My się już spotkaliśmy

12K 561 59
                                        

Wychodzę z windy na najwyższym piętrze kancelarii. Już od progu słyszę podniesiony głos Hudsona:

– To wyślij do cholery jeszcze raz!

Sekretarka, której nie darzę sympatią i która zawsze posyła mi dziwne miny, siedzi skulona za biurkiem. Jej twarz jest blada jak ściana, a Hudson góruję nad nią, patrząc na nią spojrzeniem, od którego można dostać zawału... na miejscu.

Waham się, ale w końcu ruszam w ich stronę.

– Muszę z tobą porozmawiać – mówię, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

Hudson odwraca głowę w moją stronę, jakby dopiero teraz zauważył moją obecność.

– O czym? – rzuca ostro.

Prostuję plecy, jakbym w ten sposób chciała dodać sobie odwagi.

– O sprawie Chrisa – odpowiadam, po czym, niemal pod nosem, mówię – Więcej tematów do rozmowy nie mamy.

Mruży oczy, wyraźnie słysząc tę uwagę. Jego spojrzenie staje się jeszcze bardziej przenikliwe.

– W moim gabinecie – Wskazuje pomieszczenie ruchem głowy

Rusza przed siebie, a ja mimo wszystko posyłam sekretarce współczujące spojrzenie i idę za nim. Mimo swojej wściekłości Hudson czeka na mnie przy drzwiach do gabinetu i przepuszcza mnie w przejściu.

Wchodzimy do jasnego, przestronnego gabinetu. Hudson wskazuje mi miejsce przed swoim biurkiem, a ja siadam.

– Co się stało? – Pytam zaciekawiona.

Hudson marszczy brwi.

– Słucham?

– Co się stało, że tak na nią krzyczałeś, a ona zrobiła się biała jak mąka? – powtarzam, patrząc na niego uważnie.

Opiera się o krawędź biurka i krzyżuje ramiona na piersi.

– Gdyby wykonywała swoje obowiązki jak należy, nie musiałbym podnosić głosu – odpiera chłodno.

Unoszę brwi.

– A co zrobiła?

Patrzy mi prosto w oczy, mówiąc już spokojniej, choć gniew wciąż tli się w jego spojrzeniu.

– Nie przekazała mi wiadomości od sędziego Crawforda i dziesięć minut temu moja apelacja została odrzucona – Mruży oczy – Więc jeśli ona nie chce stracić tej pracy, ma mnie umówić z nim na jutrzejszy lunch.

– Myślę, że sam byś sobie z tym poradził – Kręcę głową, mówiąc z ironią.

– To jej obowiązek, za który płacę – mówi bez cienia emocji.

Kiwam głową, kończąc temat.

– O czym chciałaś porozmawiać? – Zerka na zegarek na nadgarstku – Za dwadzieścia minut musimy wyruszyć do więzienia.

Uśmiecham się lekko, próbując rozluźnić atmosferę.

– Nie uwierzysz, kto do mnie przyszedł.

Hudson unosi brew, ale zamiast zapytać „kto?", mówi sucho:

– Blair, do rzeczy.

Sięgam po małą figurkę stojącą na jego biurku, obracając ją w dłoniach.

– Detektyw Aaron Alvarez – mówię w końcu.

Twarz Hudsona tężeje, a jego szczęka zaciska się mocniej.

– Czego chciał? – pyta chłodnym tonem.

– Przyszedł wyjaśnić wszystkie oskarżenia, które w niego rzuciłeś, i zaoferować nam swoją pomoc – wyjaśniam.

Darkness And RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz