Rozdział 10

12.5K 450 150
                                    

50 gwiazdeczek + 20 komentarzy —> NEXT ROZDZIAŁ

Miłego czytania!

[zostawiam piosenkę do vibe'u]

Aslan

– Musisz mi pomóc.

​Odwróciłem się do mojego przyjaciela, siedząc przy stoliku w pizzerii, gdzie zapach świeżo upieczonej pizzy rozprzestrzeniał się w powietrzu, a gwar rozmów mieszał z cichą muzyką płynącą z głośników. Kelnerka właśnie przyniosła zamówienie do stolika obok, a James wyglądał na kompletnie zdenerwowanego.

​– W czym, James? Co znowu narobiłeś? – zapytałem, przewracając oczami i popijając colę. Nie miałem siły na jego kolejne problemy. Na treningu doprowadziłem Chase'a do płaczu. Nie stanie na nogi – zasłużył, za prawie dotknięcie mojej dziewczyny. Znaczy, udawanej dziewczyny. Oczywiście.

– Muszę nauczyć się grać na skrzypcach.

​– Co? – uniosłem brwi, patrząc na niego, jakby właśnie zapowiedział, że wylatuje na Marsa.

​– To sprawa życia i śmierci – oświadczył z powagą, jakby to wszystko miało sens.

​W tym momencie kelnerka przyniosła naszą pizzę. Ustawiła talerze na stole, a jej spojrzenie na Jamesa musiało być pełne niepokoju. Odeszła, a ja pokręciłem głową i spokojnie zapytałem.

​– Dobra, teraz powoli opowiedz mi wszystko. Po co chcesz grać na skrzypcach? – Starałem się zachować powagę, ale trudno było się nie uśmiechnąć. James miał talent do dramatu, a jeszcze większy do irytowania.

– Blair zapytała mnie, czym się interesuję – zaczął, gestykulując, jakby to miało podkreślić wagę całej sytuacji. – Rozumiesz? Zapytała mnie o moje zainteresowania! Chciałem zrobić wrażenie, więc powiedziałem, że umiem grać w futbol, a no i tak wyszło, że gdzieś mi się omsknęło, że na skrzypcach też potrafię grać.

– I co? Podziałało? – spytałem, odrywając kawałek pizzy.

​– No i tak! Zaczęła ze mną więcej rozmawiać – wyjaśnił z iskierkami nadziei w oczach.

​– To chyba dobrze, nie?

​James westchnął ciężko, opuścił głowę.

​– Ty tego nie rozumiesz – powiedział cicho, jakby to była sprawa najwyższej wagi.

Spojrzałem na niego z uniesioną brwią, czekając na wyjaśnienia.

– Rozmawialiśmy o skrzypcach. A ja, kurwa, nic nie wiem o skrzypcach. I wtedy dowiedziałem się, że... – urwał, patrząc na mnie z powagą.

– No co? Co się dowiedziałeś, James?

– Ona potrafi na nich grać – wycedził, jakby to była najgorsza rzecz, jaka mogła się wydarzyć.

– To chyba dobrze, nie? – powtórzyłem, choć zaczynałem podejrzewać, dokąd to zmierza.

​– No nie. Ona potrafi, a ja nie. Rozumiesz? – wybuchł, gestykulując jak opętany.

​– Co w związku z tym?

​– Zaprosiła mnie do szkoły muzycznej. I ja... zgodziłem się – powiedział, spuszczając wzrok na swoje ręce, jakby zawalił sprawę na całej linii.

Nie wytrzymałem. Zaśmiałem się tak głośno, że kilka osób przy sąsiednich stolikach spojrzało w naszą stronę.

​– James, no. Ty naprawdę odwaliłeś – powiedziałem, ocierając łzy śmiechu.

Adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz