Héctor wrócił do swojego wynajętego mieszkania, czując, jak mieszają się w nim sprzeczne emocje. Nadzieja, którą dały mu słowa koleżanki Amelii, zderzała się z gorzką świadomością, że wciąż jest daleko od tego, by odzyskać jej zaufanie. Rozpiął kurtkę, rzucając ją niedbale na krzesło, a potem osunął się na kanapę. W głowie wciąż słyszał te kilka zdań, które dziewczyna wypowiedziała w barze.„Amelia dużo o tobie myślała." Te słowa były jak światło w tunelu. Może nie wszystko jeszcze stracił? Ale zaraz potem przychodziło mu do głowy: „Nie chce, żebyś wpychał się w jej życie." To zdanie bolało jak cios prosto w serce.
Brunet podniósł telefon i wpatrywał się w ekran. Kilkanaście wysłanych do niej wiadomości wciąż pozostawało bez odpowiedzi. Wiedział, że powinien przestać, dać jej czas i przestrzeń, ale jednocześnie nie mógł się powstrzymać. Odblokował telefon, otworzył okno rozmowy i przez dłuższą chwilę patrzył na puste pole tekstowe.
Po chwili namysłu napisał:
„Amelia, proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Nie chcę cię ranić, chcę tylko porozmawiać. Mogę poczekać, ile trzeba."Zanim zdążył rozważyć, czy to dobry pomysł, wiadomość już została wysłana. Westchnął, odrzucając telefon na stolik, i przetarł twarz dłońmi. Czuł się jak wrak człowieka.
Podniósł się z kanapy i podszedł do okna. Patrzył na oświetlone ulice Marsylii, które wydawały się teraz tak obce. Wszystko tutaj przypominało mu, że nie jest u siebie. Nie był tu, by cieszyć się miastem, ani by spełniać swoje marzenia – był tu tylko dla niej. Ale czy ona kiedykolwiek to doceni? Czy kiedykolwiek mu wybaczy?
W głowie miał jej twarz – jak wyglądała, gdy zobaczył ją w kawiarni, jak rzuciła kwiaty na ziemię przed uczelnią. Była piękna, ale jej oczy były pełne gniewu i rozczarowania. Héctor czuł, jak pieką go własne, gdy w kącikach zbierały się łzy.
– Co ja narobiłem... – wyszeptał do siebie, a jego głos złamał się na ostatnim słowie.
Nie wiedząc, co robić ze sobą, włączył telewizor, ale dźwięk wydawał się tylko potęgować ciszę w jego głowie. Minęła godzina, może dwie, zanim telefon na stoliku zaczął wibrować. Hiszpan zamarł.
Chwycił urządzenie niemal natychmiast. Serce biło mu jak szalone, kiedy zobaczył, że to odpowiedź od Amelii.
Jedno krótkie zdanie:
„Spotkajmy się jutro w parku. Ostatni raz."Héctor nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Przeczytał wiadomość kilka razy, upewniając się, że to nie jest jego wyobraźnia. Ostatni raz. Brzmiało to jak wyrok, ale jednocześnie była to szansa, na którą tak długo czekał.
Odłożył telefon, czując, jak napięcie w jego ciele miesza się z nową falą nadziei. Wiedział jedno: to spotkanie będzie decydujące. Nie mógł sobie pozwolić na kolejny błąd. Musiał pokazać jej, że jest innym człowiekiem, że naprawdę się zmienił i że Amelia jest dla niego w tym momencie najważniejsza.
Tego wieczoru po raz pierwszy od wielu dni Héctor zasnął z myślą, że może jutro wszystko się zmieni.
*
Następnego dnia, od rana nie mógł usiedzieć w miejscu. Chodził po mieszkaniu, spoglądał na zegarek, co chwilę poprawiał włosy przed lustrem, mimo że wciąż miał kilka godzin do spotkania. Czuł, jakby miał rozegrać najważniejszy mecz swojego życia – tylko tym razem nie chodziło o piłkę, ale o miłość, na której zależało mu bardziej niż na czymkolwiek innym.
Z parku, gdzie mieli się spotkać, roztaczał się widok na Marsylię. Héctor przyszedł wcześniej, o wiele za wcześnie, i usiadł na ławce, z której widział alejkę prowadzącą do wejścia. Z nerwów zaczął bawić się kluczykiem od mieszkania, a każda mijająca minuta zdawała się ciągnąć w nieskończoność.

CZYTASZ
Whiskey Kisses | Héctor Fort
FanfictionSpotkała go przypadkiem. Héctor wydawał się częścią tego miasta - pewny siebie, uśmiechnięty, jakby znał wszystkie jego sekrety. Nie potrzebował wiele, by zwrócić na siebie uwagę, ale to, co przyciągnęło dziewczynę, nie było jego nazwisko, o którym...