Była noc. Dochodziła prawie północ, a bal pomału dobiegał końcowi. Widziała ją.
Obserwowała przez cały czas z różnych stron sali.
Była piękna. Olśniewająca.
Chciała by była jej.
ONA też byla obserwowana przez nią.
Obserwowały się ukradkiem nawzajem.
Patrząc na pełnię księżyca, czuła że wzbiera w niej moc. Silniejsza niż dotychczas. I wiedziała, że zaklęcie wypowiedziane tej nocy będzie potężne, ciężkie do złamania i uwolnienia sią spod niego.
Zobaczyła, że została przyłapana na wpatrywaniu się w tajemniczą kobietę, która również się jej przypatrywała.
Teraz obie patrzyły na siebie wzrokiem pełnym determinacji i czegoś jeszcze. Czuła pożądanie względem niej. Wręcz paliło ją od środka.
Patrząc w jej oczy, sugestywnie odwróciła się w stronę balkonu i ruszyła w jego kierunku, licząc, że tajemnicza kobieta dołączy do niej.
Nie pomyliła się, a intuicja jej dobrze podpowiedziała.
Chwilę później usłyszała otwieranie drzwi balkonowych i ich ciche zamknięcie. Następnie odgłos kroków, buty na obcasie zdradziły kobietę, i moment, w którym ucichły koło niej.
Czuła jej ciepło, jej zapach i swoje pożądanie.
Odwróciła się w jej kierunku i spojrzała prosto w oczy. W delikatnym świetle, które biło z sali zatopiła się w czerni tęczówek. Następnie spojrzała na jej usta, pokryte czerwoną szminką.
Tajemnicza kobieta zrobiła dokładnie to samo.
Wróciła wzrokiem do jej oczu, patrząc w nie głęboko. Wybiła północ gdy wyszeptała słowa:
- I put a spell on you..
Szept w otaczającej kobiety ciszy, stał się intymny. Cicha muzyka w tle dodawała klimatu.
Zobaczyła jak jej oczy zachodzą lekką mgłą, jakby poddała się jej kontroli.
Każde słowo, każde spojrzenie było częścią zaklęcia, które wypowiedziała, by kobieta była już tylko jej.
A ona poczuła, że nie ucieknie.
Nie wiedziała o co dokładnie jej chodzi. O miłość? O namiętność? O to by nikt ich już nie rozłączył?
- And now you're mine? - odpowiedziała po chwili tajemnicza kobieta posyłając drugiej długie spojrzenie.
Ta zmarszczyła brwi w niezrozumieniu, które przyszło wraz z następnymi słowami.
- Też umiem rzucać zaklęcia. I też chciałam je wypowiedzieć, ale mnie uprzedziłaś.
Jej głos był przyjemny. Hipnotyzujący i pasujący do niej.
Dreszcz przyjemności przeszedł przez jej ciało.
- Jak cię zwą? - spytała i ujęła delikatnie jej dłoń.
Nie odtrąciła jej, więc delikatnie pociągnęła ją do ściany, w róg balkonu, by odciąć się od świadków.
- Adaire - tajemnicza kobieta wyjawiła swe imię i podążyła tam gdzie ją prowadzono.
- Prawie jak "desire".
- A ciebie?
- Annie. - odpowiedziała i zatrzymała się przy ścianie.
- Nie brzmi na czarownicę. - Adarie stanęła na wprost niej w niewielkiej odległości.
- O to chodziło.
- Więc? Now you're mine? - zbliżyła się jeszcze bardziej i Annie poczuła jej oddech na swoich ustach.
Pożądanie, które przedtem czuła patrząc na nią, stało się silniejsze.
- Chyba ty moja. Ja wypowiedziałam zaklęcie..
I wraz z tym pocałowała ją namiętnie, dociskając do ściany. Adarie nie protestowała, wręcz przeciwnie. Czuła to samo pożądanie co Annie. Z podobną siłą.
Mimo chłodnej nocy, im było gorąco. Każda wrzała w środku.
Adarie miała na sobie sukienkę z głęboko wyciętym dekoltem, co umożliwiło Annie wsunięcie dłoni na pierś kobiety. Ta westchnęła przeciągle między namiętnymi pocałunkami. Pieszcząc ją w taki sposób, Adarie zaczęła cicho pojękiwać.
Gdy Annie odsunęła usta i chciała je umiejscowić na jednej z piersi, ta jej nie pozwoliła. Stanowczym ruchem dłoni złapała za jej włosy i na powrót przywarła do jej ust.
Annie zmieniła tylko dłoń i przeniosła ją na drugą pierś. Zaś tą wolną odnalazła rozcięcie sukienki i paznokciami zaczęła sunąć po odsłoniętym udzie, pnąc się coraz wyżej.
Adarie przeszedł wyczuwalny dreszcz i szarpnęła się w jej stronę, czując palące pragnienie w podbrzuszu.
- Oh.. Anniee... Już proszę. Potrzebuję cię. - wyszeptała między pocałunkami.
Kobieta delikatnie z uda przeszła na podbrzusze i dalej się droczyła, ale tylko przez chwilę.
Odsunęła na bok przemoczoną bieliznę i gładko się w nią wsunęła dwoma placami.
Adarie mocniej zacisnęła dłoń na włosach drugiej i stłumiła jęk rozkoszy.
Powolne tempo zaczęło ją doprowadzać do szału, więc Annie zmieniła rytm, by po chwili poczuć jak dochodzi.
Sama była rozpalona do granic i podejrzewała, że wystarczyłby lekki dotyk Adarie by i ona osiągnęła szczyt.
- Teraz jesteś moja, - zaczęła szeptem - pełna pragnienia, z rozmazaną szminką i zamglonym spojrzeniem, Adario.
Księżyc wyłonił się zza chmur i oświetlał je swoim blaskiem. Znów zatracając się w swoich spojrzeniach, tym razem Adarie wyszeptała zaklęcie.
Oczy Annie zaszły delikatną mgłą i wróciły do normalności.
- Teraz i ty będziesz moja, bo i ja rzuciłam na ciebie zaklęcie.
*//*
... 😐 Taką mam minę. Skończyły się pomysły, sny, inspiracja wyjebała już dawno temu, kilka innych pomysłów na inne książki w głowie nie pomagają. Studia tym bardziej!
Czuje ogromną bezsilność i niemoc na to wszystko. Ale bez obaw czasem się coś pojawi, jak nadjedzie chwila twórcza 😉

CZYTASZ
Let me see this | One shot
Short StoryOne shoty 18+ . W większości kobieta z kobietą, mogą się pojawić też inne, ale bądźmy szczerzy... ✨Women✨ Bo "próżno w winie albo we śnie szukasz ucieczki" "Śniłam o Tobie. Śniłam, że błądzisz gdzieś w mroku, podobnie jak ja. Odnaleźliśmy się."