3.1 - Joder!!!

173 19 1
                                    


Héctor stał na korytarzu, patrząc na Amelię, która pakowała swoje rzeczy do walizki. Dźwięk zamykających się szuflad i brzęk zapinanych zamków na torbach brzmiał jak odgłos ostatecznego rozstania. Z każdą minutą, którą spędzał w milczeniu, atmosfera w pokoju stawała się coraz bardziej napięta. Wiedział, że nie może tego zatrzymać, ale nie potrafił również wyrzucić z siebie słów, które by ją przekonały. Zamiast tego stał w progu, z rękoma opartymi o drzwi, czując, jak w jego ciele narasta bezsilność.

Ona nie patrzyła na niego. Jej ruchy były zdeterminowane, jakby nie chciała dać mu szansy na zmianę tej sytuacji. Każdy jej gest, każda chwila ciszy pomiędzy nimi tylko pogłębiała w nim poczucie winy. Serce biło mu szybciej, ale czuł się jak sparaliżowany – nie wiedział, jak jej dotrzeć.

– Amelia – zaczepił ją, choć głos mu zadrżał, gdy wypowiadał jej imię. – Proszę... nie rób tego. Możemy porozmawiać. Proszę.

Zatrzymała się, ale nie spojrzała na niego. Jej ręce wciąż miały w dłoniach kilka rzeczy, które wrzucała do torby, jakby sama nie była pewna, co zabrać, a co zostawić.

– I o czym mamy rozmawiać, Héctor? – odpowiedziała zimno, chociaż jej głos brzmiał jakby z trudem powstrzymywała łzy. – O tym, jak mnie zdradziłeś? O tym, jak traktujesz mnie, jakbym była niczym? O tym, że zamiast mnie, masz na głowie tylko siebie i swoją zabawę?

Jej słowa raniły go głęboko, ale zamiast uspokoić sytuację, jej gniew tylko podsycał jego frustrację. Stał tam, nie wiedząc, jak naprawić to, co zepsuł. Chciał krzyczeć, ale nie potrafił. Czuł się jakby utknął w tym momencie, w tej katastrofie, której nie umiał zatrzymać.

– Proszę, posłuchaj mnie – mówił dalej, zbliżając się do niej. – Nie chcę cię stracić. Zrobiłem głupstwo, ale nie chcę, żebyś odchodziła. Daj mi szansę, żeby to naprawić.

Dubois otworzyła walizkę, żeby włożyć do niej kolejną rzecz, ale spojrzała na niego tylko przez chwilę, a potem znów spuściła wzrok.

– Nie, Héctor – odpowiedziała z determinacją, choć jej głos drżał od emocji. – Nie możesz naprawić tego, co zrobiłeś. Wiesz, że to nie jest tylko kwestia tej jednej nocy. To jest coś, co narastało przez długi czas. Nigdy nie traktowałeś mnie tak, jak powinnam być traktowana. Zawsze byłam tylko tą, która czeka, a ty robiłeś, co chciałeś. Nie mogę dłużej tego znosić. To nie jest miłość.

Jego serce przeszył ból. Patrzył na nią, jak na osobę, którą właśnie tracił, i nie wiedział, co zrobić, by zatrzymać ten moment. Chciał powiedzieć, że żałuje, że chce się zmienić, że zrobi wszystko, by ją odzyskać, ale te słowa wydawały mu się puste, gdy wypowiadał je w tej chwili. Czuł się zagubiony.

– Nie odchodź, proszę... – błagał, ale Amelia, nie zwracając na niego uwagi, kontynuowała pakowanie.

– Muszę to zrobić, Héctor – odpowiedziała, zaciśniętymi wargami, nie chcąc go dłużej słuchać. – Muszę wyjść. Bo jeżeli zostanę, nigdy nie będę mogła zapomnieć, że traktowałeś mnie jak szmatę.

Z każdą jej wypowiedzianą kwestią, jego poczucie winy stawało się coraz bardziej przytłaczające. Co chwilę czuł, jak świat wokół niego się rozpada. Nawet jeśli próbował rozmawiać, nie potrafił jej przekonać.

W końcu zamknęła walizkę i podniosła ją z podłogi, gotowa do wyjścia. On stał w bezruchu, patrząc na nią, ale nie potrafił poruszyć ani jednej komórki w ciele, by ją zatrzymać.

– Zawsze cię kochałem – powiedział wreszcie, czując, że to, co miał na sercu, musi wyjść, choć wiedział, że nie zmieni to niczego. – Tylko byłem głupi.

Whiskey Kisses | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz