— Patrzcie, kto nas odwiedził! — Krzyknął.
— Mały Nico! — Do piłkarza podszedł jego przyjaciel.
— Tęskniliśmy — Uśmiechnął się trzeci.
Wokół niego stanęli Wojtek, Krystian i Matty przyglądając mu się ze szczerymi uśmiechami. Tak dawno nie widzieliśmy się na żywo, a teraz, gdy znów tu jesteśmy, zachowują się jak starzy przyjaciele, których łączy więcej, niż piłka.
— To nie Nico — Obruszyłem się, podchodząc do mężczyzn. — No, powiedz im, jak się nazywasz — Podniosłem go i wygodnie usadowiłem sobie w ramionach.
— Antonio — Uśmiechnął się dumnie, po czym szybko schował buźkę, wtulając się w moją szyję.
— Cieszę się, że wróciliście — Odezwał się Wojtek, klepiąc przyjaciela po ramieniu.
— Nie na długo. Lena chciała odwiedzić Warszawę podczas urlopu — Wyjaśniłem. — Za tydzień wracamy.
Minęły trzy lata odkąd zamieszkaliśmy we Włoszech, a ja oświadczyłem się Lenie. Rok po przeprowadzce, dziewczyna oznajmiła, że jest w ciąży, a ja byłem najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Może nie mieliśmy parcia na dzieci, ale z pewnością nie żałowałem takiego obrotu spraw. Byliśmy ze sobą szczęśliwi. Trenowałem w Romie, Lena pracowała z moim przyjacielem, więc nie bałem się, gdy wracała wieczorami z drugiej zmiany, a kontakt z moją mamą mieliśmy coraz lepszy. Pogodziłem się z odejściem taty, w czym pomogły mi dziewczyny, wszystkie trzy, za co będę im wdzięczny do końca życia. Zmieniłem się praktycznie nie do poznania dzięki Lenie, ale chcę, aby wiedziała, że to wszystko dla niej.
Chociaż teraz już dla nich.
Odpuściłem powołonia do Reprezentacji, kiedy dowiedziałem się o ciąży Leny, by móc być z nią przez większość czasu. Nie chciałem wyjeżdżać, kiedy mogła mnie potrzebować bardziej niż zwykle. Trener i koledzy z drużyny zrozumieli moją decyzję i uszanowali ją, za co jestem im wdzięczny, bo teraz, kiedy Antonio ma już dwa latka, jestem gotów wrócić do gry nie tylko w Romie, w której i tak uczestniczyłem wyłącznie w meczach domowych.
— Gdzie Twoja piękna żona? — Krystian rozejrzał się wokół.
— Narzeczona — Poprawiłem go.
— Przecież wiem — Oburzył się. — Więc gdzie?
— Zaraz przyjdzie. Poszła po sok dla małego — Oznajmiłem. - Chcesz pokopać piłkę? — Zwróciłem się do synka.
— Tak! — Krzyknął radośnie, na co uśmiechnąłem się szeroko, stawiając małą wersję siebie z powrotem na ziemię.
— Antoś, patrz co mam!
Usłyszeliśmy za nami damski głos, w kierunku którego po chwili podreptał chłopczyk. Kobieta kucnęła przy nim i podała mu plastikową butelkę, z pomarańczową zawartością, jaką był zapewne sok marchewkowy. Jego ulubiony.
— Lena! — Krzyknął Wojtek, machając w jej kierunku.
Szatynka chwyciła synka za rękę i razem podeszli do naszej grupki.
— Cieszę się, że znowu was widzę — Przywitała się z każdym, przytulając go.
— Jesteś jeszcze piękniejsza, niż zapamiętałem — Wojtek uśmiechnął się szeroko.
— Nie możesz mówić takich rzeczy. Masz żonę — Matty spojrzał na Szczęsnego z lekkim zdezorientowaniem.
— Pierdolenie — Bielik kiwnął głową.
— Krystian — Syknąłem. — Nie przeklinaj przy dziecku.
— Przepraszam — Burknął, wyciągając ręce w obronnym geście.
Przewróciłem oczami na jego słowa, po czym ponownie wróciłem do Antosia.
— Idziemy grać? — Uśmiechnąłem się, podając mu dłoń.
— Mhm — Kiwnął ochoczo głową, jedną ręką trzymając mój palec, a w drugiej wciąż ściskał butelkę z sokiem.
Skierowaliśmy się na murawę, na której tak dawno mnie nie było. Stadion Narodowy w Warszawie był kiedyś moim drugim domem, a teraz wracam tu, po prawie trzech latach, by móc kontynuować karierę, i być może zapoczątkować nową.

CZYTASZ
Dla Was / Nicola Zalewski
FanfictionZapraszam Was na krótką kontynuację mojej książki pt. Dla Ciebie z Nicolą Zalewskim! Stabilizacja w życiu Nicoli była czymś tak nieosiągalnym, że kiedy tego doświadczył, postanowił trzymać się jej kurczowo i już nigdy nie wypuszczać z rąk. Po trzech...