Rozdział piąty

282 22 4
                                    

— Co, jeśli się nie uda?

— Jesteś tu. Już się udało.

— Nie — Pokręciłem głową. — Nie wiesz tego.

— Nico, kochanie — Objęła delikatnie moje policzki. — Nie zamartwiaj się. To twój świat, kto jak nie ty.

— Nie chcę ich znowu zawieść — Przyłożyłem dłonie do jej rąk, wpatrując się intensywnie w jasne oczy dziewczyny.

— Oni są z ciebie dumni. Wszyscy jesteśmy — Złożyła pocałunek na moich ustach.

Ciepło jej warg i dotyk dłoni uspokoiły mnie na tyle, że zacząłem wierzyć w słowa Leny. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że tak jest, ale chyba nie dopuszczałem tego do siebie, dalej bojąc się, że znowu kogoś zawiodę. Moje życie w stolicy było już tylko przeszłością, do której nigdy nie chcę wracać, a z tym miastem wiąże mnie tylko Reprezentacja Polski, dla której pragnę zdobywać zwycięstwa i być jej członkiem jak najdłużej. Chcę być zapamiętany z tej pozytywnej strony, chcę, aby wiedzieli, że kocham tych ludzi i ten sport, chcę, żeby moja rodzina była ze mnie dumna. Żeby Antonio mógł powiedzieć, że cieszy się, że ma takiego ojca. Tak, jak ja mogłem mówić o swoim. Żałuję, że tata nie może poznać swojego pierwszego wnuczka, ale wierzę, że patrzy na nas z góry i cieszy go to, co widzi.

— Tata byłby z Ciebie taki dumny — Uśmiechnęła się do mnie, jakby czytała w moich myślach.

— Kocham Cię — Szepnąłem. — Tak się cieszę, że cię mam.

Dwie godziny później

— Gotowi?! — Krzyknął trener, stojąc na murawie w klasycznym, czarnym stroju sportowym.

— Tak jest! — Odparł kapitan, który znajdował się na środku boiska.

Trening rozpoczął się klasycznie o dziewiątej i tak samo klasycznie, Bielik przybył na niego spóźniony.

— Zostaniesz dłużej — Burknął do niego trener, kiedy chłopak mijał mężczyznę.

— Wiem, wiem — Machnął ręką, dołączając do mnie.

— Znowu chlałeś? — Na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.

— Stul pysk i podaj piłkę — Mruknął, ewidentnie skacowany.

— Niewiarygodne, że trener dalej cię powołuje — Kopnąłem okrągły przedmiot do blondyna. — Farbowałeś włosy?

— Ej, Skolim! Jak tam po imprezie?! — Krzyknął w jego kierunku Szczęsny, nie kryjąc rozbawienia.

— Spierdalaj! — Odkrzyknął.

— Chłopcy! Zachowujcie się! — Skarcił ich pan Czesław, doskonale wszystko słysząc.

— Sporo cię ominęło przez ostatnie lata — Krystian ponownie zwrócił się do mnie, kopiąc piłkę wprost pod moje nogi.

— Wiem, musiałem odpuścić. Nie chciałem zostawiać Leny samej podczas ciąży.

— Nie wierzę, że dalej jesteście razem — Pokręcił głową. — Podaj.

— A ja nie wierzę, że dalej chce ci się tyle chlać — Rzuciłem, czekając na reakcję chłopaka.

— Już nie bądź taki święty — Burknął bardziej do siebie niż do mnie.

— Teraz mam dla kogo — Mruknąłem, a naszą konwersację przerwał trener, każąc zmienić pary.

Dla Was / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz