20.

803 49 549
                                    

KochamBimberPazdana i marivnnx_ BEDZIE COŚ DLA WAS, WIEM ŻE CZEKACIE I NAMAWIACIE MNIE ŻEBYM ZNÓW POWTÓRZYŁA WYBRYK Z ROZDZIAŁU 16, ALE TUTAJ MACIE TRCH BARDZIEJ SZCZEGÓŁÓWO

nie zabijcie mnie za to

___


-Lileczka wstajemy!-usłyszałam, że ktoś szepta mi do ucha, ale nie chciałam otwierać oczu, bo byłam naprawdę cholernie zmęczona.-Lilusia!-strasznie przeciągnął "u".

-Daj mi spać.-wymamrotałam wiedząc, że to właśnie Hector stara się mnie obudzić, na co jednak nie miałam w ogóle ochoty. Mogłabym zostać w tym łóżku do końcu życia i nigdy się nigdzie nie ruszyć

-Nie dam, bo potem... albo w sumie...-zastanawiał się.-Będziesz miała dużo siły jak już wygramy ten Puchar i...

-Ja najpierw muszę mieć na to ochotę głupku.-chciałam go zbyć i dalej odpoczywać.

-Będziesz miała.-stwierdził,, co mnie zdenerwowało.

-A właśnie, że nie.-stawiałam na swoim.

-Jeszcze nie wiesz, ale otwieraj oczy i do życia.-poczułam jak kładzie dłoń na moim ramieniu i zaczyna nią leciutko poruszać, aby mną potrząsnąć.

-Nie.-mruknęłam i mocniej zaciągnęłam na siebie kołdrę.-Do spania.-dodałam po chwili.

-Czyli nie chcesz po dobroci?-zapytał.

-Chce, ale najwyżej potem. Daj mi spać.-powtarzałam.

-Dobrze wiesz, że wystarczy kilka sekund, a będziesz rozbudzona.-powiedział cicho, a ja próbowałam się nie uśmiechnąć.

-Co niby zrobisz?-droczyłam się z nim.

-Coś co sprawi, że będzie słyszało cię całe piętro.

-Nie będzie, bo nic się nie wydarzy.

-Psujesz zabawę.-udawał obrażonego.

-Nic nie psuję.-łaskawie rozchyliłam powieki... i powiem tak...

Było warto

Hector siedział na skraju łóżka jedynie w samych sportowych spodenkach, a na szyi miał zawieszony srebrny łańcuszek. Taki widok zahipnotyzował mnie na kilkanaście następnych sekund, które spędziłam na intensywnym wgapianiu się nie tylko w jego mięśnie, ale również w całego chłopaka, w ogóle tego nie ukrywając.

-Widzisz?-wzruszył ramionami z uśmiechem.-Warto było się obudzić. I nadal ci się nie chce?

-Elo ci ego wyjebało.-stwierdziłam, z całej siły próbując patrzeć mu tylko i wyłącznie w oczy co było nie lada wyzwaniem.

-Ale przyznaj, że forma jest.-odparł, a ja zaczęłam rozbawiona kręcić głową.-Realu już nie ma.

-Ta... wejdziesz na boisko i ich wszystkich olśnisz.-powiedziałam lekko sarkastycznie.

-To mój plan kochanie.-mrugnął do mnie.-A teraz wstajemy bo cały dzień czeka.-Fort był tamtego dnia moim kompletnym przeciwieństwem. Kompletnie nie miałam energii, a mój chłopak, aż za dużą ilość.

-Nie chce.-powiedziałam po raz kolejny.

-Mam cię stąd wyciągnąć siłą?-zapytał.

-Nikt mnie znikąd nie wyciąga.

-Ja mogę to zrobić.

-Możesz to ty tutaj teraz przyjść i się ze mną położyć.-próbowałam zrobić słodkie oczka i rozłożyłam szeroko ręce z nadzieją, że szatyn za chwilę do mnie dołączy.

My first Love || Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz