Ta, bardzo deszczowa końcówka września pomimo wszystkiego co wydarzyło się w tym miesiącu zapowiadała się naprawdę dobrze i nawet ciekawie.
Tamtego dnia siedziałyśmy wraz a Avą w moim pokoju oglądając jakiś romantyczny thriller. Za oknem szare chmury zasłaniały całe niebo, które jeszcze dosłownie kilka dni temu było błękitne co nie napawało mnie radością. Odgłosy obfitego deszczu była bardzo dobrze słychać nawet przy zamkniętych oknach z zasuniętymi roletami. Było szaro, jak przystało na jesień, która w tym roku chyba nie chciała dawać mi się nią nacieszyć.
Gdy film się skończył Torres spojrzała na swój telefon, który wskazywał godzinę trzynastą dwadzieścia siedem. Obie byłyśmy wtedy zmęczone i nijakie. Co chwilę któraś ziewała czy próbowała zasnąć. Muszę zwalić to na pogodę, bo ja i moja przyjaciółka od kilku dni żyłyśmy tylko jednym tematem.
Pau zapytał się Avy czy mógłby wziąć ją w sobotę w fajne miejsce.
A ona zakochana w nim po uszy od razu przyjęła propozycję. W przeciągu dwóch dni pokazywała mi to jak ze sobą pisali tyle razy, że już na pamięć znam całą ich konwersację. Nawet, o której godzinie zostały wysłane niektóre wiadomości. Nie miałam jej tego za złe. Oboje się nawzajem sobie podobali, więc naprawdę bardzo cieszyłam się z tego, że są szczęśliwi.
Jednak czułam małe ukłucie zazdrości za każdym razem gdy tylko zastanawiała się gdzie chłopak ją weźmie i czy coś do niej czuje. Moja relacja z chłopakiem, którego uważam za przystojnego jest jakaś... dziwna? Nie wiem jak to opisać.
Przyjaźnimy się i tyle. On nie jest zakochany we mnie a ja w nim i koniec.
No chyba, że tak sobie tylko wmawiałam?
Myślę, że to nie jest odpowiedni czas na myślenie o takich rzeczach.
O wiele bardziej istotną sprawą jest to co dzieje się pomiędzy mną a Pablem. Staram się go unikać i on chyba chce unikać mnie. W ciągu dwóch dni zamieniliśmy ledwo parę zdań, typu "idę na trening", "zamknij dom jak wyjdziesz".
Czułam się wtedy trochę dziwnie, jakby on naprawdę nie żałował tego co powiedziała Marie i tego, że w ogóle nie interweniował.
A gdy już jestem przy temacie pani Lopez to mogę śmiało i z radością powiedzieć, że od 48 godzin nikt o niej nie mówił. Jej profil nigdzie mi się nie wyświetlał, Aurora nie wypowiedziała nawet jej imienia, a Pablo... i tak nie wiedziałam nawet co teraz robił. Pewni pisał z nią gdy mnie nie było, albo rozmawiał przez telefon.
-I wtedy ja wyświetliłam tę wiadomość.-Ava po raz setny wzięła do ręki swój telefon i pokazywała mi czat z Cubarsim.-Równo o godzinie...
-Osiemnastej pięćdziesiąt siedem odpisałaś mu, że u ciebie wszystko w porządku, ale troszkę się nudzisz do czego dodałaś płaczącą emotkę.-odpowiedziałam dosłownie jak robot. Nie chciałam robić jej przykrości i dobrze wiedziałam, że za kilka dni ten cały jej szał trochę się uspokoi i wszystkie emocje teraz w niej skumulowane opadną i podejdzie do tego spokojniej.
-I potem pisaliśmy pomiędzy osiemnastą pięćdziesiąt osiem, a dwudziestą dwadzieścia pięć o wszystkim i o niczym.-zmrużyła powieki w swoim rozmarzeniu.
-I potem o dwudziestej dwadzieścia sześć i około trzydziestu paru sekundach twoja mama zawołała cię na dół bo przyszedł Ferran.
-I nie mogłam już z nim pisać.-zrobiła smutną minę.-Ale nareszcie go spotkam. Już za dwa dni.-uśmiechnęła się do mnie co też po chwili zrobiłam.
-Normalnie zaraz zostaniesz najmłodszą WAG w historii.-stwierdziłam, a ona zrobiła wielkie oczy.
-O cholera... o tym nie pomyślałam.-uniosła brwi i już chciała kontynuować, ale mój telefon zaczął piszczeć co oznaczało, że ktoś do mnie dzwonił.

CZYTASZ
My first Love || Héctor Fort
FanfictionPrzyznam, że wystarczyło jedno spojrzenie, żebym dosłownie przepadła dla jego brązowych oczu. Jedno spojrzenie i już nie mogłam spać spokojnie. Przez całe moje trudne, piętnastoletnie życie nie poczułam się tak jak w tamtym momencie gdy Pablo zabrał...