~
Miłego czytania!Corinne
Na boisku panował prawdziwy chaos. Reapersi właśnie kończyli swoją serię zagrywek, a ich głośne śmiechy i okrzyki unosiły się w powietrzu, pełne tej charakterystycznej pewności siebie, którą zawsze roztaczali wokół siebie. Było w tym coś, co mówiło jasno: to my tu rządzimy.
Jednak to nie oni mnie teraz zajmowali. Zauważyłam, że kilka dziewczyn z mojej drużyny wyraźnie odpływało myślami. Ich spojrzenia, mimo prób ukrycia, nieustannie lądowały na końcu boiska. Aslan stał tam, rozciągając się z tą irytującą perfekcją, którą miał w każdej gestykulacji. Jego pewność siebie była aż za bardzo namacalna – sprawiała, że każda dziewczyna chciała na niego patrzeć.
Widząc, że koncentracja moich cheerleaderek zaczyna iść w rozsypkę, zaklaskałam dwa razy i przeszłam w tryb trenerski.
– Dziewczyny, przerwa! Woda, reset i zaraz wracamy do stuntu! – rzuciłam stanowczo, ignorując ciche chichoty, które zbierały się w tle. Zdecydowana, by przywrócić im rytm, nie pozwalałam na dalszą dekoncentrację. Większość dziewczyn ruszyła do wody, ale zauważyłam te ukradkowe spojrzenia w stronę Aslana, jakby nie mogły oderwać wzroku.
– Gdzie jest Sarah? – zapytałam, rozglądając się po boisku.
Na chwilę zapanowała cisza. Dziewczyny wymieniały się zdziwionymi spojrzeniami. W końcu Tamara, zawsze bardziej zamyślona, podeszła do mnie. Wyglądała na trochę niepewną, ale i tak próbowała ukryć to za swoją zwykłą, obojętną miną.
– Sarah kazała mi przekazać, że nie przyjdzie dzisiaj, bo ma złamane serce – oznajmiła, wzruszając ramionami, co, przyznaję, lekko mnie zdenerwowało.
– Złamane serce? – powtórzyłam, patrząc na nią w lekkim szoku. – Kto jej to zrobił? – zapytałam, choć w głębi serca znałam odpowiedź.
Zatrzymałam spojrzenie na Tamarze, oczekując jakiejś reakcji. Zamiast jednak odpowiedzi usłyszałam tylko kolejne wzruszenie ramionami i szybkie, niemal niezauważalne spojrzenie na Aslana.
– Aslan Verelli – powiedziała w końcu, wskazując go lekko podbródkiem. Jej głos był tak neutralny, że ledwo dało się wyczuć jakiekolwiek emocje. Jakby ta cała sytuacja była dla niej czymś zwyczajnym. Spojrzałam w tamtym kierunku, a mój wzrok od razu padł na Aslana, stojącego tam, gdzie zawsze – w centrum uwagi, choć nie robił niczego specjalnego.
Oczywiście, że to on. Królewicz Aslan, syn senatora, chłopak, którego nazwisko na kampusie znali wszyscy, zanim jeszcze zdążył powiedzieć jedno słowo. Ulubieniec trenerów, bożyszcze tłumów i – jak zawsze – osoba, która zdawała się być ponad wszystkim. Miał to wszystko – popularność, urok, przychylność, którą dosłownie przyciągał – ale brakowało mu jednej rzeczy: sumienia.
Wiedziałam, co się stało, zanim Tamara to powiedziała. Aslan przyciągał uwagę, zawsze i wszędzie. A jego ego? Większe niż całe boisko, na którym grał. Odkąd przeprowadził się do Waszyngtonu, nieustannie wchodziliśmy sobie w drogę. On rzucał mi wyzwania, ja mu się odwdzięczałam. To była ciągła gra: „kto wygra?". Ale to, co było najgorsze, to fakt, że nie dało się go uniknąć. Każdy znał nazwisko Verelli, a Aslan zdawał się czerpać z tego jakąś chorą przyjemność.
Dla mnie? Był tylko kolejnym zadufanym w sobie chłopakiem, który myślał, że świat należy do niego.
– Nancy, przejmij trening, muszę załatwić coś pilnego – powiedziałam, rzucając jej pompony. Moja zastępczyni, a jednocześnie przyjaciółka, od razu złapała, o co chodzi. Nancy wiedziała, że teraz miałam coś ważniejszego do załatwienia niż cheerleading.

CZYTASZ
Adored [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionWaszyngton - miasto pełne wpływów, ambicji i sekretów, które mogą zarówno wynieść na szczyt, jak i zniszczyć w okamgnieniu. Corinne Moretti ma wszystko - nazwisko otwierające drzwi do elit, luksusowe imperium biżuteryjne w spadku i tytuł królowej ka...