50 gwiazdeczek + 35 komentarzy —> NEXT ROZDZIAŁ
Miłego czytania!
Aslan
Mecze futbolowe zawsze miały dla mnie w sobie coś magicznego. To nie była tylko gra – to był rytuał. Tłum na trybunach, dźwięk butów uderzających o murawę, echo okrzyków, które niosły się daleko poza stadion. A potem ten moment tuż przed pierwszym gwizdkiem – sekunda ciszy w chaosie, w której wszystko inne Mecze futbolowe zawsze miały dla mnie w sobie coś magicznego. To nie była tylko gra – to był rytuał. Tłum na trybunach, dźwięk butów uderzających o murawę, echo okrzyków, które niosły się daleko poza stadion. A potem ten moment tuż przed pierwszym gwizdkiem – sekunda ciszy w chaosie, w której wszystko inne przestało istniećTo wtedy czułem się najbardziej sobą. Na boisku nie miało znaczenia, kim jestem poza nim – synem polityka, bohaterem nagłówków, chłopakiem z zagmatwaną przeszłością. Liczyła się tylko piłka. Ruch. Decyzja. Instynkt.
Gra dawała mi wolność. Była jedynym miejscem, gdzie nikt niczego ode mnie nie oczekiwał – prócz tego, by grać najlepiej, jak potrafię. I właśnie to kochałem. Ten czysty cel. Tę prostotę.
Ale dzisiaj... coś było inaczej.Nie potrafiłem się skupić. Nie przez taktykę czy presję wyniku. Tym razem chodziło o ludzi. O wzrok Corinne gdzieś z trybun, o błysk fleszy, o szepty, które czułem na karku nawet z odległości.
Po raz pierwszy od dawna boisko nie było ucieczką. Było sceną. I choć kiedyś to by mnie nakręcało, dziś czułem, że balansuję na krawędzi.Ale właśnie dlatego tak bardzo kochałem ten sport – bo mimo wszystko, kiedy piłka znów trafiła pod moje stopy, wszystko inne na chwilę ucichło.
Nawet myśli o niej.
Prawie.
Zanim mecz w ogóle się rozpoczął, Jack – zawodnik drużyny przeciwnej i mój osobisty wróg numer jeden – zdążył już sprowokować bójkę z kilkoma chłopakami z naszej drużyny. Typowy Jack. Arogancki, napompowany własnym ego i przekonany, że boisko należy do niego. Ale to nie jego obecność najbardziej mnie rozpraszała.
To była Corinne.
Pojawiła się na murawie razem z cheerleaderkami, jak zawsze przyciągając spojrzenia. Tym razem jednak poszła o krok dalej – miała na sobie nowy, bardziej niż odważny strój, który ledwo zakrywał to, co powinien. Wiedziałem, że to ona decyduje, kiedy jej dziewczyny kibicują drużynie. Dziś wybrała nas. A mimo to, zamiast czuć wsparcie, czułem jedynie jak serce bije mi nierówno, a koncentracja znika z każdą jej obecnością w polu widzenia.
Potem pojawił się Jack. Wyszedł z cienia, jakby czekał tylko na odpowiedni moment, by zniszczyć to, co próbowałem poskładać w sobie od rana. Posłał mi ten swój cwaniacki uśmieszek, jakby znał wynik meczu jeszcze zanim ktokolwiek dotknął piłki.
Zaraz Corinne podeszła... ale nie do mnie. Zatrzymała się przy Jacku i bez zawahania musnęła jego policzek pocałunkiem.
Poczułem, jak świat na moment się zatrzymał.
– Cześć, Jacki – rzuciła z tym swoim uśmiechem, który potrafił rozbroić nawet najtwardszego przeciwnika.
Jack odpowiedział jej zadowolonym wyrazem twarzy, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Zacisnąłem szczękę.
– A wy skąd się znacie? – zapytałem, próbując utrzymać spokojny ton, chociaż wszystko we mnie krzyczało.

CZYTASZ
Adored [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionWaszyngton - miasto pełne wpływów, ambicji i sekretów, które mogą zarówno wynieść na szczyt, jak i zniszczyć w okamgnieniu. Corinne Moretti ma wszystko - nazwisko otwierające drzwi do elit, luksusowe imperium biżuteryjne w spadku i tytuł królowej ka...