. - I lepiej, żebym cię już nigdy nie spotkał.
- Grozisz mi? - Zaśmiał się.
- Trzymaj się od Leny z daleka, nie żartuję.
- Powodzenia na meczu, Nico - Pomachał, kiedy odchodziliśmy.
Pokazałem mu środkowy palec, po czym skierowaliśmy się w przeciwną stronę.
- Nie wiem, jak mogłaś być z takim psychopatą. - Mruknąłem idąc tuż przy Lenie, jakby bojąc się o jej bezpieczeństwo.
Znowu.

CZYTASZ
Dla Was / Nicola Zalewski
FanfictionZapraszam Was na krótką kontynuację mojej książki pt. Dla Ciebie z Nicolą Zalewskim! Stabilizacja w życiu Nicoli była czymś tak nieosiągalnym, że kiedy tego doświadczył, postanowił trzymać się jej kurczowo i już nigdy nie wypuszczać z rąk. Po trzech...