Siedziałam na miejscu pasażera w jego sportowym samochodzie opowiadając wszystko ze szczegółami. Nigdy chyba nie byłam tak rozdarta i zadziwiona tym co się wydarzyło i zastanawiałam się dlaczego Pabla nawet nie zareagował no słowa tej dziewczyny. Były wredne i chamskie, gdybym ja tak komuś powiedziała to starszy braciszek załatwiłby mi taki opierdol że bym się nigdy nie pozbierała.
Aktualnie zasmucona i sfrustrowana szczegółowo opisywałam mu moją dosyć nieprzyjemną i niekomfortową rozmowę z Marie, która doprowadziła do tego wszystkiego.
-Dlaczego on ze wszystkich kobiet jakie się nim interesowały wybrał akurat ją?-mówiłam mu zawzięcie.-Jest tyle bab, które dałyby się pociąć, żeby chociaż łaskawie zwrócił na nie uwagę, a oni poznali się w jakimś klubie gdzie pewnie się z nią przespał i...-kompletnie zabrakło mi słów.-Uważam go za mądrego chłopaka z nawet niezłym gustem, ale dlaczego akurat ona?-powtórzyłam.
-Nie przejmuj się nimi to serio minie.-odpowiedział mi rzucając mi jedno z wielu ukradkowych spojrzeń jakimi obdarzył mnie w ciągu jakichś dziesięciu minut gdy jechaliśmy do niego do domu. Musiał skupić się na tym, żeby prowadzić i nie spowodować żadnego wypadku, ale nie umykało mi to, że co jakiś czas kątem oka na mnie spoglądał chcąc pokazać mi, że naprawdę mnie słucha.-Ona... nie należy do tych... no wiesz najmądrzejszych. Z tego co ją widziałem, czy podsłuchałem co gada to naprawdę wydaje się głupia i nierozważna. Ale to nie usprawiedliwia jej zachowania.
-To co powiedziała mnie jakoś nie ruszyło.-wyznałam wzruszając ramionami.-Chodziło tylko o to, że on nic z tym nie zrobił, nawet nie drgnął. Ja... ja nie wiem czy jest taki zaślepiony tą jej wytapetowaną twarzą czy po prostu go zahipnotyzowała czy co?
-Florecita.-stanęliśmy na światłach a on spojrzał na mnie poważnie, ale w jego ozach widziałam też coś innego. Czy to była troska? Nie było mi się wtedy dane zastanawiać bo całą swoją uwagę poświęciłam jego następnym słowom.-On zrozumie, myślę że nawet już zrozumiał jak paskudnie postąpił, siedzi sobie z tą Marie czy jak jej tam było na imię i męczą go wyrzuty sumienia. Zrobił źle to musi ponieść konsekwencje.
-Po prostu mam wrażenie, że to trochę moja wina i...-chciałam dokończyć, ale on szybko mi przerwał.
-Weź tak nawet nie mów, ty nie zrobiłaś nic złego.
-Boję się, że on jest na mnie zły...
-Lili.-wymamrotał.-O nic się nie obwiniaj. Zwyczajnie powiedziałaś lasce prawdę, że jest dziwką. Co w tym złego? To było tylko stwierdzenie faktu.-światło zmieniło się na zielone i ruszył dalej.
-Nie wiem no...-mruknęłam.-Mam wrażenie, że nie będę mogła o tym zapomnieć.
-I tu właśnie wchodzę ja.-jego białe jak śnieg zęby błysnęły w szerokim uśmiechu.-Pomogę ci się zrelaksować i wyciszyć. Mam nadzieję, że Nela nie będzie kazała nam się z nią bawić w sklep.
-Ja się tam mogę pobawić.-zaśmiałam się cicho.-Pamiętam jak jeszcze byłam w domu dziecka.-zagłębiłam się we wspomnieniach.-Miałam przyjaciółkę, najlepszą przyjaciółkę. Miała na imię Ana, Ana Hernandez Diaz. Gdy ja miałam cztery lata, ona kończyła osiem, miałam pięć, następnie sześć i a ona dziewięć i dziesięć. Była taką moją przewodniczką i wzorem, a różnica wieku w ogóle nic nie znaczyła nie zmieniała. Pamiętam jak zaplatała mi warkoczyki, rzucałyśmy czy kopałyśmy do siebie piłki, układałyśmy puzzle czy grałyśmy w jakieś proste gry. Teraz gdy o tym wszystkim myślę to gdyby nie ona to byłabym bardzo smutna. Wszyscy często uważali, że jesteśmy siostrami. Długie, blond włosy, niebieskie oczy, niski wzrost i leciutko czerwone policzki.-rozmarzyłam się.-A potem jacyś amerykanie ją zaadoptowali i wyjechała dając mi tylko wisiorek z czerwonym serduszkiem z litera "A" w środku. Trzymam go pod poduszką z myślą, że może jeszcze ją kiedyś spotkam.

CZYTASZ
My first Love || Héctor Fort
FanfictionPrzyznam, że wystarczyło jedno spojrzenie, żebym dosłownie przepadła dla jego brązowych oczu. Jedno spojrzenie i już nie mogłam spać spokojnie. Przez całe moje trudne, piętnastoletnie życie nie poczułam się tak jak w tamtym momencie gdy Pablo zabrał...