Rozdział trzeci

278 21 1
                                    

Lena

Potrzebowałam tu wrócić.

Nie czekał na mnie w tym kraju nikt.

Ale potrzebowałam tego.

Po przylocie do Polski, w której przecież spędziłam całe życie, czułam, że nie chcę tu zostawać na zawsze. Moje serce należało do kraju Nicoli, w którym wszystko zaczęło się na nowo. Antonio był dla nas zaskoczeniem, bo choć nie planowaliśmy ciąży, rozmawialiśmy o dzieciach. Nico podczas spotkań z drużyną często spotykał się z fanami, którzy w wielu przypadkach nie byli jeszcze nawet nastolatkami i za każdym razem jak widziałam go z najmłodszymi, którzy robili sobie razem zdjęcia, moje serce rozpływało się.

Imię dziecka zapronowałam ja. Wydawało mi się, że Antonio, które jest włoskim imieniem, idealnie będzie pasowało do chłopczyka, którego w Polsce nazwałabym Antoni. Po dziadku, którego tak kochałam, ale niestety nie doczekał się poznania Nicoli ani swojego prawnuka.

Nico przystał na moją propozycję, a rok później tworzyliśmy rodzinę.

Chciałam, żeby nasz synek poznawał tak samo oba kraje, w których wychowywali się jego rodzice. To ważne w kształtowaniu tak małego człowieczka, za którego jest się odpowiedzialnym. Tak, jak poznawanie obu języków czy kultur, doświadczanie tego na żywo dostarcza innych wrażeń.

Mieliśmy po dwadzieścia parę lat i życie, o które nigdy nie śmiałabym prosić. Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam, ale jestem wdzięczna, że po wszystkim, co spotkało mnie w przeszłości, jestem tu i teraz. Z miłością mojego życia i jego mniejszą wersją.

—  Hej... — Nicola wytrącił mnie z przemyśleń, a gdy na niego spojrzałam, wydawał się zestresowany.

—  Coś się stało? — Nieco przekręciłam głowę, przyglądając mu się uważnie.

—  Wiem, że to ciężki temat, ale czy Antoś nie powinien... No wiesz, poznać... dziadków? — Powoli wypowiadał słowa, a mnie ukłuło serce.

—  Nie — Szybko pokręciłam głową. — Ci ludzie dla mnie nie istnieją — Dopowiedziałam, mając nadzieję, że nie będzie kontynuował tematu.

W jak wielkim błędzie byłam.

—  To jednak ich wnuk... Jedyny. — Drążył, stojąc przede mną, podczas gdy ja musiałam usiąść na krawędzi materaca naszego łóżka.

—  Nie obchodzi mnie to, Nicola — Warknęłam, nie przejmując się, że obok śpi nasz synek. — Zapomniałeś już, że traktowali mnie jak śmiecia? — Nie pozwalałam pojedynczym łzom wydostać się na zewnątrz, choć usilnie tego chciały.

—  Pamiętam — Szepnął, a po jego minie wywnioskowałam, że zrobiło mu się conajmniej głupio. — Przepraszam — Usiadł obok mnie i objął w pasie, przysuwając nas do siebie.

—  To nigdy nie byli dobrzy rodzice — Szepnęłam. — Ani nawet ludzie — Skubałam skórkę przy paznokciu, wspominając własne dzieciństwo.

—  Wiem, skarbie. Wiem — Przyłożył usta do czubka mojej głowy, delikatnie głaszcząc plecy, po których przeszedł mnie dreszcz. — Musiałem zapytać.

—  Spędźmy ten tydzień najlepiej jak się da i wracajmy do domu — Odważyłam się spojrzeć na chłopaka, wymuszając uśmiech na mojej twarzy.

—  Mhm — Cmoknął mnie w usta, na co szybko odpowiedziałam, pogłębiając pocałunek.

—  Hej, Antonio śpi... — Mruknął nie odsuwając się ani o milimetr.

—  Właśnie, śpi — Zachichotałam, po czym przygryzłam jego dolną wargę, a dłonie chłopaka szybko wpełzły pod moją koszulkę, rozpinając stanik.

Dla Was / Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz