To ja ustalam zasady, Blair. Jeszcze się nauczysz.

12K 520 106
                                        


Siedzę w swoim gabinecie, skąpanym w miękkim świetle lampy i w milczeniu przeglądam dokumenty dostarczone przez Blair. Mimo upływu godzin wciąż czuję wściekłość. Zataiła fakt, że podjęła się prowadzenia tej sprawy. Nie miała prawa działać za moimi plecami. Jestem pewien, że Blair dokładnie wiedziała, w jakie bagno się pakuje – i mimo to zrobiła to z pełną premedytacją.

Wszystko wyszło na jaw, kiedy zadzwonił do mnie Sanderson. Chłodnym tonem, poinformował mnie, że nasza kancelaria zamieszała się w sprawę starego morderstwa, które miało miejsce w jednym z mieszkań należących do niego. Już w połowie rozmowy zorientowałem się, że chodzi o Blair, jeszcze zanim Sanderson podał jej imię.

Kiedy dotarłem do gabinetu Blair, byłem gotów wyrzucić ją na bruk. Ta sprawa może zniszczyć reputację kancelarii, a ja w końcu miałem dowód na to, że Blair nie nadaje się do pracy, którą jej powierzono. Jednak, w gabinecie jej ojca, zobaczyłem ogień w jej oczach i determinację, z jaką broniła swoich decyzji i poczułem coś na kształt podziwu. Wiedziałem, że się nie ugnie i tak szybko nie porzuci sprawy i kurwa, miałem rację.

Teraz siedzę nad aktami sprawy. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem, z każdą analizowaną notatką i raportem coraz wyraźniej widzę, że Blair może mieć rację. Niewinny człowiek siedzi w więzieniu, a morderca cieszy się wolnością i władzą. W dodatku morderca, który zasiada w Senacie.

Odchylam się w fotelu, przecieram dłońmi twarz i wzdycham ciężko. Powonieniem odrzucić tę sprawę. Powinienem ją zamknąć i trzymać Blair i kancelarię jak najdalej od tego bałaganu. Ale im bardziej zagłębiam się w szczegóły, tym bardziej nie mogę tego zrobić.

Wstaję gwałtownie, zgarniam dokumenty i wychodzę z gabinetu, kierując się w stronę gabinetu Richarda.

Pukam do drzwi gabinetu i wchodzę do środka na jego zaproszenie. Pomieszczenie wypełnia melodia utworu „Forever Young". Uśmiecham się lekko pod nosem. Zawsze te piosenki.

– Moja i Blair ulubiona piosenka – rzuca Richard, unosząc głowę znad biurka.

– Dobrze wiedzieć – odpieram, kładąc akta na blacie. – Musimy o tym porozmawiać.

Richard wskazuje fotel przed swoim biurkiem, a ja siadam i od razu zaczynam mówić:

– Jak mówiłem, nie podoba mi się, w jaki sposób do tego podeszła. Zataiła przed nami sprawę – Mężczyzna przytakuje powoli, słuchając uważnie – Jednak przyjrzałem się jej, – bębnię palcami po poręczy fotela. – Jeśli ją przyjmiemy, zrobi się głośno. Może być niebezpiecznie. Możemy stracić klientów.

Richard krzyżuje ręce ramiona i odchyla się w fotelu.

– Również zdaję sobie z tego sprawę. Rozmawiałem o tym z Blair i ma moje poparcie. Jednak, jeśli uznasz, że kancelaria powinna się z tego wycofać, tak się stanie.

Spoglądam na niego z irytacją.

– Masz zamiar to na mnie zrzucić?

Uśmiecha się lekko.

– Po części – Mówi z uśmiechem, który bardzo przypomina mi uśmiech mojego zmarłego ojca – Jestem gotów wspierać ją w tej sprawie.

Odkładam akta na biurko i milkę na chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Możemy stracić bardzo dużo, jeśli przegramy – Mówię w końcu.

Richard nie wygląda na przejętego.

– A możemy zyskać jeszcze więcej, jeśli wygramy.

Biorę do ręki pióro z biurka i zaczynam obracać je w palcach, rozważając jego słowa.

Darkness And RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz