33

6.3K 442 39
                                    

Nie pytajcie co przyszło mi do głowy by zgodzić się iść na tą popieprzoną imprezę. Nawet nie lubiłam takich rzeczy, a jednak stałam tam. W przetartych spodniach i krótkiej bluzce, wśród tych wszystkich perfekcyjnie pomalowanych dziewczyn w za małych sukienkach. Byłam tam tylko po to, żeby pilnować Jade, więc nie widziałam potrzeby by się stroić. Swoją drogą to całe pilnowanie nie wychodziło mi zbyt dobrze, bo nigdzie na horyzoncie nie widziałam dziewczyny.

- Hej. - Usłyszałam znajomy głos tuż za moim uchem. Podskoczyłam lekko przestraszona i odwróciłam się napotykając rozbawione spojrzenie Luke'a.
- Boże. Nie skradaj się tak. - Położyłam dłoń w okolicach serca i odetchnęłam głęboko.
Chłopak zaśmiał się gardłowo i oparł się rękami o duży, marmurowy blat za nami, tym samym zatrzymując każdą moją ewentualną drogę ucieczki. Zachichotałam, kiedy poczułam jego gorący oddech tuż przy mojej szyi.

- Jak bardzo pijany jesteś?

- Ani trochę. - Odparł przygryzając płatek mojego ucha.

- Wooo, sorry. - Usłyszałam znajomy głos Jai'a. Szybko odepchnęłam od siebie jego bliźniaka i odchrząknęłam zawstydzona. Popatrzyłam na niego, kiedy wyciągał z dużej, srebrnej lodówki wódkę i nalewał ją do dwóch plastikowych kubków. Odwrócił się do nas i uśmiechnął szczerze. Prawie upadłam widząc to. Czyżby moje życie się układało?

- Wszystko ok? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. - Zaśmiał się, kierując swoje słowa do mnie. Pokręciłam szybko głową.
- Nie, nic się nie stało.
Luke zaśmiał się głośno i wypił duszkiem zawartość szklanej butelki trzymanej w ręce. Popatrzyłam z powątpiewaniem na jego poczynania, ale nie odezwałam się. Dopiero się pogodziliśmy, i zdawać by się mogło, że między nami wszystko jest na dobrej drodze. Nie mam zamiaru tego psuć.

- Idziesz zapalić? - Zapytał Jai Luke'a na co ten przytaknął, pocałował mnie w czubek głowy i powiedział, że zaraz wróci. Nie odpowiedziałam tylko poczekałam aż znikną  za ścianą i postanowiłam iść do łazienki. Doskonale pamiętałam moje wyjście w poszukiwaniu łazienki ostatnim razem, dlatego postanowiłam nikogo nie pytać o pomoc. Bez większych problemów znalazłam odpowiednie pomieszczenie. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam moje gęste włosy, tak by nie wpadały mi do oczu.

Nachyliłam się do umywalki by przemyć zimną wodą dłonie, było mi okropnie gorąco. Uniosłam głowę, popatrzyłam w lustro i aż podskoczyłam przestraszona odbiciem drugiej osoby. Szybko odwróciłam się by sprawdzić czy to moja wyobraźnia chce się ze mnie pośmiać czy to się dzieje naprawdę.

- Nie bój się, nic ci przecież nie zrobię, Hails. - Powiedziała dziewczyna uśmiechając się pewnie. Stanęła przy lustrze obok i otworzyła torebkę. Poszperała w niej trochę aż znalazła czerwoną pomadkę, którą zaczęła nakładać na swoje usta.

- Skąd znasz moje imię? - Zapytałam obserwując jej ruchy. Wiem, że powinnam się ulotnić jak najszybciej, bo ta dziewczyna przynosi same kłopoty, ale nie potrafiłam.

- Och, błagam. Kto by go nie znał? Hailey West, dziewczyna, która zawróciła Luke'owi w głowie tak bardzo, że zapomniał o mnie. Brawo.

Oparła się tyłem o umywalkę i wrzuciła jednym ruchem przedmiot, którym się przed chwilą posługiwała do torebki. - Ty mnie pewnie też znasz?

Posłała mi wymuszony uśmiech i przechyliła głowę czekając na moją odpowiedź.

- Anastasia Greene. Ta, która wykorzystała obu braci dla swojej przyjemności, typowo dziwkarskie zachowanie. - Uśmiech zniknął z jej twarzy, natomiast pojawił się na mojej. - Ale patrz, nikt już o tobie nie pamięta. Luke ma mnie, a Jai sobie doskonale radzi.

Zacisnęła wargi i odbiła się od umywalki robiąc dwa kroki do przodu.

- Pożałujesz tego. - Syknęła i potrącając mnie lekko wyszła z łazienki. - O mnie się nie zapomina.

Prychnęłam i pokręciłam głową mało przejęta jej zachowaniem. Co prawda byłam trochę niespokojna co do jej osoby, ale co może zrobić?

- Odprowadzę cię. - Zaproponował Jai od razu, kiedy powiedziałam mu, że źle się czuję. Pokręciłam głową.

- To niedaleko, dam sobie radę. Wracaj do środka. - Rozkazałam zapinając do końca kurtkę.

- Luke wie, że idziesz? - Spytał wpychając obie dłonie do kieszeni swoich dżinsów.

- Luke jest w takim stanie, że nie wie jak się nazywa, lepiej nim się zajmij. - Zaśmiałam się cicho, a on mi zawtórował.

- Ta, w sumie racja. To wracam, uważaj na siebie.

Pomachałam mu i wyszłam z posesji, odchodziłam a muzyka słabła, aż w końcu całkowicie ucichła.

Wyjście wtedy z tej nieszczęsnej imprezy, było błędem, który zapamiętałam na długo.

Pokój 1943 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz