Czas w szpitalu zdawał się płynąć inaczej, jakby każdy kolejny moment rozciągał się w nieskończoność. Badania trwały, a ja czułem, jak zmęczenie miesza się z napięciem. Kiedy mała wreszcie zapadła w kolejną drzemkę, ostrożnie odłożyłem ją do inkubatora, starając się nie obudzić jej nawet najdrobniejszym ruchem. Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę, czując, jak w piersi miesza się ulga z miłością tak wielką, że aż przytłaczającą.
Napisałem SMS do wszystkich, żeby przekazać wieści – Keira się obudziła. Wiedziałem, że czekają na każdą informację, ale poprosiłem ich, by dziś nie przyjeżdżali. Badania wciąż trwały, a ja chciałem, żeby miała spokój i maksimum komfortu w tych pierwszych, delikatnych chwilach. Wiem, jak bardzo wszyscy chcą ją zobaczyć, poczuć ten moment z bliska i okazać swoje wsparcie. Ale prawda jest taka, że potrzebowałem tej chwili tylko dla nas. Być może to egoistyczne, ale czułem, że chcę zatrzymać ten czas dla siebie, choćby przez kilka godzin.
– Wszystko wygląda w porządku – zaczął lekarz, a jego spokojny ton wybudził mnie z myśli. Podszedłem bliżej do Keiry i, choć wahałem się przez moment, w końcu ująłem jej dłoń. Delikatny uścisk, którym odpowiedziała, rozproszył mój niepokój, a w mojej piersi zakiełkowała cicha nadzieja, że najgorsze mamy za sobą.
– Został nam jeszcze tomograf do wykonania, ale to już nie dzisiaj – kontynuował lekarz, spoglądając na nią łagodnie. – Nie będę pani męczył. Na razie niczego nie zmieniamy, będziemy stopniowo odłączać urządzenia. Dziś zaczniemy od podania wody, a w kolejnych dniach stopniowo wprowadzimy płynne posiłki, aby żołądek mógł ponownie zacząć pracować.
Lekarz zrobił krótką pauzę, jakby chciał dać nam chwilę na przetrawienie informacji, po czym dodał:
– Włączymy również rehabilitację, ale na początek w ograniczonym zakresie, dopóki nie odzyska pani sił po porodzie. Fizjoterapeuta przyjdzie wkrótce, aby ustalić plan działania. Na konsultacje pojawią się też moi koledzy, którzy też panią leczyli, ale spokojnie – wszystko w swoim czasie.
Keira skinęła głową na znak, że rozumie, ale jej wzrok od razu powędrował w stronę inkubatora, jakby tam szukała odpowiedzi na pytania, których nie była jeszcze w stanie zadać.
Nie mogłem dłużej tłumić dręczącej mnie myśli, więc odezwałem się:
– Kiedy Keira będzie mogła wyjść ze szpitala? – zapytałem, a w moim głosie pobrzmiewało więcej nadziei, niż bym się spodziewał. Jeszcze wczoraj nie uwierzyłbym, że będę w stanie zadać takie pytanie, a dziś każde słowo brzmiało, jakby miało realną szansę stać się rzeczywistością.
Lekarz spojrzał na mnie, a potem przeniósł wzrok na Keirę.
– To zależy głównie od pani żony – odparł, tonem wyważonym i pełnym zrozumienia. – Wszystko zależy od tego, jak będzie przebiegała rehabilitacja. Nie wypuścimy pani ze szpitala, dopóki nie będzie pani w stanie samodzielnie usiąść i poruszać rękoma.
Keira odwróciła się w jego stronę, próbując coś powiedzieć, ale jej gardło wydało tylko cichy, suchy dźwięk.
– Gardło jest bardzo wysuszone – zauważył lekarz, pochylając się w jej stronę. – Proszę się nie martwić. Mąż pomoże pani z wodą, a potem proszę próbować mówić.
Lekarz uśmiechnął się lekko, jakby chciał nieco rozluźnić atmosferę, po czym dodał:
– Jeśli chodzi o państwa córkę, neonatolog planuje zatrzymać ją w szpitalu jeszcze przez dwa, może trzy tygodnie. W tym czasie ma pani idealną okazję, by skupić się na ćwiczeniach.
CZYTASZ
Tears of the soul
RomanceMichael Sullivan miał wszystko - udaną karierę, kochającą żonę i stabilne życie. Przez lata myślał, że nic nie może zburzyć fundamentów ich wspólnej przyszłości. Aż do dnia, kiedy odebrał telefon, który zmienił wszystko. "Pańska żona próbowała popeł...