Następnego dnia Héctor pojawił się przed uczelnią Amelii, trzymając w rękach bukiet białych kwiatów. Z uśmiechem na twarzy, po raz kolejny chciał jej dać znać, że naprawdę mu zależy. Ona spojrzała na niego, a jej twarz nie była już tak zamknięta jak ostatnio. Co prawda nie była w pełni otwarta, ale coś w jej spojrzeniu mówiło mu, że to krok naprzód.– Cześć – powiedział, podchodząc do niej z prezentem. – Dla ciebie. Za wczoraj.
Amelia spojrzała na kwiaty, a potem na niego. Uśmiechnęła się lekko, ale jej wyraz twarzy wciąż miał w sobie pewną rezerwę.
– Dzięki – odpowiedziała, biorąc kwiaty. – Ale to jeszcze nie zmienia mojego zdania.
Héctor skinął głową. Wiedział, że nie wszystko będzie łatwe, ale nie zamierzał się poddać.
– Rozumiem. Ale chciałbym spędzić z tobą trochę czasu. Chciałbym ci pokazać, że naprawdę się staram – powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy. – Jeśli masz ochotę, zapraszam cię na małą wycieczkę po Marsylii. Chciałbym zobaczyć to miasto twoimi oczami.
Blondynka zawahała się przez chwilę. Z jednej strony, chciała sprawdzić, jak poważnie podchodzi do swojej propozycji, ale z drugiej strony nie chciała się otworzyć za szybko.
– Chcesz mnie zabrać na wycieczkę po Marsylii? – zapytała, podnosząc brwi. – Ale to ja znam to miasto. Jeśli chcesz, możemy odwiedzić kilka miejsc, które ci się mogą spodobać, ale nie oczekuj, że będę twoim przewodnikiem.
Héctor uśmiechnął się szerzej. To było coś, co mogła mu zaoferować, coś, co jej odpowiadało.
– W porządku. To ja będę tylko towarzyszyć – odpowiedział z humorem. – Chciałbym po prostu spędzić czas z tobą, bez żadnych planów. Tak, jak lubisz.
Amelia skinęła głową i podała mu swoją wolną rękę.
– Dobrze, ale nie oczekuj, że pokażę ci turystyczne atrakcje – dodała, ruszając w stronę miasta. – Chcę, żebyś poczuł, czym jest Francja w codziennym życiu, nie tylko turystycznym szlakiem.
Fort podążył za nią, czując, że choć dziewczyna wciąż trzyma pewien dystans, to była to nowa szansa. Marsylia była jej domem, ale dla niego była miejscem pełnym tajemnic, które w końcu miała mu pomóc odkryć.
*
Podczas spaceru, Amelia opowiadała o swojej ukochanej dzielnicy, o uliczkach, które znała na pamięć, o kawiarniach, które były jej ulubionymi miejscami na spotkania z przyjaciółmi, o parku, w którym spędzała spokojne popołudnia. Héctor słuchał uważnie, nie próbując zabłysnąć swoją wiedzą o mieście, po prostu cieszył się każdą chwilą spędzoną z nią. Zauważył, jak różni się to od wycieczek, które odbywał z turystami. To była prawdziwa Marsylia, pełna życia, kolorów i ludzi, którzy żyli tu na co dzień.
Podczas ich rozmowy, nieustannie starał się ją rozśmieszyć, opowiadając o zabawnych momentach z jego kariery piłkarskiej, z czasów, gdy był młodszy i jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo jego życie się zmieni. Amelia czasem wybuchała śmiechem, co było dla niego poczuciem małego zwycięstwa. Wiedział, że to jeszcze nie oznacza, że jej serce zostało całkowicie zdobyte, ale z każdym uśmiechem, z każdą chwilą rozmowy, czuł, że w końcu zaczyna przełamywać jej opór.
W pewnym momencie zatrzymali się na małym wzgórzu z widokiem na miasto. Chłopak spojrzał na nią z zachwytem, widząc jak cieszy się z tej chwili.
– To niesamowite, jak widzisz to miasto – powiedział. – Dziękuję, że mi je pokazałaś.
Amelia patrzyła na niego, a jej wzrok nie był już tak chłodny jak na początku. Zaczynała dostrzegać, że w jego oczach było coś więcej niż tylko zainteresowanie. Coś, czego nie mogła zignorować, choć wciąż nie była gotowa się otworzyć.

CZYTASZ
Whiskey Kisses | Héctor Fort
FanfictionSpotkała go przypadkiem. Héctor wydawał się częścią tego miasta - pewny siebie, uśmiechnięty, jakby znał wszystkie jego sekrety. Nie potrzebował wiele, by zwrócić na siebie uwagę, ale to, co przyciągnęło dziewczynę, nie było jego nazwisko, o którym...