Rozdział 11

17.8K 489 326
                                    


||Zaobserwuj mój profil na Wattpadzie, jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi rozdziałami! Informuję o ich publikacji na tablicy Wattpada. :))

60 gwiazdeczek + 30 komentarzy —> NEXT ROZDZIAŁ

Miłego czytania!

Corinne

​– Połóż rękę na moim udzie – powiedziałam chłodno, przesuwając dłoń chłopaka stojącego obok mnie w klubie. Nick? Tak, to chyba był Nick. Szczerze mówiąc, nawet nie byłam pewna. – Właśnie za to ci zapłaciłam, więc postaraj się chociaż wyglądać przekonująco – dodałam, pozwalając sobie na cień ironii.

​Zrozumiał aluzję. Jego ręka bez słowa opadła na moje udo, niezdarnie przesuwając się wzdłuż materiału sukienki. Było w tym coś wymuszonego, teatralnego, ale dokładnie o to mi chodziło. Cała ta scena miała jedno zadanie – wyglądać sugestywnie. Wyraźnie. Tak, by nie można jej było zignorować.

Nachyliłam się i musnęłam jego szyję ustami, udając zainteresowanie. Kątem oka jednak zerknęłam w stronę balkonu loży VIP – i dokładnie w tej samej chwili nasze spojrzenia się spotkały. Aslan.

​Ten błysk w jego oczach był jak uderzenie. Nie potrzebowałam słów. Zazdrość. Paląca, niekontrolowana, tak intensywna, że niemal mogłam ją poczuć fizycznie na własnej skórze.

​Nie minęła nawet sekunda, a on już ruszył. Jakby wszystko, co działo się wokół, przestało istnieć. Zszedł po schodach z impetem, którego nie dało się przeoczyć. James i Lion podążyli za nim jak cień, jakby wiedzieli, że będzie trzeba go powstrzymać, choć i tak nikt nie miał w tej chwili żadnej władzy nad tym, co czuł.

Nick cofnął się o krok, zaskoczony, może nawet przestraszony. Dobrze. Jego rola była właśnie zakończona.

​– Cześć, Cori – powiedział Aslan, zatrzymując się tuż przede mną. Jego głos był spokojny, niemal melodyjny, ale miał w sobie coś... ostrzejszego. Jak brzytwa w aksamicie. Taki ton, który sprawiał, że ludzie milkli i słuchali.

Spojrzał na mnie z góry, jakby odczytywał mnie od środka. Ten jego półuśmiech nie był zwyczajny. Był wyzwaniem. Był gniewem, który nauczył się wyglądać jak opanowanie. I był... cholernie skuteczny.

​Aslan stanął przede mną, tak blisko, że czułam ciepło jego ciała. Przez moment nic nie mówił – tylko patrzył. A ja? Poczułam, jak całe moje wnętrze zaczyna się trząść. Jakby ktoś jednym spojrzeniem rozbroił mnie do cna.

​A potem zrobił coś, czego się nie spodziewałam.

​Nachylił się i złożył delikatny pocałunek na moim czole. Niby nic. Ledwie dotyk. Jak tchnienie. Ale w tym jednym geście było wszystko – opiekuńczość, wściekłość, czułość i coś jeszcze... coś, czego nie umiałam nazwać.

​I właśnie ten gest – tak cichy, a tak pełen znaczenia – poruszył we mnie coś głęboko. Zaskakująco mocno.

W tym samym momencie Aslan spojrzał na chłopaka stojącego obok mnie. W jego oczach pojawił się błysk — nie był to jednak dziki szał czy niekontrolowana furia, jakiej mogłabym się spodziewać. To było coś znacznie bardziej niebezpiecznego: absolutna cisza przed burzą. Spokojna, zimna wściekłość.

Podszedł bliżej, ignorując kompletnie obecność wszystkich dookoła. Stanął twarzą w twarz z Nickiem, którego wzrok na chwilę się zawahał.

Nick wyprostował się, jakby próbując pokazać, że nie daje się zastraszyć, ale wtedy Aslan zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał – nawet ja.

Adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz