ROZDZIAŁ PIERWSZY

59.8K 2.2K 2.2K
                                        

Hayden

Bum-bum.

Bum-bum.

Bum-bum.

Bicie mojego serca nie zwalnia, a jego silne uderzenia wprawiają w wibrację skórę. W uszach, poza szumem szybko przepływającej w żyłach krwi, ciągle słyszę echo zadanych przez Huxleya pytań.

„A więc? Co wybierasz?".

Kiedy docierają do mnie jego słowa, w pierwszym momencie mam ochotę się głośno roześmiać, a w kolejnym kazać mu spierdalać. Z jakiegoś powodu jednak tego nie robię. Wpatruję się w niego pustym wzrokiem, naiwnie licząc, że wszystko odwoła. On jednak tego nie robi. I wcale nie wygląda, jakby zamierzał.

Opuszczam wzrok z jego twarzy, bo nie potrafię dłużej znieść jej widoku. Zauważam, że grzbiet mojej prawej dłoni wciąż jest brudny od zaschniętej krwi Milesa.

Ostatnie kilkanaście minut mojego życia to jakieś pierdolone nieporozumienie. Bójka na lodzie, burzliwa rozmowa z Callumem w szatni, a potem trener oznajmiający mi, że ściągnął na mój najchujowszy mecz w sezonie skauta z drużyny Toronto Maple Leafs.

No i te jego jebane ultimatum.

Co mu, do cholery, odwaliło? To nie jest odpowiedni moment, by podejmować takie decyzje. Nie. To nie jest odpowiedni moment, by podejmować jakiekolwiek decyzje. Dlaczego w ogóle wydaje mu się, że powinienem je podejmować? Dlaczego wydaje mu się, że może kazać mi wybierać między Blake a hokejem? Serio, co do kurwy?!

Myśli przelatują przez moją głowę jedna za drugą, a ja nie potrafię nad nimi zapanować. I chociaż zdaję sobie sprawę, że pomimo absurdu całej tej sytuacji powinienem zachować zdrowy rozsądek, to niestety nie sądzę, by mi się to udało. Jestem zbyt rozstrojony.

– To niesprawiedliwe – odpieram mocno zachrypniętym głosem.

Unoszę wzrok z powrotem na trenera.

Mężczyzna wygląda na zdeterminowanego, czym tylko jeszcze bardziej mnie irytuje. Poza zdenerwowaniem czuję jednak coś jeszcze. Coś, do czego nawet przed samym sobą jest mi się trudno przyznać. Jestem nim rozczarowany. Od zawsze szanowałem Huxleya za to, z jaką powagą podchodził do trenowania naszej drużyny. Chociaż od samego początku zdawał sobie sprawę, że po ukończeniu studiów większość chłopaków – w tym ja – przestaniemy grać w hokeja, w ogóle się tym nie przejmował. Cisnął po nas i motywował do zdobycia mistrzostwa, jakby chodziło o wygranie Pucharu Stanleya, a nie o nic nieznaczące pierwsze miejsce w drugorzędnej, uniwersyteckiej lidze. Jak dotąd uważałem go za profesjonalistę, a teraz... Sam nie wiem, co o mam nim myśleć. W końcu zrobił dla mnie więcej niż musiał. Docenił moje umiejętności i postanowił o mnie zawalczyć jak nikt, z kim dotychczas pracowałem. A jednak...

– To niesprawiedliwe, że trener stawia mnie w takiej sytuacji – powtarzam, tym razem o wiele bardziej stanowczo.

Całym sobą czuję kumulujące się we mnie napięcie. Krew buzuje w moich żyłach, napierając na ich ścianki. Dłonie zaczynają drżeć, przez co odruchowo zaciskam je w pięści.

Niedobrze.

Znam swoje ciało i jego reakcje przez co wiem, że prawdopodobnie niedługo swoim zachowaniem doprowadzę do kolejnej katastrofy.

– Sądziłem, że ten wybór będzie dla ciebie oczywisty – oznajmia Huxley, marszcząc przy tym swoje gęste brwi, jakby był zaskoczony.

Prycham. A potem milczę, ponieważ nie mam pojęcia, co miałbym odpowiedzieć na te jego debilne stwierdzenie.

Blue Shirt. Scars On Ice #2 | 16+ | WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz