Rozdział 3

16.8K 526 54
                                    

~
Miłego czytania!

Corinne

  Znajdowałam się na jednej z wygodnych, tapicerowanych sof w moim salonie i przeglądałam telefon. Światło wpadało przez wielkie, sięgające sufitu okno, rozjaśniając delikatnie połyskujące poduszki i marmurowy stolik, na którym stała szklana karafka z wodą, którą Charlotte dostała na urodziny od naszej projektantki domu. Na ekranie mojego telefonu migał nagłówek z The Washington Post:

„Piękna dziedziczka fortuny Corinne Moretti znowu w centrum skandalu – widziana z Noahem Dashem. Czy Corinne uwielbia uwodzić zajętych, a co na to narzeczona Noaha?"

​Uśmiechnęłam się pod nosem, opierając głowę na dłoni. Przynajmniej tym razem postarali się z tym „piękna".

No cóż, nieważne, co pisali, byleby poprawnie napisali moje imię i nazwisko.

​Drzwi do salonu otworzyły się gwałtownie, a do środka wkroczyła moja matka. Jej kroki były szybkie i pełne tej charakterystycznej pewności siebie, którą zawsze emanowała. Wyprostowana jak struna, ubrana w dopasowaną suknię od Chanel w odcieniu głębokiego granatu, wyglądała, jakby właśnie zeszła z wybiegu. Smukła sylwetka, starannie ułożone ciemne blond włosy i delikatna, choć niewątpliwie kosztowna biżuteria sprawiały wrażenie kobiety, która nigdy nie pozwalała sobie na najmniejsze potknięcie. Cała Charlotte Moretti – elegancja i chłodna perfekcja w najczystszej postaci.

​– Corinne! – Jej głos, choć nie podniesiony, niósł w sobie nutkę irytacji, której nie dało się przeoczyć. – Czy możesz mi wyjaśnić, co to znowu za skandal?!

​Nie podniosłam wzroku, choć doskonale wyczuwałam, jak atmosfera w pomieszczeniu momentalnie się zagęściła.

​– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – odpowiedziałam spokojnie, przewracając kolejną stronę na ekranie telefonu. Mimo to kątem oka obserwowałam jej twarz – napięła rysy i miała zmrużone  oczy oraz usta zaciśnięte w cienką linię.
​Podeszła do mnie bliżej i z dezaprobatą rzuciła mi na stolik artykuł pewnej waszyngtońskiej gazety.

​– Wiesz doskonale! – syknęła.  – Wczoraj widziano cię z synem burmistrza.

​W myślach odtworzyłam ostatni wieczór spędzony z Noah'em.

​– I co z tego? – zapytałam, unosząc brew.

​– Co z tego?! – powtórzyła matka z niedowierzaniem, jakbym właśnie wypowiedziała największą herezję. – On ma narzeczoną! Na Boga, Corinne, musisz się wreszcie opanować. Każde twoje zachowanie odbija się na naszej idealnej rodzinie.

​Zanim zdążyłam odpowiedzieć, do salonu wszedł ojciec. Jak zawsze był spokojny i opanowany, w idealnie skrojonym, ciemno szarym garniturze, choć nie miał żadnego oficjalnego spotkania ani służbowej kolacji. I był już po pracy. To była jego codzienność – zawsze nienagannie ubrany, zawsze zdystansowany.

​– Co się znowu dzieje? – zapytał, zatrzymując na chwilę spojrzenie na mojej matce, a potem przenosząc wzrok na mnie.

​– Nasza córka znowu nas skompromitowała – wybuchła matka.

​Ojciec sięgnął po wydrukowany artykuł, przejrzał go przez chwilę, a potem westchnął ciężko, ale z wyraźną pobłażliwością, jakby cała sytuacja była niczym więcej niż niegroźną anegdotą.

​– Kochanie, to tylko plotki. Gazety zawsze coś wymyślą. – Jego ton był łagodny, jakby starał się załagodzić napiętą atmosferę.

​Matka jednak nie dawała za wygraną. Skrzyżowała ręce na piersi, a jej postura stała się jeszcze bardziej wyprostowana.

Adored [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz