Dwanaście godzin do meczu
— Cudowne są te róże — Z uśmiechem na twarzy podziwiała podarowany przeze mnie bukiet.
— Przecież już wczoraj je widziałaś — Zaśmiałem się lekko, wychodząc z łazienki, a z końcówek moich włosów, nadal kapała woda.
— Wiem — Zrobiła nadętą minę. — Będę je podziwiać, dopóki nie uschną.
— Skoro sprawia ci to radość — Rozbawiony podszedłem jeszcze bliżej, przytulając dziewczynę od tyłu.
— Nicola, jesteś mokry — Próbowała odepchnąć mnie od siebie.
— Nie udawaj, że ci to przeszkadza — Znów się zaśmiałem, nie zwracając uwagi na jej ciosy, które uderzały w moje, pokryte czarnym tuszem, ramiona.
— Dobrze, że humor ci dziś dopisuje — Rzuciła, kiedy ostatecznie się uwolniła.
— Stres dopiero nadejdzie — Mój uśmiech nagle zniknął. — To będzie naprawdę trudny mecz. I ważny.
— Wiem, Nico. Ale kto jak nie ty — Przyłożyła dłoń do mojego policzka.
— Sam nie wygram — Wzruszyłem ramionami.
— Po prostu rób swoje, a wszystko będzie dobrze. — Cmoknęła moje usta. — Niezależnie od wyniku, dla mnie jesteś najlepszy na świecie.
— Już mi tak nie słodź — Przewróciłem oczami, choć uwielbiałem, gdy tak mówiła.
Do naszych uszu dotarł dźwięk przychodzącego połączenia, więc szybko rzuciłem się po telefon, żeby tylko nie obudzić Antonio.
— Prosiłam wczoraj, żebyś go wyciszał — Lena skrzyżowała ręce na piersiach.
— Nie mogę, trener może dzwonić. Przecież dziś mecz — Powiedziałem najbardziej oczywistą, dla mnie, rzecz i zgrabnym ruchem odebrałem połączenie. — Halo?
Kątem oka widziałem, że dziewczyna poszła sprawdzić, czy dziecko na pewno się nie obudziło, a później zniknęła w łazience, więc z komórką przy uchu, usiadłem na skraju materaca, wysłuchując rozmówcy.
— Co tam, gotowy na wpierdol? — Zaśmiał się głos po drugiej stronie.
— Z takim nastawieniem nie dziwię się, że wszystko przegrywamy.
— Nie pierdol. Trochę pokopiemy, zarobimy i wakacje!
— Zdajesz sobie sprawę, że niektórym naprawdę zależy na tym sporcie i drużynie?
— Ale ty się sztywny zrobiłeś — Burknął, choć wiedziałem, że i tak mnie uwielbia.
— Pierdol się, Bielik — Zaśmiałem się do telefonu.
— Nicola — Usłyszałem za sobą syknięcie, a po obróceniu się, ujrzałem wrogie spojrzenie dziewczyny.
— No co? — Odchyliłem nieco komórkę od ucha, nie wiedząc o co jej chodzi.
— Nie przeklinaj przy dziecku.
— Przecież on śpi — Wyrzuciłem ręce w powietrze, ale dziewczyna już mi nie odpowiedziała. Zamiast tego ponownie zamknęła się w łazience, gdzie po chwili dało się słyszeć lecącą wodę pod prysznicem.
— Już jestem — Pokręciłem głową z niedowierzaniem, wracając do mojego rozmówcy.
— Ale się wjebałeś — Zaśmiał się.
— Co?
— W zabawę w rodzinę — Wyjaśnił, a ja głośno westchnąłem.
— Idź lepiej przygotuj się do meczu, bo znowu spierdolisz najłatwiejsze akcje. — Odpyskowałem.
— Nie bądź taki mądry, małolat.
— Ten małolat za parę godzin skradnie całe show, a ty będziesz na to patrzył z ławki. — Uśmiechnąłem się zwycięsko, choć nikt tego nie widział. — Możesz mi buty czyścić.
— A ty...
Rozłączyłem się w połowie jego zdania, uznając rozmowę za zakończoną i rzuciłem telefon na materac, między mną a białymi poduszkami.
— Mamy przejebane — Mruknąłem sam do siebie, kładąc się całym ciałem na łóżko, a oczy zasłaniając prawym przedramieniem.

CZYTASZ
Dla Was / Nicola Zalewski
FanfictionZapraszam Was na krótką kontynuację mojej książki pt. Dla Ciebie z Nicolą Zalewskim! Stabilizacja w życiu Nicoli była czymś tak nieosiągalnym, że kiedy tego doświadczył, postanowił trzymać się jej kurczowo i już nigdy nie wypuszczać z rąk. Po trzech...