Rozdział dziewiąty

279 21 4
                                    

- Nie rozumiem? - Spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Przestań udawać - Pokręciłem głową. - Jak możesz się tu pokazywać?

- Przypadkiem wpadłem na Lenę i... jej syna? - Zerknął na Antosia, po czym jego wzrok wrócił na mnie.

- Przypadkiem - Moje usta utworzyły cienką linię, zanim kontynuowałem. - Nie mieszkasz przypadkiem we Wrocławiu? - Zrobiłem cudzysłów palcami na słowo "przypadkiem".

- Dużo o mnie wiesz - Uśmiechnął się krzywo.

- Dobra, pieprzyć to - Machnąłem ręką. - Chodź, Lena. Musimy iść. - Złapałem dziewczynę za dłoń, chcąc odwrócić ją plecami do Patryka.

- Tak łatwo się poddajesz? - Odezwał się, podnosząc głos, przez co niektórzy przechodnie zerknęli na nas.

- O co ci chodzi? - Lena podała mi Antosia, wiedząc, że przez to nie zrobię nic głupiego, a Patryk nie skończy z podbitym okiem, co według mnie, należałoby mu się.

- Mnie? O nic - Znowu zobaczyłem jego krzywy uśmiech. - Chciałem zobaczyć, jak wiedzie się mojej ulubionej byłej dziewczynie.

- Porzygam się - Lena przewróciła oczami na słowa chłopaka. - Kto tak mówi?

- Ładnie się ustawiłaś - Patryk puścił Lenie oczko, zupełnie ignorując jej pytanie, a następnie spojrzał na mnie. - Takiemu piłkarzykowi pewnie łatwo przyszło zaprowadzić ją do łóżka, co?

- Wpierdolę ci zaraz - Zaczęły puszczać mi nerwy.

- Nico, spokojnie. Antoś się denerwuje - Lena położyła dłoń na moim ramieniu.

Faktycznie Antonio stawał się coraz bardziej nerwowy, co w niczym nie pomagało.

- Nico - Powtórzył Patryk po dziewczynie. - Jak słodko.

W sekundę oddałem dziecko jego matce, po czym doskoczyłem do chłopaka, chwytając go za koszulkę, tuż pod szyją.

- Naprawdę prosisz się o wpierdol. - Wycedziłem przez zęby.

- Spokojnie, bo ci grzywka oklapnie.

Zacisnąłem pięść jeszcze mocniej, a drugą trzymałem tuż przy twarzy Patryka.

- Pobijesz mnie na oczach dziecka i tych wszystkich ludzi, którzy wiedzą, kim jesteś? - Jego zadziorny uśmieszek działał mi na nerwy, jak nic innego, ale miał rację.

Nie mogłem mu nic zrobić. Byliśmy w miejscu publicznym, w biały dzień, do tego Antonio wszystkiemu się przyglądał, mimo, że Lena próbowała temu zapobiec. Kątem oka widziałem, jak przechodnie wyciągnęli swoje komórki i nim zacząłby się mecz, filmik jak biję przypadkowego chłopaka dotarłby do wszystkich, łącznie z kadrą.

Puściłem chłopaka, przez co zrobił dwa kroki w tył, po czym poprawił koszulkę i spojrzał na mnie, jakby był wygranym bitwy, która się nawet nie odbyła.

- Spierdalaj - Mruknąłem na odchodne. - I lepiej, żebym cię już nigdy nie spotkał.

- Grozisz mi? - Zaśmiał się.

- Trzymaj się od Leny z daleka, nie żartuję.

- Powodzenia na meczu, Nico - Pomachał, kiedy odchodziliśmy.

Pokazałem mu środkowy palec, po czym skierowaliśmy się w przeciwną stronę.

- Nie wiem, jak mogłaś być z takim psychopatą. - Mruknąłem idąc tuż przy Lenie, jakby bojąc się o jej bezpieczeństwo.

Znowu.

Dla Was / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz