17.

597 29 407
                                    

Poczułam jak coś muska mój policzek. Nie miałam ochoty wstawać, byłam strasznie zmęczona, a do tego bolała mnie trochę szyja. Przez chwilę zastanawiałam się co dokładnie działo się tej nocy.

W końcu niechętnie rozchyliłam powiekę lewego oka, aby zobaczyć biały sufit jednego z pokojów w domu Balde. Niechętnie przewróciłam się na drugi bok i głośno westchnęłam.

Tak leżąc przez pierwsze kilkanaście sekund próbowałam sobie przypomnieć jaki jest dzisiaj dzień, co się działo wczoraj i dlaczego tak boli mnie szyja.

Nagle zdałam sobie sprawę, że mam już szesnaście lat, a wczoraj był jeszcze dwa tysiące dwudziesty czwarty, przyszła Padilla, jules żygał olejem, a Hector... Hector jest moim chłopakiem.

-Cholera.-przypomniałam sobie wczorajsze wieczorne wydarzenia i nie mogłam się  tamtym momencie nie uśmiechnąć. Dlatego tak boli. Muszę przyznać, że myślałam, że pierwszy raz jest potworny, ale się myliłam. Pomimo początkowego strachu to po chwili od razu zapomniałam o wszystkich obawach i dałam się ponieść dobrym emocjom.

Mam szesnaście lat... szesnaście brzmi tak... dorosło, tak dojrzale, ale w sumie to mi się nawet podobało. Jednak siedemnaście ma jeszcze lepszy wydźwięk.

Zastanawiałam się gdzie polazł Fort i dlaczego nie ma go koło mnie. Może poszedł wziąć prysznic, albo napić się wody i znając życie spotkał Cubarsiego czy może Bernala... oby nie Pabla. Jeśli Gavi kiedykolwiek się o tym wszystkim dowie to oboje mamy przewalone do końca życia. I stwierdzam to całkowicie szczerze.

Trochę jeszcze sobie odpoczywałam rozmyślając o całym wczorajszym dniu. Mam chłopaka... Czemu to tak dobrze brzmi?

Nigdy nie sądziłam, że zwiążę się z jakimś chłopakiem, a do tego, fakt że mój starszy brat jakoś to akceptuje było niesamowite i naprawdę nie do uwierzenia.

W pewnym momencie zrobiło mi się zimno, więc postanowiłam, że przebiorę się w piżamę, która ładnie złożona leżała na brzegu łóżka. Uśmiechnęłam się sama do siebie wiedząc, że to robota Hectora i z radością już ubrana w mięciutki, fioletowy komplet znów wsunęłam swoje ciało pod pościel, którą przykryłam się, aż pod głowę.

Przymknęłam oczy chcąc jeszcze na chwilę odpłynąć, ale próbę zaśnięcia przerwał mi dźwięk otwierania drzwi.

Rozchyliłam powieki, aby zobaczyć Hectora, który przed chwilą wszedł do pokoju, w którym dzisiaj spaliśmy. Od razu złapaliśmy kontakt wzrokowy, a na nasze twarze wstąpił uśmiech. Chłopak też był w samej piżamie, a w mojej głowie pojawiła się myśl. Dlaczego on zawsze we wszystkim tak dobrze wygląda?

-Dzień dobry.-powiedział zadowolony odkładając szklankę wody oraz małe papierowe pudełko na szafkę.

-Dobry...-wymamrotałam sennie dając mu znak, że czekam aby tutaj do mnie przyszedł.

-Jak się spało?-zadał pytanie, a ja przez chwilę formowałam sobie odpowiedź, żeby nie palnąć czegoś głupiego.

-Bardzo dobrze.-rzekłam po chwili i usiadłam na materacu, przykrywając się na nowo.-A może być jeszcze lepiej jak tu przyjdziesz.-poklepałam ręką miejsce koło siebie.

-Nie musisz dwa razy powtarzać.-zaśmiał się i dosłownie po sekundzie siedział koło mnie i nawet nie dał mi się pierwszej przytulić.

Włożył rękę pod moje uda i z łatwością przeniósł mnie tak, że siedziałam na tych jego. Na początku wstrzymałam oddech i leciutko się spięłam, ale potem od razu rozluźniłam mięśnie, wiedząc że z nim nic mi się nie stanie, a nawet jakby miało to ten szatyn by na to nie pozwolił.

My first Love || Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz